Przeczytałem otóż, że w brytyjskiej Izbie Gmin powstała specjalna komisja, której celem jest wyrównanie szans. Jak? Trzeba uchwalić nowe, słuszne, równe, postępowe prawo.

W parlamencie ma być więcej kobiet, homoseksualistów, osób niepełnosprawnych, przedstawicieli mniejszości etnicznych, tak czarnych, jak i Azjatów. I wszystkich pozostałych też. Dosyć dominacji białych mężczyzn. Dosyć przewagi przedstawicieli klasy średniej i ludzi w średnim wieku! Takie są przynajmniej propozycje oficjalnie wspierane przez Johna Bercowa, obecnego marszałka parlamentu. Czyli, biorąc pod uwagę znaczenie tej funkcji w tamtejszym systemie, należy do tych propozycji podchodzić poważnie.

Można by zapytać, skąd partie będą wiedzieć, kogo wysunąć w wyborach. Powiedzmy, z ustaleniem płci problem będzie najmniejszy. Ale co do orientacji seksualnej pojawią się kłopoty. Wygląda na to, że tylko osoby, które deklarują, iż są homoseksualistami, dostaną przywileje. A jeśli ktoś nie życzy sobie opowiadać o swoim życiu seksualnym? Od razy miałby mniejsze szanse. Mogą się też pojawić problemy z mniejszościami rasowymi. Jaka domieszka innej niż biała krwi potrzebna będzie, żeby skorzystać z nowego prawa? Nie wiadomo. To samo dotyczy osób niepełnosprawnych. Żeby poważnie wprowadzić takie prawo w życie, trzeba by powołać specjalne komisje sprawdzające rasę, pochodzenie, orientację seksualną, a także stan zdrowia kandydatów. Ale i to nie wystarczy. Bo jakie proporcje wprowadzić? Znowu, dzięki naturze, przynajmniej co do kobiet rzecz zdaje się jasna. Z całą resztą przeciwnie. Jedno nie ulega wątpliwości: jeśli zdarzy się kobieta lesbijka, czarna i niepełnosprawna, to karierę ma w garści.

A teraz poważnie. Ten projekt, jak wiele innych, stanowi całkowite zaprzeczenie zasad wolności i demokracji. Wszyscy ci uszczęśliwiacze nie rozumieją, że tego typu pomysły degradują ludzi. W ich ujęciu człowiek to nie samodzielnie myślący podmiot, ktoś, kto ma swoje poglądy, ale pasywny element jakiejś biologicznej zbiorowości. Jego tożsamość zależy nie od tego, co sam osiągnął i wymyślił, od tego, w jakim stopniu potrafi przekonać innych; jest zdeterminowana tym co naturalne: płcią, pochodzeniem, wreszcie upodobaniami erotycznymi. Parlament, który miał reprezentować naród i być przestrzenią wolności, zamienia się w osobliwe zoo, w którym każda grupa – biali, czarni, żółci, kobiety i geje – ma swoich reprezentantów. Cała nadzieja w tym, że jednak nie wszyscy stracili rozum i że jak wiele innych projektów, tak i ten pozostanie na papierze.

[ramka][link=http://blog.rp.pl/lisicki/2009/11/27/rownosc-przywileje-biologia/]Skomentuj[/link][/ramka]