W świecie polskiej polityki dramat goni dramat, a groteska groteskę. Na scenę wciąż cień rzuca straszna sprawa mordu na Pawle Adamowiczu, dziś przedmiot wściekłych oskarżeń i kontroskarżeń o moralną winę. Nawet coś takiego można było jednak częściowo przesłonić. Oto dzień po aresztowaniu kilku osób związanych kiedyś z Polską Grupą Zbrojeniową, więc z obozem rządowym, mamy publikację nagrania mającego skompromitować Jarosława Kaczyńskiego. Czyli na dobre początek dwóch kampanii wyborczych.
Mniejsze incydenty stają się w tej sytuacji sensacją jednej godziny i szybko gasną. Kto dziś pamięta wyjściw ze studia RMF wicepremiera, ministra kultury i dziedzictwa narodowego Piotra Glińskiego, który uznał, że jest niepotrzebnie dopytywany przez Roberta Mazurka o dotację rządową dla Europejskiego Centrum Solidarności? Może jednak warto się zatrzymać przy tej historii. Jest ona przyczynkiem do oceny jednego z najciekawszych ministrów tego rządu.
Pracowity, nerwowy
Prof. Gliński twierdzi, że umawiał się z dziennikarzem, iż nie będzie poruszana „tematyka gdańska". Czyli, jak można się domyślać, kompleks spraw związanych z zabójstwem Adamowicza. ECS było współtworzone przez zabitego polityka, a Gliński zarzucał tej placówce upolitycznienie. Z drugiej strony Mazurek rozmawiał z ministrem o budżecie kultury. Czy dotację dla ECS można z tej tematyki wyłączyć?
Minister uważa, że niczego nie obniżył, skoro chciał dać Centrum tyle, ile rząd miał mu dawać (4 mln zł). Z drugiej strony ECS dostawało w ostatnich latach 7 mln. Ten spór o słowa to rzecz typowa dla naszych czasów. Podobnie jak maksymalizm reakcji. Piotr Gliński mógł rozładować celnym zdaniem niewygodną dla siebie sytuację. Wybrał manifestację – narażając się na zarzut dygnitarskich manier. I na pytania, czy zwyczaj narzucania dziennikarzowi pytań nie trąci inną epoką lub szerokością geograficzną.
Można jednak ciągnąć te rozważania dalej. Mamy do czynienia z jednym z najpracowitszych ministrów, człowiekiem w związku z tym wiecznie przemęczonym, co sprzyja stresom. Taką opinię wystawiają mu nie tylko jego współpracownicy, ale i dziennikarze. I mamy zarazem do czynienia z politykiem skutecznym. – Ma silną pozycję w rządzie i wykorzystuje ją na korzyść polskiej kultury – relacjonuje często krytyczny wobec resortu Glińskiego artysta. Zwieńczeniem rozmowy Mazurka z Glińskim miała być podobno jego pochwała ze strony dziennikarza – za to, że przeforsował najwyższy budżet kultury od lat. Taki, który przekroczył magiczną barierę 1 proc. PKB.