Kiedy nawet zupełnie zdrowy człowiek idzie odwiedzić chorych, jego samopoczucie staje się równie kiepskie. Europa jest jak sala szpitalna: Grecja umiera, Hiszpania ma zapaść, chorują Włochy, Francja, nie lepszą diagnozę ma Wielka Brytania. W takim otoczeniu trudno o dobry nastrój – mówi Zbigniew Jakubas, założyciel kapitałowej grupy Multico i jeden z najbardziej znanych polskich inwestorów giełdowych.
Jeszcze jakiś czas temu taka sytuacja wydawałaby się niemożliwa: wyniki spółek są dobre, rokowania dotyczące PKB dość pomyślne, ale niezłym wynikom gospodarczym towarzyszy spory niepokój. Przedsiębiorcy jak mantrę powtarzają, że polska gospodarka jest zdrowa i nie chcą używać słowa „kryzys", bojąc się samospełniającej się przepowiedni. Zdają sobie jednak sprawę, że mogą stanąć przed nieznanymi do tej pory wyzwaniami.
– Przetrwają silni gracze. Sukces w biznesie polega na tym, by uważnie odczytywać sygnały i korygować swe plany. Nigdy nie było to tak ważne jak teraz. Najgorszą rzeczą, jaką można zrobić, to ulec owczemu pędowi. Będą tacy, którzy zechcą wywołać panikę na giełdzie, zarobić i wyjść, trzeba więc mieć silnie nerwy – podkreśla Zbigniew Niemczycki, założyciel Curtis Group i prezes Polskiej Rady Biznesu.
Jednak znacznie bardziej niż ekonomicznych zawirowań obawia się pewnych zjawisk socjologicznych. – Kryzys ma swój symboliczny wymiar, który mnie niepokoi. To ruch „oburzonych". Na ulice wychodzą młodzi, wykształceni ludzie, którzy uznali, że nie mają perspektyw – mówi Zbigniew Niemczycki. – I jeśli nawet nie sprawdzą się złe ekonomiczne scenariusze, to protesty „oburzonych" mogą zapoczątkować niepokoje społeczne.
Trudne czasy w gospodarce zaostrzą walkę biznesową. Szczególnie widoczne będzie to w wypadku przedsiębiorstw, które chcą istnieć na rynkach międzynarodowych. Nie tylko dlatego, że niektóre rynki się kurczą i nikną w oczach, ale również dlatego, iż konkurencja będzie bezwzględna i nie zawsze fair.
– Ciężko będzie wygrać z międzynarodowymi koncernami, które otrzymają polityczne wsparcie. Dajmy na to może być rozpisany przetarg w Niemczech i okaże się, że w swoim kraju jednak powinien wygrać Mercedes – uważa Solange Olszewska, prezes firmy Solaris Bus & Coach, jednego z największych w Europie producentów autobusów.
Do tej pory udawało jej się często wygrywać konkurencję z koncernami i przebojem weszła na listę najbogatszych Polaków miesięcznika „Forbes". Na razie jest świetnie, ale nikt nie może dać gwarancji, co przyniesie jutro.
– Czuję respekt przed kryzysem. Czeka nas dziesięć lat chudych. Tak powiedziała Angela Merkel, a to kobieta wyważona, która tak jak my przeszła przez komunizm, żadna laleczka z zamożnego domu. Wierzę jej – przyznaje Solange Olszewska.
Ale w trudnych czasach niektórzy czują się znakomicie. – Dzisiaj, by uczcić finansowe sukcesy, cygara mogą palić windykatorzy, prawnicy i doradcy finansowi – twierdzi Jerzy Maz- gaj, twórca Paradise Group wprowadzającej na polski rynek ekskluzywne marki, prywatnie zaś koneser cygar i whisky. Kiedy pytam go, kto zapali Cohibę, gdy już trudne czasy się skończą, nie ma wątpliwości: – Wszyscy ci, którzy będą mogli sobie na to pozwolić. Może być ich mniej, bo kryzys zadziała jak selekcjoner, przetrzebi szeregi przedsiębiorców. W pewnych branżach jest ich po prostu za dużo. To będzie naturalna higiena biznesu – mówi z pewną satysfakcją.
Kupić czas
Kilka tygodni temu w jednej z instytucji finansowych odbyło się szkolenie, jak rozmawiać z klientami, którzy utracą swe oszczędności, bo mieli depozyty w wysokości przekraczającej objęte gwarancją 100 tysięcy euro. Alarm okazał się przedwczesny, w Grecji nie doszło do upadku banków, co mogłoby się odbić na ich filiach.
– Kilkudziesięciu menedżerów zostało z wiedzą, której na szczęście nie musieli wykorzystać. Trudno jednak wątpić, że chociaż zamknięcie okienka z wypłatami w jednym czy dwóch bankach miałoby ograniczony efekt finansowy, to na pewno mocno wpłynęłoby na nastroje społeczne – uważa Leszek Melibruda, psycholog biznesu.
Kryzys to nie tylko wskaźniki ekonomiczne, ale też emocje i stan umysłu. Emocje kierują zachowaniami konsumentów, którzy nagle zaczynają oszczędzać lub wpadają w panikę, wycofując depozyty. Wpływają też na decyzje przedsiębiorców. Chociaż przedsiębiorcy z natury rzeczy mają wyższy niż przeciętnie próg tolerancji na stres, to jednak w warunkach zwiększonego ryzyka ich postrzeganie sytuacji bywa zaburzone. Skupiają się na działaniach pozornych, kobiety zazwyczaj na reprezentacji firmy, a mężczyźni przesadną wagę przywiązują do spotkań, na których mają budować sojusze biznesowe.