Jak pies z kotem

Zanim dotarł do Polski i na Ukrainę, wirus odwiedził Czechy, Litwę i Słowację. Objawy: skrajna niechęć do osób, z którymi trzeba się dzielić władzą i szukać kompromisów

Aktualizacja: 15.11.2008 08:14 Publikacja: 14.11.2008 23:16

Wiktor Juszczenko i Julia Tymoszenko

Wiktor Juszczenko i Julia Tymoszenko

Foto: PAP

Choroba dokonuje groźnych zmian charakterologicznych. W ich efekcie najważniejsze osoby w państwie całkowicie tracą nad sobą panowanie, a ich zachowanie staje się niebezpieczne dla kraju. Po raz pierwszy ognisko choroby zaobserwowano na początku lat 90. na Słowacji, gdzie dwaj blisko ze sobą współpracujący politycy po objęciu najwyższych stanowisk w państwie zapałali do siebie prawdziwą nienawiścią.

Pacjent: Vladimir Mecziar, były bokser i działacz Komunistycznej Partii Czechosłowacji (KPCz). Po rozpadzie ZSRR, aksamitnej rewolucji w Czechosłowacji i podziale kraju na dwa odrębne państwa został pierwszym premierem Republiki Słowackiej.

W tym przypadku choroba pozostała długo niezdiagnozowana, chociaż dość wcześnie u Mecziara wystąpiły charakterystyczne objawy. Bokserskie zachowania, które przynosiły doskonałe efekty na ringu, Mecziar zaczął wprowadzać do zwykłych kontaktów międzyludzkich. Bezpardonowo zwalczał opozycję, pozbawiał mandatów deputowanych, obrażał polityków, a nawet bił dziennikarzy.

Pacjent: Michał Kovacz, prezydent Słowacji. Wetował jedna po drugiej kontrowersyjne ustawy rządu lub, grając na zwłokę, odsyłał je do Trybunału Konstytucyjnego. Tłumaczył przed światem, że Mecziar u władzy i jego pomysły to tylko chwilowa przeszkoda na drodze do demokracji.

Za rządów Mecziara Słowacja wlokła się w ogonie krajów negocjujących członkostwo w Unii Europejskiej i NATO. Co chwilę narażała się na międzynarodową krytykę, jak wtedy gdy koalicja rządząca próbowała przeforsować prawo zakazujące antyrządowych demonstracji, które miały „burzyć ład konstytucyjny i fundamenty państwowości”.

Przeciwnicy Mecziara z obozu prezydenckiego oskarżali go o agenturalną przeszłość. Wytykali mu, że nomenklaturze przekazał państwowy majątek wart miliardy koron. – Pamiętam, jak w 1989 roku byliśmy zaszokowani umiejętnościami nieznanego adwokata z zapadłego miasteczka, który perfekcyjnie opanował struktury i metody funkcjonowania MSW. Nie przyszło nam do głowy, że taką wiedzę uzyskiwali pracownicy służb bezpieczeństwa – wspominał początki politycznej kariery premiera lider chadecji Jan Czarnogursky.

Przeciwnicy prezydenta z obozu rządowego alarmowali, że przekracza swoje kompetencje i niepotrzebnie miesza się do polityki zagranicznej. Konflikty dotyczyły stosunku do Rosji. Mecziar prowadził politykę zbliżenia z Moskwą. Często gościł w Bratysławie rosyjskich dostojników, zawarł umowy o ruchu bezwizowym, zacieśnił stosunki gospodarcze i współpracę wojskową. Zawarł też porozumienia dotyczące spłaty zadłużeń z czasów RWPG słowackimi towarami.

Apelował o zmniejszenie uzależnienia Słowacji od pomocy z Zachodu. Prozachodni prezydent patrzył na to z osłupieniem i nieustannie krytykował poczynania rządu. Mecziar za pomocą rządowego radia, telewizji i prasy wszczął więc kampanię oczerniania głowy państwa. Obciął też środki budżetowe na Kancelarię Prezydenta. „Przez pięć lat Kovacz pełnił swoją funkcję w warunkach stanu wojennego” – pisał dziennik „SME”.

Pewnego dnia Słowacją wstrząsnęła wiadomość, że 34-letni syn prezydenta został porwany. Zamaskowani napastnicy zamknęli go w bagażniku i nieprzytomnego zawieźli do pogranicznego miasta Hainburg w Austrii. W skrytce samochodu podrzucili sfałszowane dokumenty sugerujące, że był zamieszany w przestępstwa finansowe.

Po kilkumiesięcznym śledztwie w gronie głównych podejrzanych znaleźli się szefowie MSW i słowackich służb bezpieczeństwa, którzy podlegali premierowi. Kiedy Mecziar na krótko sam został prezydentem uniewinnił podejrzanych.

[srodtytul]Pusty Topol[/srodtytul]

Pacjent: Vaclav Klaus, prezydent Czech. Objawy: skrajna niechęć do premiera Mirka Topolanka.

Pierwsze objawy wystąpiły, kiedy Mirek Topolanek stanął na czele Obywatelskiej Partii Demokratycznej (ODS), której Klaus był założycielem. Prezydent – dożywotni honorowy prezes tego ugrupowania – rozesłał wtedy do swoich współpracowników i znajomych esemesa: fałszywy i pusty Topol.

Pacjent: Mirek Topolanek, premier Czech. Objawy: poczucie nieomylności w tym, co dla kraju i obywateli jest najlepsze. Uważa prezydenta za szkodnika i może próbować pozbawić go wpływu na politykę zagraniczną.

Obaj długo próbowali ukrywać wzajemną niechęć. Nie udało się. Między prezydentem a premierem zaczęło iskrzyć, kiedy rząd zdecydował się uznać niepodległość Kosowa. Klaus ostrzegał, że to niepotrzebna eskalacja napięcia na Bałkanach. Podczas konfliktu sierpniowego na Kaukazie zdaniem Klausa wina leżała po stronie Gruzji, która zaatakowała Osetię Południową. Topolanek uważał natomiast, że doszło do rosyjskiej prowokacji i to Kreml odpowiada za wywołanie wojny.

– To prawda, że prezydent reprezentuje kraj. Najgorsze jest jednak to, że jego stanowisko nie odzwierciedla stanowiska rządu – denerwował się Topolanek. Eurosceptyczny prezydent nieustannie już krytykuje premiera, który jest zwolennikiem głębszej integracji Czech z Unią Europejską. Do ostrych tarć dochodzi na tle traktatu lizbońskiego. Rząd ze zgrozą obserwował eskapadę Vaclava Klausa w tym tygodniu do Irlandii, gdzie udzielił poparcia przywódcy irlandzkich eurosceptyków Declanowi Ganleyowi. Klaus porównał go do czechosłowackich dysydentów z okresu komunistycznego, czym bez wątpienia zirytował nie tylko irlandzkie władze, ale także premiera Topolanka.

– Szef rządu będzie chciał zminimalizować wpływ prezydenta na arenie międzynarodowej przed przejęciem przewodnictwa w Unii Europejskiej na początku 2009 roku. Obawia się bowiem, że wybryki Klausa skompromitują Czechy w Unii Europejskiej – mówi „Rz” Martin Ehl z dziennika „Hospodarskie Noviny”.

Przypomina, że Klaus jest prawdopodobnie jedynym przywódcą w Unii Europejskiej, nad którego siedzibą nie powiewa unijna flaga. Prezydent podobno już zapowiedział, że nie wywiesi jej także w czasie czeskiego przewodnictwa w Unii.

[srodtytul]Samolot nie dla Julii[/srodtytul]

Pacjent: Julia Tymoszenko, premier Ukrainy. Objawy: chorobliwa ambicja. Chęć zostania prezydentem za wszelką cenę.

Pacjent: Wiktor Juszczenko, prezydent Ukrainy. Objawy: paniczny lęk, że Julia Tymoszenko mogłaby zostać prezydentem.

Sojusznicy z czasów pomarańczowej rewolucji w rekordowym tempie stali się zaciekłymi wrogami. Nawet politycy przyzwyczajeni do brudnej politycznej gry przyznają, że poziom niechęci między Juszczenką i Tymoszenko jest zdecydowanie za wysoki. – Spory, jakie mamy w Polsce między prezydentem a premierem, to salonowa gra. Tu natomiast jest prawdziwa wojna – mówił niedawno były prezydent Aleksander Kwaśniewski po powrocie z Ukrainy.

Wiktor Juszczenko, który po pomarańczowej rewolucji z 2004 roku mianował Tymoszenko premierem, szybko stwierdził, że jej rząd jest najgorszy w Europie, i zaproponował jej napisanie wniosku o dymisję. – Kiedy Tymoszenko nie chciała krytykować Rosji za atak na Gruzję, bojąc się podwyżki cen gazu, Juszczenko oskarżył ją o konszachty z Moskwą.

Kiedy prezydent musiał z przyczyn technicznych zrezygnować z lotu swoją maszyną do Lwowa, postanowił ruszyć w podróż samolotem, którym premier miała właśnie lecieć do Moskwy na rozmowy z premierem Władimirem Putinem o cenach gazu dla Ukrainy. Tymoszenko w końcu dotarła do Rosji małym samolotem, ale musiała zostawić w Kijowie sporą część swej delegacji. W towarzystwie Putina humor jej się jednak poprawił. Radosnym śmiechem reagowała na jego dowcipy o małych złodziejach samolotów.

Premier postanowiła ograniczyć uprawnienia prezydenta. Aby przeforsować w parlamencie prawa, które miały ułatwić impeachment głowy państwa, zawarła nawet koalicję z komunistami. Juszczenko nie pozostał dłużny. Rozwiązał parlament i ogłosił przedterminowe wybory. Na zemstę nie musiał długo czekać. Tymoszenko zablokowała fundusze na nowe głosowanie.

Napięcie osiągnęło taki poziom, że zaczęło się udzielać innym politykom. W parlamencie regularnie dochodzi już do blokowania mównicy, a nawet bójek. Obserwatorzy są zgodni, że polityczna wojna postawiła pod znakiem zapytania nie tylko organizację przez Ukrainę piłkarskich mistrzostw w 2012 roku, ale znacznie oddaliła perspektywę członkostwa w NATO i Unii Europejskiej.

– Trudno zdiagnozować, dlaczego akurat w krajach byłego bloku wschodniego politycy nie potrafią się porozumieć i toczą ze sobą takie wojny. Najprostsze wytłumaczenie jest takie, że dojrzewali w systemie autorytarnym i nie mają wszczepionych tradycji demokratycznych. Być może to także kwestia braku kultury osobistej i nadmiernych ambicji – mówi „Rz” konstytucjonalista profesor Stanisław Gebethner.

[srodtytul]Skuteczny impeachment[/srodtytul]

Pacjent: politycy rządzący Litwą. Rozpoznanie: jedyny kraj w Europie, w którym dokonano impeachmentu prezydenta, który – jak się niedawno okazało – był niewinny.

Pod koniec lat 90. wirus wywołał „wojnę na górze” między premierem Gediminasem Vagnoriusem a prezydentem Valdasem Adamkusem, która zakończyła się dymisją szefa rządu. Jego następcą został Rolandas Paksas. To on miał się wkrótce stać najsłynniejszą ofiarą epidemii. Kiedy Paksas niespodziewanie wygrał wybory prezydenckie z Valdasem Adamkusem, przeciwnicy prezydenta przystąpili do prób pozbawienia go stanowiska. Zarzucono mu, że zwycięstwo odniósł dzięki nielegalnie zgromadzonym funduszom na kampanię wyborczą. Urząd Bezpieczeństwa Państwa przeprowadził dochodzenie, z którego wynikało, że chociaż prezydentowi nie da się niczego udowodnić, to jeden z jego doradców ma podejrzane związki z Rosją, a kto wie czy nie z rosyjską mafią. Zaczęła się kilkuletnia polityczna nagonka.

Koronnym argumentem za postawieniem prezydenta w stan oskarżenia miały się okazać związki z rosyjskim biznesmenem, który wsparł finansowo kampanię prezydencką. Prezydent miał z wdzięczności nadać przedsiębiorcy litewskie obywatelstwo. Sąd Konstytucyjny uznał to za złamanie prawa i parlament wszczął procedurę impeachmentu. Kilka lat później Sąd Najwyższy oddalił postawione mu zarzuty.

Część ekspertów uważa, że lekarstwem dla krajów regionu Europy Środkowej i Wschodniej powinny być zmiany w konstytucji. Jasne wyznaczenie kompetencji premiera i prezydenta miałoby pomóc w uniknięciu konfliktów.

– Nie zrzucajmy wszystkiego na konstytucje. W krajach zachodnich po czasie rządów absolutnych udało się w końcu wypracować system parlamentarny sprzęgnięty z dwuczłonową egzekutywą polegającą na współpracy między głową państwa a premierem. W końcu uda się to także w krajach, które niedawno wyszły z systemu autorytarnego – mówi z nadzieją profesor Gebethner.

Choroba dokonuje groźnych zmian charakterologicznych. W ich efekcie najważniejsze osoby w państwie całkowicie tracą nad sobą panowanie, a ich zachowanie staje się niebezpieczne dla kraju. Po raz pierwszy ognisko choroby zaobserwowano na początku lat 90. na Słowacji, gdzie dwaj blisko ze sobą współpracujący politycy po objęciu najwyższych stanowisk w państwie zapałali do siebie prawdziwą nienawiścią.

Pacjent: Vladimir Mecziar, były bokser i działacz Komunistycznej Partii Czechosłowacji (KPCz). Po rozpadzie ZSRR, aksamitnej rewolucji w Czechosłowacji i podziale kraju na dwa odrębne państwa został pierwszym premierem Republiki Słowackiej.

Pozostało 94% artykułu
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Artur Urbanowicz: Eksperyment się nie udał