Niezniszczalni herosi, niezaprzątający sobie głowy zbędnymi niuansami. Chodzący testosteron. Co im tam agenci w stylu Bourne’a czy walczącego z kafkowskim układem Boba Barnesa z „Syriany”, którzy ujawniają związki polityki i biznesu, a w walce z wielkimi korporacjami z góry są na przegranych pozycjach. Prawdziwi faceci zbawiają ludzkość, rzucając w przeciwnika nożem albo puszczając serię z broni maszynowej. Tak jak bohaterowie „Niezniszczalnych”, którzy weszli na ekrany w USA przed tygodniem i podczas trzech pierwszych dni wyświetlania zarobili 35 mln dolarów, plasując się na pierwszym miejscu amerykańskiej listy przebojów kasowych.
Sylvester Stallone sięgnął do starych, sprawdzonych wzorów kina akcji z lat 80., z epoki silnej Ameryki Ronalda Reagana. Grupa najemników wyrusza do Ameryki Południowej, by pokonać latynoskiego dyktatora zagrażającego światu. Na ekranie królują twardziele, a to, co w dzisiejszych filmach generuje się na komputerach, tu robią kaskaderzy.
– W „Niezniszczalnych” nie ma lotniskowców ani samolotów odrzutowych. Tu facet wali przeciwnika w gębę albo rzuca w niego toporem. Takie było założenie. Ktoś może powiedzieć, że to anachronizm, ale nasz film to starcie mężczyzn z mężczyznami. A także wielka apoteoza przyjaźni. Bo samotność jest bardziej zabójcza niż wystrzelona kula – mówi reżyser.
Droga do zrealizowania tego filmu nie była łatwa. Idea ożywienia dawnych herosów nie wszystkim i nie od razu trafiła do przekonania. W listopadzie 2007 roku Stallone wziął udział w American Film Market w Santa Monica i nie znalazł inwestorów. Dopiero kilka miesięcy później trafił na niezależnego producenta Avi Lernera, który domknął budżet filmu, zbierając 85 mln dolarów. 50 mln uzyskał z międzynarodowej przedsprzedaży, 10 mln wysupłał z własnej kieszeni, 20 mln wniosła firma Lions Gate w zamian za prawo do dystrybucji na terenie USA, Kanady i Wielkiej Brytanii. Dalsze 40 mln dolarów przeznaczyła na promocję filmu.
[srodtytul]Stara gwardia [/srodtytul]
Producenci chcieli promować „Niezniszczalnych” jako wielkie wydarzenie: po raz pierwszy w jednym filmie udało się zgromadzić tyle dawnych gwiazd kina akcji. Poza samym Stallone ze starej gwardii wystąpili jeszcze: