Ojciec, sparaliżowany po dwóch wylewach, umierał. Matka popadła w ciężką depresję. Osławione panie prokurator, Wiesława Bardonowa i Zofia Mierzejewska, nie zaprzestawały wysiłków. Zwietrzono szansę na szantaż. Kartą przetargową SB, by upokorzyć, złamać Andrzeja, stała się obietnica dowiezienia aresztanta pod konwojem do szpitala i zezwolenie na widzenie z ojcem. Janusz wpasował się bez oporów w tę grę. Opowiadał wokół, że brat z rozmysłem dobija rodziców, odmawiając zeznań.
Według rozrysowanego schematu miejsce po wyeliminowanym Andrzeju miał zająć „Kaktus”. Pomysł podsadzenia szpicla w ten sposób, usytuowania bliżej kierownictwa Nowej i władz Regionu Mazowsze, esbecy szlifowali długo i starannie – wespół z zainteresowanym. 4 czerwca 1982 r. Reszczyński zawiadomił zwierzchników: „Jest on przygotowany do zejścia w głęboką konspirację. Początkowo obawiał się dalszych reperkusji z tym związanych. Dopiero po otrzymaniu ode mnie zapewnienia, że brak stałej pensji zostanie przez nas mu zrekompensowany, zaś w przyszłości pomożemy mu w znalezieniu pracy, stwierdził, że taką możliwość uważa za realną i będzie czynił do tego przygotowania”.
I w końcu „Kaktus” zakwitł. Począł wspinać się, krok po kroku, do „centrali”. Na samą górę nigdy, na szczęście, nie dotarł, ale i tak „zrewanżował się” Andrzejowi za wieczne bycie tym drugim, gorszym. Chyba skutecznie, skoro 24 listopada 1987 r. Szeniawski (awansowany już na kapitana), podsumuje: „TW jest b. cennym źródłem informacji (sześć lat współpracy, ok. 150 spotkań, doprowadzenie do spraw sądowych w związku z nielegalną działalnością poligraficzno-polityczną, […] ok. dwudziestu stałych kontaktów w środowisku opozycyjnym, […] udział w licznych kombinacjach operacyjnych, liczne własne inicjatywy, bardzo istotnej wagi perspektywy)”.
[srodtytul]Wysłany za granicę[/srodtytul]
Dobiegała kresu pewna epoka, szykowano Okrągły Stół. Nieoczekiwanie niepotrzebny, zbędny, Janusz wypadł z obiegu. Nieprzydatny w Polsce, rokował od biedy nadzieje na innym terenie.
Na przełomie lat 1986 i 1987 kryptonim „Kaktus” przykryto tedy świeżym: „Manekin”, po czym wetknięto paszport do kieszeni „emigranta”. A ten na odchodnym, siedząc na walizkach, sypnął jeszcze 24 listopada 1987 r. drukarnię „Nowej” w Rembertowie – z Andrzejem Górskim i Maciejem Radziwiłłem.
Oto ostatni zachowany w IPN raport z 21 stycznia 1988 r.
„Informacja operacyjna opracowana na podst. słów TW:
TW od 18 grudnia 1987 r. przebywa w Szwajcarii. 18 stycznia br. upłynął termin ważności posiadanej przez niego wizy. 23 stycznia, tj. w najbliższą sobotę, TW będzie przewieziony w sposób konspiracyjny przez swych szwajcarskich przyjaciół do Francji. (...)
19 stycznia skontaktował się telefonicznie z Mirosławem Chojeckim. Po przedstawieniu się powołał się na Andrzeja Górskiego i Przemysława Cieślaka. Chojecki rozmawiał z nim bardzo życzliwie. Po zapoznaniu się z obecną sytuacją i planami na przyszłość TW, Chojecki zobowiązał się do udzielenia wszechstronnej pomocy. 25 stycznia, tj. w poniedziałek, udać się mają razem z innymi NN osobami na policję paryską, gdzie Chojecki załatwić ma TW papiery uprawniające do pobytu we Francji. Uważa on, iż nie będzie żadnych trudności. Następnie, za namową Chojeckiego, TW powinien wystąpić o azyl polityczny, w którego uzyskaniu także okażą mu pomoc. Chojecki zobowiązał się także wspomóc TW finansowo, a po załatwieniu formalności prawnych – zatrudnić go u siebie. (...)
Z posiadanego przeze mnie rozeznania wynika, iż opisaną sytuacją operacyjną żywotnie zainteresowany jest Departament I MSW (naczelnik wydziału ppłk Aleksander Makowski, inspektor odpowiedzialny za „kierunek francuski” tow. Leszek Statkiewicz.
Zadania:
– Dążyć do realizacji opisanych planów, uwzględniając swe prywatne interesy. Opowiedzieć Chojeckiemu o pracy konspiracyjnej A[ndrzeja] Górskiego, B[ogdana] Grzesiaka i in. oraz swej pomocy. Zasygnalizować istnienie szansy podróży do Polski i powrotu do Francji nawet w przypadku skorzystania z azylu politycznego, co miałoby być możliwe po opłaceniu łapówki znajomym konkubiny TW.
– Zorganizować w Paryżu adres, pod który można by kierować listy do TW.
– Na bieżąco informować w dowolny sposób o rozwoju wydarzeń, mając na uwadze zachowanie zasad pełnego bezpieczeństwa. (...)
Inspektor Wydz. III-2 SUSW, kpt. Marek Szeniawski”.
[srodtytul]Ważne, że się przyznał[/srodtytul]
Kain dobił się upragnionego azylu politycznego (!) na Zachodzie. Mieszka w podparyskim miasteczku, ułożył sobie życie. Widziałem go równo pięć lat temu. Przyjechał do Warszawy na urlop, rozmawialiśmy z godzinę, spacerując po żoliborskich „czarnych ścieżkach”. Wspominaliśmy. Było miło i sympatycznie.
Nic wtedy nie wiedziałem.
Życie dopowiada najlepsze puenty. 18 sierpnia skończyłem pisanie tekstu – a nieoczekiwanym zrządzeniem losu, po czterech dniach, nadarzyła się możliwość jego bezapelacyjnej weryfikacji.
Janusz, do którego dotarły już pogłoski, że tajemnica „Kaktusa” wyszła na jaw, nie przypuszczał, że nazbierało się aż tyle „materiałów dowodowych”. Przyprowadził z Francji na Żoliborz samochód do naprawy u znajomego mechanika i, przy okazji, zadzwonił do brata z jakimiś szczegółami rodzinno-spadkowymi.
Przygotowaliśmy się z Andrzejem. Do kawiarni Spotkanie na Krasińskiego przybyliśmy z dziennikarzami telewizyjnymi. Czy zaskoczony „Kaktus” zechce rozmawiać? Na wszelki wypadek wyposażono nas dodatkowo w ukrytą minikamerę. W ostatniej chwili, przez telefon komórkowy, Janusz zmienia umówione miejsce. Nerwy. Jedziemy do warsztatu na tyłach Powązkowskiej.
Nie była to przyjemna rozmowa. Ani dla niego, ani dla nas. Ważne, że się przyznał. Klucząc i lawirując, powiedział, że współpracował „przez krótki okres” z SB.
Dla mnie sprawa się zakończyła. Po wybuchu emocji, po spięciu złość odeszła. Liczę za plus Januszowi, że nie uciekł przed obiektywami. Chyba i on poczuł ulgę.
Andrzej nie wybaczył – ale inny jest też wymiar konfliktu między braćmi. Tej przepaści nie da się zasypać lub przeskoczyć konwencjonalnymi zwrotami: „Przepraszam” czy „Przykro mi”.
„Kaktus” winien się rozliczyć z każdym z „bohaterów” swoich donosów osobiście.
[i]Wszystkie cytaty pochodzą z dokumentów Służby Bezpieczeństwa, udostępnionych Andrzejowi Mirosławowi Górskiemu przez Instytut Pamięci Narodowej w lipcu 2009 roku.[/i]