Reklama
Rozwiń

Nie widziałem, nie znałem, nie pamiętam

Osiemnaście lat czekał Zbigniew Mentzel, by przeprowadzić dłuższą rozmowę z Leszkiem Kołakowskim. Gdy sławny filozof wyraził zgodę, radość jego interlokutora była tak wielka, że o nic już nie dbał

Aktualizacja: 26.11.2007 23:37 Publikacja: 27.10.2007 05:47

Nie widziałem, nie znałem, nie pamiętam

Foto: Fotorzepa

Mentzel pozwolił swemu rozmówcy mówić, co mu ślina na język przyniosła, kłopotliwych pytań nie zadawał, z niczym nie polemizował, niczego nie korygował, za to nie szczędził duserów („Leszku, ty wciąż czujesz się młodo, mam takie wrażenie”).

W efekcie powstała książka minoderyjna, pełna uników, miejscami drażniąca. I, na nieszczęście, jest to dopiero pierwszy tom tego wywiadu-rzeki, na razie doprowadzonego do 1968 roku.A przecież mogłaby to być książka wyjątkowa. Kołakowski przez lata chronił swoją prywatność, nie udzielał wywiadów, ciekawym jego życia i twórczości musiało wystarczyć to, co sam o sobie w swoich książkach napomknął. A że nie wystarczało, tym większe więc są nadzieje, z jakimi czytelnik otwiera książkę Mentzla i tym większe jest rozczarowanie po jej zamknięciu.

Pozostało jeszcze 95% artykułu

Dostęp na ROK tylko za 79zł z Płatnościami powtarzalnymi BLIK

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.
Subskrybuj i bądź na bieżąco!
Plus Minus
Chaos we Francji rozleje się na Europę
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: Przereklamowany internet
Plus Minus
Gość „Plusa Minusa” poleca. Joanna Opiat-Bojarska: Od razu wiedziałam, kto jest zabójcą
Plus Minus
„28 lat później”: Memento mori nakręcone telefonem
Plus Minus
„Sama w Tokio”: Znaleźć samą siebie