James Watson, noblista, odkrywca struktury DNA, określił niedawno „O powstawaniu gatunków“, trochę prowokacyjnie, jako najważniejszą książkę w historii ludzkości. Ale czy, poza biologią, na przykład w ekonomii i świecie biznesu, możemy wykorzystać geniusz Darwina?
Darwin zawdzięczał wiele ekonomistom, ponieważ lektura Thomasa Malthusa „Prawa ludności” (1798) oraz Adama Smitha „Badań nad naturą i przyczynami bogactwa narodów” (1776) ułatwiła mu sformułowanie swojej teorii doboru naturalnego. Dobór naturalny to właśnie ta „niewidzialna ręka” rynku postulowana przez Smitha. Obie dziedziny łączy coś więcej. To innowacje. Darwin zrozumiał, w jaki sposób tworzone są rozwiązania innowacyjne w przyrodzie, ale jego teoria pozwala nam spojrzeć świeżym okiem na powstawanie i rozprzestrzenianie się nowych pomysłów również w świecie produktów stworzonych przez ludzi.
[srodtytul]Ładne nie znaczy skuteczne[/srodtytul]
„… zdarzyło mi się czytać dla rozrywki Malthusa o populacji i po długotrwałych obserwacjach obyczajów zwierząt i roślin, będąc dobrze przygotowanym, aby docenić walkę o byt, która dzieje się wszędzie, od razu uderzyło mnie, że w takich warunkach korzystne odmiany będą utrwalane, a niekorzystne – eliminowane“. (K. Darwin, Autobiografia, tłum. M.J.).
Gdy zasoby są ograniczone, z pokolenia na pokolenie coraz częstsze stają się formy lepsze od innych w pozyskiwaniu tych zasobów: pozostawiają więcej potomstwa i po kilku lub kilkuset pokoleniach dominują w populacji. I tyle. Nikt tym procesem nie zarządza, nikt go nie nadzoruje – lepsze rozwiązania wyłaniają się same z morza różnorodności i to jest „dobór naturalny”. A co jest ograniczonym zasobem w świecie biznesu? Przede wszystkim: zainteresowanie klientów produktem naszej firmy.