Spalić Koran i kukłę papieża

Być może w chwili, gdy czytają państwo te słowa, pewien chrześcijanin na Florydzie pali egzemplarze Koranu. Albo już spalił, albo zaraz spali.

Publikacja: 11.09.2010 01:01

To wszystko „być może”, bo jest pewna szansa, że pastor Terry Jones posłuchał głosów protestu z całego świata i zrezygnował z planowanego na sobotę pikniku w swojej parafii pod hasłem „Dzień palenia Koranu”. Wątpliwe to jednak, bo w wywiadzie telewizyjnym pastor mówił, że słucha tylko jednego głosu, mianowicie Jezusa Chrystusa. Jezus kazał pastorowi Jonesowi spalić Koran, gdyż „księga ta zawiera kłamstwa”, i tylko Jezus mógłby skłonić go do odstąpienia od tego dzieła.

W związku z tym pastor Jones non stop się modli, żeby nie przegapić sygnału od Boga, a równocześnie członkowie jego Kościoła zbierają egzemplarze Koranu (w czwartek w parafialnej komórce zebrali już 200 sztuk, ludzie przysyłają z całego kraju), drewno na podpałkę i broń palną. Parafianie noszą przy sobie broń, bo nigdy nie wiadomo, do jakich aktów przemocy posuną się ich wrogowie. – Czyli podczas palenia może dojść do strzelaniny? – zapytał pastora Jonesa reporter CBS. – Może – odparł pastor Jones.

Swoją drogą wobec akcji pastora Jonesa nasze przepychanki wokół krzyża przed Pałacem Prezydenckim to, za przeproszeniem, typowa polska parafiańszczyzna. Tam – kościółek malutki na 50 osób, a kryzys globalny: śmiertelne zagrożenie dla armii amerykańskiej w Afganistanie, moralne oburzenie sekretarz stanu, wezwania do zachowania rozsądku ze strony Stolicy Apostolskiej. A u nas, niby kryzys, ale jaki to kryzys? Co najwyżej okazja do jeszcze jednego śmiesznego występu dla Janusza Palikota, może chwilowo

2 – 3 procent w górę dla SLD, kolejny etap konsekwentnego przeistaczania się Jarosława Kaczyńskiego w przybysza z planety Krypton. Nuda, nuda, nuda... Nawet w obłędzie z religią w tle, nie mówiąc o zwykłej głupocie, nie dorastamy Amerykanom do pięt.

A teraz coś kompletnie z innej beczki. 16 września przyjeżdża z wizytą do Wielkiej Brytanii papież Benedykt XVI. W związku z tym od kilku miesięcy grono znanych brytyjskich ateistów z wybitnym biologiem Richardem Dawkinsem na czele zwiera szeregi. Protestują przeciwko szefowi „międzynarodowej siatki pedofilów”, jaką według nich jest Kościół katolicki kierowany, nawiasem mówiąc, przez byłego członka Hitlerjugend. „Nie znam języka, który właściwie opisałby postać Josepha Aloisa Ratzingera. Przez całe moje życie aktywistki społecznej nigdy do nikogo nie czułam takiej odrazy, jaką czuję wobec tej kreatury” – tak pisze o swoim stosunku do papieża Claire Rayner, długoletnia przewodnicząca Brytyjskiego Towarzystwa Humanistycznego, analizując „obleśne, odrażające i potwornie niszczycielskie poglądy papieża”. „Jedynie sensownym rozwiązaniem byłoby pozbycie się go” – kończy pani Rayner w piśmie „Nowy Humanista”.

Liderka brytyjskich humanistów nie zamierza jednak zabijać papieża tylko dlatego, że ma inne poglądy, co to, to nie. Jak wszystko pójdzie zgodnie z planem, Benedykt XVI zostanie schwytany przez ateistów w ramach tzw. aresztu obywatelskiego i postawiony przed sądem za zbrodnie przeciwko ludzkości. Podstawą zatrzymania ma być przepis, na podstawie którego aresztowano w Londynie Augusta Pinocheta w 1998 roku.

I jeszcze coś innego. Spotkałem kiedyś księdza (co prawda był dominikaninem, a nawet cystersem, więc nie wiem, czy to się liczy), który powiedział mi, co jest najważniejsze w chrześcijaństwie. Nie słuchanie biskupów – mówił – nie wiara w dogmaty o Trójcy Świętej albo Niepokalanym Poczęciu, których i tak nikt nie rozumie. Nawet nie miłość bliźniego. Najważniejsza w chrześcijaństwie jest wolność – powiedział – to, że jesteśmy spadkobiercami ludu, który wyszedł z Egiptu, domu niewoli. Chrześcijanie to są wolni ludzie. Przynajmniej niektórzy.

Religia niektórych z nas czyni lepszymi. Są na to w historii dowody, podobnie jak wiele jest dowodów zbrodni i niegodziwości popełnionych w imię Boga i religii. Wygląda na to, że akurat ten stan rzeczy się nie zmieni, co najwyżej do wielu istniejących religii dorzucić trzeba będzie wojujący ateizm, nowe dynamiczne wyznanie zdobywające szturmem Zachód. W tym tygodniu jedni będą palić Koran, inni kukłę papieża. A na Krakowskim postoi jeszcze krzyż, znak miłości i wyzwolenia człowieka, chroniony barierkami i kordonem policji przed ludźmi. André Malraux mówił: „Wiek XXI będzie wiekiem religii albo w ogóle go nie będzie”. No to mamy wiek religii.

To wszystko „być może”, bo jest pewna szansa, że pastor Terry Jones posłuchał głosów protestu z całego świata i zrezygnował z planowanego na sobotę pikniku w swojej parafii pod hasłem „Dzień palenia Koranu”. Wątpliwe to jednak, bo w wywiadzie telewizyjnym pastor mówił, że słucha tylko jednego głosu, mianowicie Jezusa Chrystusa. Jezus kazał pastorowi Jonesowi spalić Koran, gdyż „księga ta zawiera kłamstwa”, i tylko Jezus mógłby skłonić go do odstąpienia od tego dzieła.

W związku z tym pastor Jones non stop się modli, żeby nie przegapić sygnału od Boga, a równocześnie członkowie jego Kościoła zbierają egzemplarze Koranu (w czwartek w parafialnej komórce zebrali już 200 sztuk, ludzie przysyłają z całego kraju), drewno na podpałkę i broń palną. Parafianie noszą przy sobie broń, bo nigdy nie wiadomo, do jakich aktów przemocy posuną się ich wrogowie. – Czyli podczas palenia może dojść do strzelaniny? – zapytał pastora Jonesa reporter CBS. – Może – odparł pastor Jones.

Plus Minus
„Przyszłość”: Korporacyjny koniec świata
Plus Minus
„Pilo and the Holobook”: Pokojowa eksploracja kosmosu
Plus Minus
„Dlaczego umieramy”: Spacer po nowoczesnej biologii
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Małgorzata Gralińska: Seriali nie oglądam
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Plus Minus
„Tysiąc ciosów”: Tysiąc schematów frajdy
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne