Wszyscy ludzie Janukowycza

Nowa ekipa rządząca Ukrainą to nie tylko „desant z Doniecka”. Ale i tak najwięcej do powiedzenia będą mieli ludzie z administracji prezydenta

Publikacja: 27.03.2010 00:26

Siergiej Liowoczkin i Wiktor Janukowycz

Siergiej Liowoczkin i Wiktor Janukowycz

Foto: EAST NEWS

Zwycięstwo Wiktora Janukowycza oznacza całkowitą zmianę na ulicy Bankowej w Kijowie, czyli w siedzibie prezydenta, a także na ulicy Hruszewskiego

– siedzibie rządu. Odchodzą ludzie związani z Juszczenką, przychodzą działacze Partii Regionów i współpracownicy byłego prezydenta Kuczmy. Są też młodzi i ambitni, którzy znaleźli zatrudnienie w administracji prezydenta Janukowycza. – To dobrzy menedżerowie i fachowcy – przekonuje w rozmowie z „Rz” Hanna Herman, wiceszefowa administracji Janukowycza, jego bliska współpracowniczka. – Ludzie, z którymi prezydent pracował od lat. Choćby Siergiej Liowoczkin, świetny menedżer, nowoczesny, bardzo sympatyczny, świetnie mówiący po angielsku – dodaje. Czy to wszystko „desant z Doniecka”? – Ależ skąd. Liowoczkin pochodzi z Kijowa, jego zastępczyni Irina Akimowa z Charkowa, a ja ze Lwowa. Reprezentowane są wszystkie regiony Ukrainy – mówi pani Herman swą znakomitą polszczyzną.

[srodtytul]Jeden ośrodek[/srodtytul]

Następują obecnie dwie zmiany, a każda z nich jest kluczowa dla Ukrainy. Po pierwsze, kraj będzie miał jeden ośrodek decyzyjny, a nie dwa, jak dotychczas. I po drugie, w zasadniczy sposób zmieniają się grupy wpływu będące zarazem punktami oparcia dla osób sprawujących władzę.

Do tej pory prezydent (przez ostatnie pięć lat Wiktor Juszczenko) funkcjonował niezależnie od premiera (do niedawna Julia Tymoszenko). Głowa ukraińskiego państwa ma dość szerokie kompetencje, m.in. w sprawach zagranicznych i nadzoru nad służbami specjalnymi; to on proponuje kandydatury szefa MSZ, ministra obrony, prokuratora generalnego i szefa Służby Bezpieczeństwa. Jeśli nie współdziała ściśle z premierem, wówczas funkcjonują konkurencyjne ośrodki władzy. Było to szczególnie widoczne za premierostwa Janukowycza – wówczas prezydent oraz „prezydencki” minister spraw zagranicznych w sprawach międzynarodowych potrafili mówić jedno, a premier drugie.

Ta szczególna sytuacja jest efektem reformy konstytucyjnej – kompromisu zawartego na zakończenie pomarańczowej rewolucji. Głowie państwa odebrano część władzy, przekazując ją bądź premierowi, bądź parlamentowi. Ale prezydent i tak pozostał silniejszy niż na przykład w Polsce. W efekcie Ukraina nie jest ani republiką prezydencką, ani parlamentarną, tylko ma pośredni wariant ustrojowy.

Teraz – być może nawet na dłuższy czas – prezydent i premier są z tego samego obozu. I właśnie dlatego faktycznie kluczowym ośrodkiem stała się Administracja Prezydenta, natomiast Gabinet Ministrów będzie raczej organem wykonawczym. To na Bankowej, w dawnej siedzibie Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Ukrainy z czasów ZSRR, będzie się mieścił ukraiński „superrząd”. I raczej jest mało prawdopodobne, by ministrowie zamierzali się temu przeciwstawić.

Powód jest prosty: w nowej koalicji dominującą pozycję ma Partia Regionów Janukowycza. Pozostali koalicjanci, komuniści i blok szefa parlamentu Wołodymyra Łytwyna, to ugrupowania słabe i raczej nie będą mieć większych apetytów.

[srodtytul]Słabszy Achmetow[/srodtytul]

Nowy premier Mykoła Azarow będzie tylko urzędnikiem – mówi Ołeh Soskin, były doradca prezydenta Kuczmy. – Największy wpływ w otoczeniu Janukowycza i w Partii Regionów ma grupa Choroszkowski – Firtasz

– Bojko. Ci ludzie mają dobre kontakty z Rosją i rosyjskimi służbami bezpieczeństwa – dodaje.

Na Ukrainie ogromne wpływy posiadają potężni biznesmeni, których można nazwać oligarchami. Mają ścisły związek z politykami, finansują partie polityczne, są właścicielami mediów – stacji telewizyjnych i radiowych, gazet. Tak było za prezydenta Leonida Kuczmy, tak było też za Wiktora Juszczenki. Za Janukowycza nie będzie inaczej – zmieniają się tylko grupy wpływów.

Tracą pozycję poważni przedsiębiorcy z otoczenia Juszczenki, m.in. właściciele polskiej huty Częstochowa Witalij Hajduk i Serhij Taruta ze Związku Przemysłowego Donbasu. Pochodzą z Doniecka, ale podczas pomarańczowej rewolucji poparli kandydaturę Juszczenki na prezydenta. Dobra passa może się skończyć także dla krajana Julii Tymoszenko Ihora Kolomojskiego, właściciela sieci banków Prywat i szefa klubu piłkarskiego Dnipro. W 2008 roku ukraiński tygodnik „Korrespondent” szacował jego majątek na 6,5 mld dolarów.

Można się było spodziewać, że teraz kluczową postacią będzie Rinat Achmetow, lider „klanu donieckiego”, uznawany za najbardziej wpływowego człowieka Donbasu. Jego majątek „Korrespondent” szacował na ponad 30 miliardów dolarów (w 2007 r. „Forbes” pisał o „zaledwie” 4 miliardach). To on miał w przeszłości wypromować Janukowycza. Achmetow stał się znany, gdy w latach 90. został prezesem klubu piłkarskiego Szachtar Donieck. Teraz poprzez System Capital Management kontroluje wiele kluczowych firm. W walce z rządem Julii Tymoszenko stracił hutę Kryworiżstal, ale wciąż jest silny.

– Drogi Achmetowa i Janukowycza mogą się rozejść – przewiduje Soskin. – Achmetow mieszka w Doniecku, ale ma prozachodnie poglądy, a w jego przedsiębiorstwach pracują menedżerowie, którzy kształcili się w zachodnich uniwersytetach. Interesy Achmetowa w rządzie Azarowa są reprezentowane, ale dość słabo. Z myślą o Achmetowie powołano jego bliskiego współpracownika Borysa Kolesnikowa na urząd wicepremiera, który będzie odpowiadał za organizację mistrzostw Euro 2012.

[srodtytul]Za sznurki pociąga Firtasz?[/srodtytul]

Jako czołowy przedsiębiorca w otoczeniu Janukowycza wypłynął Dmytro Firtasz, współwłaściciel spółki RosUkrEnergo. Jest to jeden z najbardziej kontrowersyjnych miliarderów na Ukrainie, który dorobił się majątku (w 2008 roku tygodnik „Fokus” ocenił jego majątek na 1,7 mld dolarów) na handlu środkowoazjatyckim gazem. Firtasz biznesem zajmował się od dzieciństwa. Z rodzicami sprzedawał pomidory. Później handlował mięsem i samochodami. W latach 90. robił karierę w branży gazowej. W Aszchabadzie poznał współpracownika prezydenta Kuczmy, Ihora Bakaja, który dostarczał paliwo na ukraiński rynek. Dzięki niemu nawiązał współpracę z rosyjskim Gazpromem.

Niektórzy analitycy tłumaczyli błyskotliwą karierę Firtasza powiązaniami z Siemionem Mogilewiczem uznawanym za bossa rosyjskiej mafii, poszukiwanym przez rosyjską FSB i amerykańskie FBI. Firtasz nigdy nie przyznał się do współpracy z Mogilewiczem, tłumacząc, że kupił udziały w firmach należących do jego rodziny „przypadkowo”. Odpierał zarzuty, że jego spółka RosUkrEnergo ma doprowadzić do bankructwa Naftogazu, by Rosja mogła przejąć ukraińskie gazociągi.

Firtasz ma teraz „swoich ludzi” w Administracji Prezydenta i rządzie. Bardzo blisko współpracuje z nim Jurij Bojko, nowy minister energetyki – przedtem pełniący ten urząd w rządzie Janukowycza w 2006 roku, znany lobbysta rosyjskich koncernów paliwowych. Prowadził także lobbing na rzecz pośrednika w sprzedaży rosyjskiego gazu na Ukrainie, spółki RosUkrEnergo, której obroty w 2006 roku, gdy zaistniała na ukraińskim rynku, sięgnęły miliarda dolarów. Zniknęła dzięki staraniom byłej premier Julii Tymoszenko. To, że ropociąg Odessa – Brody, który miał być przedłużony do Płocka, pompuje obecnie rosyjską ropę do Odessy do rafinerii Piwdennyj, a nie kaspijską w kierunku Europy, to także zasługa Bojki.

– Takie postacie jak Bojko, Firtasz czy Choroszkowski swoimi kontaktami z Rosją i swoimi dochodami dyskredytują prezydenta Janukowycza – uważa „Rz” Jewhen Czernenko z Instytutu Polityki Otwartej w Kijowie. – Od tej ekipy nie oczekuje niczego dobrego – dodaje.

[srodtytul]Mistrz pasjansa w administracji[/srodtytul]

Kluczową rolę w ukraińskim centrum władzy odgrywa szef Administracji Prezydenta, 38-letni Siergiej Liowoczkin. Z wykształcenia jest ekonomistą. Z Wiktorem Janukowyczem związany od lat 90., gdy doradzał mu jako gubernatorowi obwodu donieckiego w sprawach gospodarczych. Dziś uznawany jest za człowieka Firtasza.

Ukraińskie gazety pisały, że kariera Liowoczkina przypominała „start statku kosmicznego”. W 2000 roku został naukowym konsultantem ds. inwestycji zagranicznych prezydenta Kuczmy, na tyle zaufanym, że przywódca wprowadził go do rady nadzorczej Narodowego Banku Ukrainy. Dwa lata później był już doradcą Kuczmy. Młody ekonomista intratną posadę miał zawdzięczać swojemu ojcu. Nieżyjący już Wołodymyr Liowoczkin był szefem państwowego Departamentu ds. Wykonania Wyroków, nadzorował ukraińskie więzienia. Według prasy był też ojcem chrzestnym córki Kuczmy Ołeny i przyjacielem premiera Janukowycza.

„Siergieja Liowoczkina znał każdy, kto chociaż raz przestąpił próg prezydenckiej administracji Kuczmy. To on decydował o tym, jak będzie wyglądać prezydencki dzień i kto złoży Kuczmie wizytę” – pisał ukraiński tygodnik „Dzerkało Tyżnia”. Dziennikarze nazywali go również „mistrzem rozkładania politycznego pasjansa”.

W 2004 roku podczas pomarańczowej rewolucji Liowoczkin był pośrednikiem w kontaktach między liderem opozycji Wiktorem Juszczenką i Kuczmą, który wytypował na swojego następcę Wiktora Janukowycza. Jego dość niespodziewana nominacja na szefa Administracji Prezydenta wywołała spore kontrowersje. – To jasne, kandydatura Liowoczkina, mówiąc delikatnie, niespecjalnie nas łączy – mówił deputowany Partii Regionów Nestor Szufrycz. A jednak Janukowycz się zdecydował właśnie na niego.

Niewykluczone, że na nominacji zaważyło wsparcie Firtasza – ale też sam Liowoczkin uznawany jest za sprawnego gracza nawet przez jego przeciwników.

[srodtytul]Rosyjskojęzyczny premier[/srodtytul]

Jeśli Liowoczkin był niespodzianką, to ogólnie spodziewano się, że premierem Janukowycza zostanie Mykoła Azarow, jeden z najbardziej szanowanych i doświadczonych polityków w otoczeniu nowego prezydenta, wicepremier i minister finansów w jego rządzie w latach 2002 – 2005, uznawany za głównego twórcę jego polityki gospodarczej. To on współtworzył Partię Regionów i kierował nią w latach 2001 – 2002, a także od chwili, gdy Janukowycz został prezydentem, a on nie został jeszcze premierem.

Z wykształcenia Azarow jest geofizykiem, dlatego ukraińscy dziennikarze porównują jego karierę do „wiercenia otworów w skale”. W latach 1996 – 2002 był szefem Państwowej Administracji Podatkowej. Jego autorytarne rządy przeszły do historii jako „azarowszczyna”. – Praktycznie na każdym kolegium podejmuje decyzję o zwolnieniu 20 – 30 osób. Wtedy system pracuje – tak tłumaczył liczne zmiany kadrowe w Administracji Podatkowej.

Pomysłodawca projektów gospodarczych, które – zdaniem ekspertów — ściśle zintegrują Ukrainę z Rosją. Wspólna Przestrzeń Gospodarcza, którą forsuje Azarow, zakłada tworzenie unii celnej między Ukrainą, Roją, Kazachstanem i Białorusią.

Azarow urodził się 17 grudnia 1947 roku w rosyjskiej Kałudze. Na Ukrainie mieszka od 1984 roku. Zwykle posługuje się językiem rosyjskim, co chętnie wykorzystują w atakach jego polityczni przeciwnicy. Z polskiego punktu widzenia interesująca jest sprawa jego pochodzenia, bowiem jego ojciec nazywał się Jan Polko (wg innych danych – Pachło), a rodzina pochodziła z Łotwy. Możliwe, że przodkowie Azarowa (który swe nazwisko ma po babce) byli po prostu łotewskimi Polakami.

[srodtytul]Drugi szereg[/srodtytul]

Obok Liowoczkina i Azarowa, dwóch głównych współpracowników Janukowycza, warto powiedzieć o trzech innych osobach, które będą odgrywać kluczową rolę tak w jego administracji, jak i rządzie.

Z polskiego punktu widzenia istotna jest rola pochodzącej ze Lwowa Hanny Herman, dziennikarki przez kilka lat pracującej w Warszawie w Radiu Swoboda (i dzięki temu doskonale mówiącej po polsku). Jest główną rzeczniczką Janukowycza na Ukrainie zachodniej i w ogóle w środowiskach ukraińskojęzycznych.

Współpracowniczką Janukowycza została dość nieoczekiwanie w 2004 roku. Bardzo intensywnie działała na jego rzecz podczas poprzednich wyborów prezydenckich, trafiła do Rady Najwyższej. Spodziewano się, iż to właśnie ona zostanie szefem administracji głowy państwa.

– Nieraz mówiłam, że mnie nie interesują stanowiska – wyjaśniała dziennikarzom jeszcze przed ogłoszeniem nominacji. Ostatecznie została wiceszefową.

Hanna Herman zna nie tylko polski, ale i Polskę, więc może mieć – niezależnie od MSZ – spory wpływ na stosunki polsko-ukraińskie. O tym z pewnością powinni pamiętać ministrowie z Kancelarii Prezydenta, nie mówiąc już o szefie polskiej dyplomacji.

Inną postacią, ważną i dla nas, jest 48-letni Borys Kolesnikow, wicepremier, odpowiedzialny za organizację mistrzostw Euro 2012. Ten były szef rady obwodu donieckiego podczas pomarańczowej rewolucji nawoływał do oddzielenia lub przynajmniej autonomii wschodnich obwodów Ukrainy i Krymu. Po dojściu do władzy Wiktora Juszczenki w 2005 roku Kolesnikowa przesłuchiwała prokuratura (z powodu głoszenia separatystycznych haseł). Jest przyjacielem Rinata Achmetowa i przeciwnikiem Bojki i Firtasza, którzy – jego zdaniem – „chcą decydować o pogodzie w Partii Regionów i dlatego nie powinni w niej zostać”.

Internetowa gazeta „Ukraińska Prawda” pisała, że nominacja Kolesnikowa to „zła wiadomość” dla szefa Federacji Futbolu Ukrainy Hryhorija Surkisa, który wszedł z nim w konflikt. „Nominacja Kolesnikowa może przybliżyć spełnienie marzeń Achmetowa, by usunąć z futbolowego Olimpu rodzinę Surkisów. Hryhorij Surkis z podejrzaną łatwością znalazł wspólny język z głównymi kuratorami Euro 2012 w byłym już rządzie Julii Tymoszenko – wicepremierem Iwanem Wasiunykiem i ministrem sportu Jurijem Pawłenką” – akcentowała „Ukraińska Prawda”.

I wreszcie człowiek ważny dla Ukrainy i ukraińskiej polityki, tyle że z bardzo specyficznego powodu. 41-letni Walery Choroszkowski, z wykształcenia prawnik i ekonomista, został szefem Służby Bezpieczeństwa Ukrainy. Zaczynał karierę jako uczeń tokarza w kijowskiej fabryce Arsenał, był też kierowcą w kijowskim zoo. Dziś stoi na czele rady nadzorczej największej i najbardziej wpływowej stacji telewizyjnej Inter. Jest także właścicielem banków i zakładów przemysłu ciężkiego. Jego majątek jest szacowany na ponad miliard dolarów. Choroszkowski zwykł mawiać, że „działalność polityczna ma jedynie pomagać w prowadzeniu interesów”. W latach 2002 – 2004 był ministrem gospodarki. Podał się do dymisji po konflikcie z ówczesnym wicepremierem Mykołą Azarowem, którego oskarżył o „totalitaryzm w gospodarce”. W latach 2006 – 2007 Choroszkowski był zastępcą sekretarza ukraińskiej Rady Narodowego Bezpieczeństwa i Obrony. Pytany przez tygodnik „Profil-Ukraina”, kim czuje się bardziej: przedsiębiorcą czy politykiem, odpowiadał: „Biznesmenem, który myśli o rozwoju swoich aktywów i realizacji strategicznych zadań”.

[srodtytul]Co dalej?[/srodtytul]

Rząd Azarowa w najbliższym półroczu zajmie się przekonywaniem, że blok Julii Tymoszenko to ugrupowanie przebiegłych polityków, rozstrząsaniem, co zrobiło nie tak jej otoczenie i czego nie zrobiło. Później gabinet Azarowa będzie zmuszony przedstawić swoją strategię działań lub podać się do dymisji – uważa Kostiantyn Bondarenko, szef Instytutu Badań Problematyki Zarządzania w Kijowie.

Switłana Kononczuk z Ukraińskiego Niezależnego Centrum Badań Politycznych uważa, że z ocenami należy się wstrzymać.

– Czekamy na program rządu, na budżet, który wskaże jego priorytety, i wreszcie na wystąpienie Janukowycza, który

– jak każdy prezydent – powinien wystąpić z orędziem w parlamencie – podkreśla. I dodaje, że jeśli Janukowycz będzie chciał reform, musi na to znaleźć pieniądze. Bardzo duże pieniądze.

Zwycięstwo Wiktora Janukowycza oznacza całkowitą zmianę na ulicy Bankowej w Kijowie, czyli w siedzibie prezydenta, a także na ulicy Hruszewskiego

– siedzibie rządu. Odchodzą ludzie związani z Juszczenką, przychodzą działacze Partii Regionów i współpracownicy byłego prezydenta Kuczmy. Są też młodzi i ambitni, którzy znaleźli zatrudnienie w administracji prezydenta Janukowycza. – To dobrzy menedżerowie i fachowcy – przekonuje w rozmowie z „Rz” Hanna Herman, wiceszefowa administracji Janukowycza, jego bliska współpracowniczka. – Ludzie, z którymi prezydent pracował od lat. Choćby Siergiej Liowoczkin, świetny menedżer, nowoczesny, bardzo sympatyczny, świetnie mówiący po angielsku – dodaje. Czy to wszystko „desant z Doniecka”? – Ależ skąd. Liowoczkin pochodzi z Kijowa, jego zastępczyni Irina Akimowa z Charkowa, a ja ze Lwowa. Reprezentowane są wszystkie regiony Ukrainy – mówi pani Herman swą znakomitą polszczyzną.

Pozostało 94% artykułu
Plus Minus
„Heretic”: Wykłady teologa Hugh Granta
Materiał Promocyjny
Transformacja w miastach wymaga współpracy samorządu z biznesem i nauką
Plus Minus
„Farming Simulator 25”: Symulator kombajnu
Plus Minus
„Rozmowy z Brechtem i inne wiersze”: W środku niczego
Plus Minus
„Joy”: Banalny dramat o dobrym sercu
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Karolina Stanisławczyk: Czarne komedie mają klimat
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska