Kraków w latach niemieckiej okupacji

Istnieje powstałe w latach II wojny przekonanie, że Kraków był wówczas spokojnym miastem. W porównaniu z Warszawą musiało tam być spokojniej

Publikacja: 02.07.2011 01:01

Stolica Generalnego Gubernatorstwa była nasycona niemieckimi urzędnikami, wojskiem i formacjami policyjnymi. Jednocześnie „spokój" wynikał z tego, że polska konspiracja (a mowa o ZWZ/AK) – jak zauważa profesor Andrzej Chwalba, autor „Okupacyjnego Krakowa" – była niefrasobliwa, amatorska, posługująca się metodami „wzruszająco naiwnymi" (jak oceniał jeden z konspiratorów). Niemcy nie mieli więc z nią dużego kłopotu. Aresztowali m.in. szefa krakowskiego okręgu AK płk. Józefa Spychalskiego, notabene brata Mariana, przyszłego peerelowskiego prominenta. Może inaczej spojrzelibyśmy na podziemny Kraków, gdyby w dokonanym przez tamtejszych akowców zamachu na pociąg zginął Hans Frank. W tym „spokojnym mieście" Niemcy wysłali ponad 100 profesorów wyższych uczelni do obozu koncentracyjnego, w którym część z nich zginęła. W kwietniu 1942 roku aresztowali 200 bywalców kawiarni plastyków, ludzi ze środowiska inteligenckiego. Znakomitą większość zamordowali w Auschwitz. Kraków widział masowe publiczne egzekucje na swoich ulicach i przedmieściach. Był, jak to określa autor, „największym portem przeładunkowym" niewolników polskich wywożonych do Niemiec. Skala represji była jednak dużo mniejsza niż w Warszawie, co nie znaczy, że dużo lepsze było samopoczucie żyjących tam Polaków. „Coraz ciężej i duszniej żyć w Krakowie. Namnożyło się tu niemieckiego plugastwa" – pisał jeden z mieszkańców grodu, w którym Niemcy byli liczni jak w żadnym innym polskim mieście. Podnosiła na duchu obecność arcybiskupa Adama Sapiehy i legenda, że przyjął on Hansa Franka kartkową żywnością: czarnym chlebem z marmoladą i kawą z żołędzi. Spotkanie nie miało miejsca, jednak Sapieha był tym polskim hierarchą, który najmocniej protestował przeciw niemieckiemu terrorowi i był inicjatorem orędzia biskupów w tej sprawie. „Międzynarodowe powiązania Sapiehy, kościelne i rodzinno-towarzyskie, dawały mu względne poczucie bezpieczeństwa, które potrafił maksymalnie wykorzystać dla dobra Polaków" – czytamy. Z polecenia Sapiehy krakowski Kościół katolicki włączył się w pomoc Żydom. Andrzej Chwalba cytuje niezbyt skorego do łagodnego oceniania Polaków Emanuela Ringelbluma: „Na terenie Małopolski stosunki polsko-żydowskie ułożyły się z dawien dawna bardzo dobrze. Oczywiste, że wpłynęło to na akcję ratowania Żydów krakowskich". Chwalba ubolewa, że w cieniu Schindlera znalazł się farmaceuta Tadeusz Pankiewicz z apteki Pod Orłem w getcie, która była miejscem pomocy dla Żydów. Działał także krakowski oddział Żegoty. „Trzeba było wielkiej odwagi, hartu ducha, by nie ulec i pomagać (...). Do większej, rozleglejszej pomocy Polacy nie byli przygotowani ani materialnie, ani psychicznie" – pisze autor. Zmasowana antysemicka propaganda nie pozostawała bez wpływu na Polaków, lecz być może bardziej niż ich Żydzi bali się swoich rodaków. Autor przytacza opinię Władysława Bartoszewskiego o tym, że sprzedawczycy i zdrajcy wśród Żydów byli plagą większą niż wśród Polaków.

Już za 19 zł miesięcznie przez rok

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.

Subskrybuj i bądź na bieżąco!

Reklama
Plus Minus
Polska jest na celowniku Rosji. Jaka polityka wobec Ukrainy byłaby najlepsza?
Plus Minus
„Kształt rzeczy przyszłych”: Następne 150 lat
Plus Minus
„RoadCraft”: Spełnić dziecięce marzenia o koparce
Plus Minus
„Jurassic World: Odrodzenie”: Siódma wersja dinozaurów
Plus Minus
„Elio”: Samotność wśród gwiazd
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama