Nostalgia za najdalszymi kresami Niemców

Na fali nostalgii za najdalszymi wschodnimi kresami reżyser filmu „Poll” zmusił aktorów, by wyuczyli się wymarłego już niemal dialektu Niemców bałtyckich

Publikacja: 12.03.2011 00:01

Nostalgia za najdalszymi kresami Niemców

Foto: Fotorzepa

Czy można połączyć nostalgiczny obraz utraconych kresów z zapowiedzią epoki dr. Mengele, a wszystko to ubrać w czechowowską konwencję dramatu w dekoracjach findesieclowego letniska?

Ta sztuka udała się właśnie reżyserowi Chrisowi Krausowi, którego film „Poll" – jego akcja rozgrywa się w majątku szlachty bałtyckiej w Estonii w upalne lato 1914 – prezentowany był na ostatnim Berlinale.

Wschodni wiatr

Na zachodzie jest lepiej, ale na wschodzie jest piękniej – mówi w „Blaszanym bębenku" stara babka Koljaczkowa, która odmawia wyjazdu z gdańskich Kolibek na zachód. Ale Niemcy mają w swojej zbiorowej wyobraźni i jeszcze dalsze kresy niż Kaszuby.

To Estonia, którą ponad 700 lat temu zdobyła niemiecka szlachta rycerska – zakon kawalerów mieczowych – a potem rządziła nią dalej pod berłem carów. „Baltendeutsche" bywali gorliwymi carskimi urzędnikami, oficerami i marszałkami szlachty. Rody Keyserlingków, Nesselrodów czy Rennenkampfów wpisały się chlubnie w historię Rosji, aby po I wojnie światowej zniknąć z dziejowej sceny.

Na fali sentymentu za dziejami Niemców na Wschodzie nawet lewicowy „Spiegel" wydał właśnie dodatek historyczny o losach kolonistów z Siedmiogrodu, Powołża czy Tallina.

Pasujący do tej fali tzw. ost-talgii film „Poll" przypomina naszą ekranizację „Doliny Issy". Jest to tęskna opowieść o szlacheckim świecie zdmuchniętym przez I wojnę i późniejsze rewolucje. Tytułowy „Poll" to niemiecka nazwa starego szlacheckiego gniazda w Estonii.

„Oparte na prawdziwych zdarzeniach" – wieści napis na początku filmu. Istotnie, 14-letnia licealistka z Berlina Oda Schaefer, wywodząca się ze starej rodziny Niemców bałtyckich, spędziła wakacje 1914 roku w majątku Poll należącym do jej krewnych. Swoje przeżycia opisała kilkadziesiąt lat później w swoich wspomnieniach „Także gdy marzysz, mijają godziny ". Schaefer umarła w zapomnieniu w 1988 roku, ale książce pomógł sentyment rodzinny – jej cioteczny wnuk, reżyser Chris Kraus, zachwycił się wspomnieniami i dokonując licznych trawestacji, na bazie książki sam napisał scenariusz filmu.

Aby uniknąć oskarżeń o rewanżystowski charakter filmu, do koprodukcji zaproszono kinematografie Estonii i Austrii. Chris Kraus  wyruszył do Poll – dzisiejszego estońskiej Polli – by odkryć, że po splendorze dawnego szlacheckiego gniazda pozostało niewiele  śladów. W pałacu w 1947 roku urządzono sowiecką podstawówkę, co doprowadziło do jego  dewastacji. Nieliczne inne zachowane poszlacheckie majątki w Estonii nie zachwyciły reżysera. W końcu na potrzeby filmu wybudowano makietę majątku we wsi Matsi nad brzegiem Bałtyku, z fantastycznym dworkiem na palach, który twórca obrazu figlarnie nazwał mieszanką stylu willi palladiańskiej z drewnianymi dworami z Alaski. Na potrzeby filmu aktorzy musieli się wyuczyć wymarłego już niemal dialektu Niemców bałtyckich.

U progu końca

Obraz zaczyna się od przybycia nastolatki Ody do majątku, gdzie żyje i prowadzi swoje naukowe badania medyczne jej ojciec, doktor Ebbo von Siering. W specjalnym laboratorium przerobionym z tartaku pełno jest czaszek i preparatów z ludzkimi płodami w formalinie. W myśl krążących w XIX wieku teorii doktor jest przekonany, że można na podstawie kształtu czaszki i analizy bruzd mózgu oddzielić osobniki złe i zdegenerowane od zdrowych. Córka wiezie zresztą dla ojca z Berlina upiorny preparat – słój ze zrośniętymi płodami bliźniąt syjamskich.

Druga żona doktora i pani majątku Mila von Siering jest zadeklarowaną niemiecką nacjonalistką z trudem zmuszającą się do ukrywania swojej pogardy dla Rosjan. Owa antyrosyjskość skłania ją też do sympatii dla raczkującego dopiero narodowego ruchu estońskiego. Ale stare tradycje jeszcze się jako tako trzymają. Paul, syn Mili z poprzedniego małżeństwa, w myśl starej tradycji poszedł do korpusu paziów w Petersburgu i marzy, że kiedyś będzie adiutantem cara.

W każdą sobotę okoliczni ziemianie gromadzą się w salonie von Sieringów, aby słuchać muzyki kameralnej Schumanna i Schuberta granej przez rodzinę i lokalnego pastora, który nosi archaiczne bokobrody i do wiernych przemawia w starobiblijnej niemczyźnie.

Ale dwór i majątek noszą już cechy powolnego upadku. Właściciel zajęty poszukiwaniem ośrodka zła w mózgu nie interesuje się zbytnio folwarkiem. Jego nowa żona romansuje potajemnie z zarządcą majątku Dirkiem Mechmershausenem.

Obrazu dopełnia stacjonujący we dworze oddział rosyjskich kozaków, którzy ścigają anarchistów próbujących zrewoltować estońską wieś. Ich dowódca major Kozłow – jak można zgadnąć, oficer z awansu – jest rosyjskim szowinistą w nowym stylu, ale stara niemiecka rodowa szlachta jeszcze go onieśmiela. Nie decyduje się protestować, gdy przy stole właściciele dworu rozmawiają po niemiecku, choć nic z tej mowy nie rozumie.

Po obławie na estońskich rewolucjonistów Rosjanie przywożą dwa trupy zastrzelonych zbiegów. Ebbo von Siering prosi, aby przekazać mu ciała do badań. Razem z córką marzącą o karierze lekarza dokonuje trepanacji czaszki i na podstawie mózgu wyjaśnia córce, jak łatwo odróżnić mózg zbrodniarza od mózgu porządnych ludzi. Kolejny preparat trafia na półkę laboratorium. „Dopiero po latach pojęłam, do jakich potworności doprowadziły takie badania" – wspomina w retrospekcyjnej scenie 75-letnia Oda pisząca swe wspomnienia.

Uczeń Kropotkina

Gimnazjalistka nie czuje się w tym świecie jak z Czechowa zbyt dobrze. Szuka ustronnych miejsc, aby pisać swój pamiętnik i szkicować estońskie plaże. Tak trafia do zrujnowanej kaplicy, gdzie odkrywa rannego młodego Estończyka – anarchistę ocalałego z obławy. Ranny każe nazywać się po prostu „Schnaps" – od niemieckiej nazwy wódki, jaką przynosi dla rannego dziewczyna.

Skąd na estońskiej prowincji anarchiści? Rewolucja 1905 roku na Łotwie i Estonii zaznaczyła się wyjątkowo ostro właśnie na wsi. Bałtyccy właściciele utrzymywali robotników folwarcznych w XVIII-wiecznym drylu. Dlatego wybuch gniewu był straszny. Płonęły dwory i wielu szlachciców wymordowano. Jak pisze prof. Jan Lewadowski: „W grudniu 1905 r., mimo ogłoszenia przez władze stanu wojennego, oddziały uzbrojonych robotników z Rewla ruszyły na pogrom folwarków. Robotnicy rujnowali pomieszczenia gospodarcze, rabowali cenne przedmioty i podpalali dwory. (...) Zniszczonych zostało około 160 majątków, w tym 70 w Harii (okolice Tallina)". W  pacyfikacji kraju prowadzonej przez wojsko brało udział wielu niemieckich właścicieli ziemskich. Rozstrzelano prawie 1000 osób, kilkaset trafiło na Syberię. Zbiegami z takiego zesłania byli Schnaps i jego towarzysze.

Oda ukrywa zbiega na strychu laboratorium i pielęgnuje jego rany, wreszcie zakochuje się w atrakcyjnym buntowniku i chłonie jego nauki o konflikcie uciemiężonych przeciw sytym i dzierżącym władzę. Gdy na kolejnym sobotnim podwieczorku Oda ma opowiedzieć jakiś wiersz – serwuje zaniepokojonym niemieckim hreczkosiejom aluzyjną rewolucyjną bajkę o kotach i buncie mysz –  kończąc wywód słowami: A stare koty wciąż tylko potrafią wołać: „niech żyje car Mikołaj".

W końcu anarchista zdrowieje na tyle, by po cichu zejść w nocy na dół do laboratorium i odkryć potworną prawdę – głowy jego przyjaciół ojciec Ody zamienił w preparaty: pół głowy ze skórą twarzy i pół z odkrytym mózgiem. To upiorne odkrycie przypomina anarchiście o przepaści, jaka dzieli świat posiadaczy od tych, którzy chcą to wszystko podpalić.

Gdy postanawia ruszyć dalej, zauroczona nim Oda błaga go, aby wziął ją ze sobą. Chcąc się od niej uwolnić, Schnaps usypia chloroformem upartą dziewczynę. Ale oto do środka laboratorium wpada oszalały z gniewu rządca i podpala szopę z zemsty na właścicielce majątku, która zerwała z nim romans.

Anarchista wynosi z płonącej szopy nieprzytomną Odę. W końcu popełnia samobójstwo, aby odsunąć od dziewczyny podejrzenie o pomoc zbiegowi.

Ani słowa po niemiecku!

Dawny świat symbiozy carskiej władzy i dumnej ze swych tradycji szlachty Niemców bałtyckich kończy się symbolicznie, gdy do Poll dociera wieść o wybuchu wojny.

Właściciel majątku chce zademonstrować lojalność i każe otworzyć na cześć wojska beczkę z wódką. Przy okazji dochodzi do skandalu. Jak się okazuje, wcześniej po przypadkowym rozbiciu słoja z płodem bliźniąt syjamskich Oda schowała preparat w pierwszej z brzegu beczce z wódką, właśnie tej, którą pechowo odbito na znak przyjaźni dla kozaków.

Przerażony Ebbo von Siering woła po niemiecku do służby, aby migiem przynieść kolejną beczkę z wódką. Ale major Kozłow uświadamia mu, że są już w innej epoce. – Nie będzie już żadnego „Sofort!" – wrzeszczy oficer. – Od dziś nie wolno mówić po niemiecku, bo to język wroga!

Film kończą notki o autentycznych losach bohaterów filmu. Ebbo von Siering jako obywatel Niemiec wraz z Odą został już 3 września 1914 roku wydalony z Rosji. 26 grudnia 1918 roku, po upadku cesarstwa, popełnił samobójstwo w Berlinie. Jego żona Mila za antyrosyjskie wypowiedzi została skazana w czasie wojny na zesłanie na Syberię, gdzie zmarła w trakcie epidemii szkarlatyny latem 1917 r. Rządca Dirk Mechmershausen udowodnił swą miłość do Mili, towarzysząc jej na zesłaniu. Po wybuchu rewolucji jego dalsze losy są nieznane. A syn Mili, Paul, zginął jako rosyjski lejtnant, prowadząc atak na niemieckie pozycje pod Rygą 16 czerwca 1917 roku. Być może chciał udowodnić, że bałtycki Niemiec nadal może być lojalnym rosyjskim oficerem.

Kresowy spleen

Reżyser wybrał moment historyczny i dramaturgię będącą ukłonem dla Niemców i Estończyków. Jego prawo. Ale w politycznym kalejdoskopie lat 1905 – 1920, w trójkącie Rosjanie – Niemcy bałtyccy – Estończycy zmiana ról odbywała się co parę lat. Puśćmy wodze fantazji i wyobraźmy sobie inne scenariuszowe warianty „Polla" sprzed lata 1914 roku i po nim.

Na przykład rok 1905. „Schnaps" na czele zrewoltowanych estońskich chłopów podpala dwór w Poll. Bohaterski von Siering ratuje śpiącą na piętrze dworu czteroletnią Odę, ale ginie od kul anarchisty.

Albo maj 1918. Doktor von Siering po zdobyciu Estonii przez wojsko niemieckie wraca do ojczyzny i zasiada w Landtagu ziem bałtyckich, który wzywa Berlin do stworzenia księstwa bałtyckiego pod berłem kajzera Wilhelma. Poucza przy tym Estończyków, że powinni być wdzięczni Niemcom za wygnanie Rosjan i uznać dominację niemieckich, odwiecznych władców tego kraju. Albo tenże rok 1918, tyle że na Syberii – ocalały z pożaru Schnaps zostaje po rewolucji komisarzem Czeki na Syberii. Teraz od niego zależy los zesłanego na Sybir Mechmershausena. Jedna kula z nagana i ciało rządcy już za chwilę trafi do dołu z wapnem.

Jeśli mnożę te alternatywne scenariusze, to tylko po to, aby pokazać, jak mało doświadczenia Europy Środkowo-Wschodniej obecne są w europejskiej filmografii.

„Poll" te białe plamy próbuje wypełniać. Motyw wybuchu I wojny światowej jako końca dawnego świata  nie jest nowy. Tak samo dekoracja w duchu Czechowa do pokazania grozy totalitaryzmu zdarzyła się już w „Spalonych słońcem" Nikity Michałkowa. Z kolei poplątane losy bohaterów „Poll" przywodzą na myśl Józefa Mackiewicza.

W zdjęciach Daniela Knappa uderza dbałość pokazania piękna estońskiego krajobrazu, budząca skojarzenia z pięknem „litewskich" zdjęć operatora Jerzego Łukaszewicza z ekranizacji „Doliny Issy" w 1982 roku czy pracy kamery Pawła Edelmana z „Pana Tadeusza" Andrzeja Wajdy.

W „Dolinie Issy" XIX-wieczna tradycja Rzeczypospolitej Obojga Narodów zderzała się z nowoczesnym litewskim szowinizmem. W „Poll" niemieccy ziemianie ukazani są w sytuacji, gdy za chwilę przestaną być potrzebni Rosjanom oraz odzyskującym prawa do swej ziemi Estończykom. Podobnie jak ciotka Michalina Surkontowa z „Doliny Issy", sarkająca na antypolskie, litewskie rządy, właściciele Poll mieli prawo westchnąć: „Jakichśmy gorzkich czasów dożyli!".

Czy można połączyć nostalgiczny obraz utraconych kresów z zapowiedzią epoki dr. Mengele, a wszystko to ubrać w czechowowską konwencję dramatu w dekoracjach findesieclowego letniska?

Ta sztuka udała się właśnie reżyserowi Chrisowi Krausowi, którego film „Poll" – jego akcja rozgrywa się w majątku szlachty bałtyckiej w Estonii w upalne lato 1914 – prezentowany był na ostatnim Berlinale.

Wschodni wiatr

Pozostało 97% artykułu
Plus Minus
„Jak wysoko zajdziemy w ciemnościach”: O śmierci i umieraniu
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity od Citibanku można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Plus Minus
„Puppet House”: Kukiełkowy teatrzyk strachu
Plus Minus
„Epidemia samotności”: Różne oblicza samotności
Plus Minus
„Niko, czyli prosta, zwyczajna historia”: Taka prosta historia
Materiał Promocyjny
Sieć T-Mobile Polska nagrodzona przez użytkowników w prestiżowym rankingu
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Katarzyna Roman-Rawska: Otwarte klatki tożsamości