Obok Liowoczkina i Azarowa, dwóch głównych współpracowników Janukowycza, warto powiedzieć o trzech innych osobach, które będą odgrywać kluczową rolę tak w jego administracji, jak i rządzie.
Z polskiego punktu widzenia istotna jest rola pochodzącej ze Lwowa Hanny Herman, dziennikarki przez kilka lat pracującej w Warszawie w Radiu Swoboda (i dzięki temu doskonale mówiącej po polsku). Jest główną rzeczniczką Janukowycza na Ukrainie zachodniej i w ogóle w środowiskach ukraińskojęzycznych.
Współpracowniczką Janukowycza została dość nieoczekiwanie w 2004 roku. Bardzo intensywnie działała na jego rzecz podczas poprzednich wyborów prezydenckich, trafiła do Rady Najwyższej. Spodziewano się, iż to właśnie ona zostanie szefem administracji głowy państwa.
– Nieraz mówiłam, że mnie nie interesują stanowiska – wyjaśniała dziennikarzom jeszcze przed ogłoszeniem nominacji. Ostatecznie została wiceszefową.
Hanna Herman zna nie tylko polski, ale i Polskę, więc może mieć – niezależnie od MSZ – spory wpływ na stosunki polsko-ukraińskie. O tym z pewnością powinni pamiętać ministrowie z Kancelarii Prezydenta, nie mówiąc już o szefie polskiej dyplomacji.
Inną postacią, ważną i dla nas, jest 48-letni Borys Kolesnikow, wicepremier, odpowiedzialny za organizację mistrzostw Euro 2012. Ten były szef rady obwodu donieckiego podczas pomarańczowej rewolucji nawoływał do oddzielenia lub przynajmniej autonomii wschodnich obwodów Ukrainy i Krymu. Po dojściu do władzy Wiktora Juszczenki w 2005 roku Kolesnikowa przesłuchiwała prokuratura (z powodu głoszenia separatystycznych haseł). Jest przyjacielem Rinata Achmetowa i przeciwnikiem Bojki i Firtasza, którzy – jego zdaniem – „chcą decydować o pogodzie w Partii Regionów i dlatego nie powinni w niej zostać”.
Internetowa gazeta „Ukraińska Prawda” pisała, że nominacja Kolesnikowa to „zła wiadomość” dla szefa Federacji Futbolu Ukrainy Hryhorija Surkisa, który wszedł z nim w konflikt. „Nominacja Kolesnikowa może przybliżyć spełnienie marzeń Achmetowa, by usunąć z futbolowego Olimpu rodzinę Surkisów. Hryhorij Surkis z podejrzaną łatwością znalazł wspólny język z głównymi kuratorami Euro 2012 w byłym już rządzie Julii Tymoszenko – wicepremierem Iwanem Wasiunykiem i ministrem sportu Jurijem Pawłenką” – akcentowała „Ukraińska Prawda”.
I wreszcie człowiek ważny dla Ukrainy i ukraińskiej polityki, tyle że z bardzo specyficznego powodu. 41-letni Walery Choroszkowski, z wykształcenia prawnik i ekonomista, został szefem Służby Bezpieczeństwa Ukrainy. Zaczynał karierę jako uczeń tokarza w kijowskiej fabryce Arsenał, był też kierowcą w kijowskim zoo. Dziś stoi na czele rady nadzorczej największej i najbardziej wpływowej stacji telewizyjnej Inter. Jest także właścicielem banków i zakładów przemysłu ciężkiego. Jego majątek jest szacowany na ponad miliard dolarów. Choroszkowski zwykł mawiać, że „działalność polityczna ma jedynie pomagać w prowadzeniu interesów”. W latach 2002 – 2004 był ministrem gospodarki. Podał się do dymisji po konflikcie z ówczesnym wicepremierem Mykołą Azarowem, którego oskarżył o „totalitaryzm w gospodarce”. W latach 2006 – 2007 Choroszkowski był zastępcą sekretarza ukraińskiej Rady Narodowego Bezpieczeństwa i Obrony. Pytany przez tygodnik „Profil-Ukraina”, kim czuje się bardziej: przedsiębiorcą czy politykiem, odpowiadał: „Biznesmenem, który myśli o rozwoju swoich aktywów i realizacji strategicznych zadań”.
[srodtytul]Co dalej?[/srodtytul]
Rząd Azarowa w najbliższym półroczu zajmie się przekonywaniem, że blok Julii Tymoszenko to ugrupowanie przebiegłych polityków, rozstrząsaniem, co zrobiło nie tak jej otoczenie i czego nie zrobiło. Później gabinet Azarowa będzie zmuszony przedstawić swoją strategię działań lub podać się do dymisji – uważa Kostiantyn Bondarenko, szef Instytutu Badań Problematyki Zarządzania w Kijowie.
Switłana Kononczuk z Ukraińskiego Niezależnego Centrum Badań Politycznych uważa, że z ocenami należy się wstrzymać.
– Czekamy na program rządu, na budżet, który wskaże jego priorytety, i wreszcie na wystąpienie Janukowycza, który
– jak każdy prezydent – powinien wystąpić z orędziem w parlamencie – podkreśla. I dodaje, że jeśli Janukowycz będzie chciał reform, musi na to znaleźć pieniądze. Bardzo duże pieniądze.