Obserwacja, czujność, dane statystyczne oraz spora dawka intuicji. Tego wszystkiego potrzeba, żeby z teraźniejszości wyłuskać zarys przyszłości. Obserwując zachowania ludzi, gospodarkę, technologie. Nie sztuka widzieć to, co widzą wszyscy, sztuka zobaczyć to, co dla innych jest jeszcze niedostrzegalne. Z ledwo zarysowujących się fragmentów rzeczywistości tworzą się mikrotrendy. Z nich powstanie kształt najbliższej przyszłości. Trendy nie występują w izolacji. Przenikają się wzajemnie, dobierają się parami. Niektóre są kontynuacją lub mutacją poprzednich. Generalnie najważniejsze nigdy nie są przypisane do jednego tylko roku.
Globalny raport,lokalny nabywca
Amerykańska agencja JWT po raz siódmy publikuje raport omawiający najważniejsze tendencje, które mają szansę wpłynąć na opinie i zachowania konsumentów w nadchodzącym roku. „10 trendów, które wpłyną na świat w 2010 roku" to rezultat pracy 70 badaczy w 30 krajach. Przeprowadzono wywiady z ekspertami, trendsetterami, badano rynki technologii, dóbr luksusowych, robiono ankiety w kręgach akademickich.
Raport jest w zamierzeniu globalny, ale widać, jak mocno odnosi się do rzeczywistości amerykańskiej. Choć w jednym z przykładów eksperci przywołują Polskę, nie można się oprzeć wrażeniu, że niektóre z tych prognoz to dla nas jeszcze science fiction. Rządzą nami inne fakty gospodarcze, inna tradycja, inna geopolityka. Żyje też tutaj zupełnie inny konsument, a raport w dużej mierze dotyczy zachowań konsumenckich. Ale niektóre zjawiska i u nas mają szansę wystąpić w podobnym czasie, inne być może przyjdą z opóźnieniem i w pewnej modyfikacji. Można to ocenić, przyglądając się kilku prognozom JWT z ostatnich lat. Ot, choćby „The small movement", trend prognozowany w roku 2009. Chodziło o odwrót od dużych samochodów i wielkich domów na rzecz mniejszych i bardziej oszczędnych. Zjawisko typowo amerykańskie, jeden ze skutków kryzysu gospodarczego i załamania finansowego roku 2008. Pojawiły się wtedy nawoływania do oszczędności, skromności. Ale w Europie ani w Polsce takie zjawisko w ogóle nie występuje, chociaż trend oszczędzania jest ogólnoświatowy. My nie mamy ani tak wielkich samochodów, ani takiego rozmachu w budowaniu domów. Gdy Amerykanie zaczęli przesiadać się z wielkich bryk do mniejszych litraży, my o wielkich zaczynamy marzyć.
Tym, co może i nas dotyczyć, są zjawiska związane z masowym dostępem do Internetu, które mają rzeczywiście globalny charakter. Tendencja „Radical transparency", czyli „Nie mam nic do ukrycia", przewidywana na rok 2008, zakładała, że w Internecie nie będziemy mieli oporów przed ujawnieniem faktów z naszego życia osobistego, zawodowego, nawet najintymniejszych. Sprawdziło się. U nas także na portalach społecznościowych, na forach ujawniamy swoje dane, nie myśląc o ewentualnych konsekwencjach. Potwierdzi to każdy rodzic nastolatka, który niepokoi się, z kim czatuje jego dziecko.
Niepewne wody rzeczywistości
Jeśli przegryźć się przez ogólnikowy, zarażony slangiem marketingowców język tych komunikatów (w ich żargonie „klient wrażliwy na ceny" to nic innego jak człowiek biedny, „rynek nie chciał współpracować" znaczy – produkt był do bani i klienci go nie kupowali), widać, że rok 2012 będzie rokiem niepewności gospodarczej. Badacze nie używają słowa „kryzys", ale cóż innego może się kryć za sformułowaniem „poruszać się w nowej codzienności"? Jeśli producenci mają zmniejszać opakowania swoich produktów, to nie dlatego, że dbają o nasze zdrowie i kieszeń, lecz dlatego, że klienci kupują mniej, bo mają mniej pieniędzy. Powiedzmy to brutalnie: według ekspertów trzeba przyzwyczaić się do tego, że będziemy stale żyć w sytuacji kryzysu. On jest w tle tych prognoz, chociaż nie ma ani słowa o kłopotach Unii Europejskiej, o długach, zagrożonym euro itp. Raport politykę omija szerokim łukiem.
W sytuacji tej niepewności na ważności zyskają te trendy, które stawiają na nowe technologie. Młodsze pokolenie zagrożone bezrobociem nie będzie już czekało na pracę w korporacji. 20-latki gotowe są do podjęcia wyzwań zawodowych na własną rękę. Trudności obudzą w nich ducha przedsiębiorczości. Ci, którzy od małego żyją na co dzień z technologią cyfrową, będą zakładali własne biznesy na niej właśnie oparte. Dla pokolenia Lost Generation równie ważna jak praca i pieniądze będzie wolność osobista. Nie chcą się żenić, bo wiedzą, że z pomocą państwa dzieci można wychowywać w pojedynczej rodzinie albo w konkubinacie.
Dwudziestolatki nie chcą słuchać wciąż rad i instrukcji, jak żyć. Wolą postępować zgodnie z własnymi wyborami. Mają przekonanie, że w zcyfryzowanej cywilizacji każdy może dokonać indywidualnego wyboru, bo każdy żyje w stworzonej przez siebie niewielkiej niszy. Mimo to nie będą uchylać się od odpowiedzialności społecznej – świadczyć na rzecz biedniejszych, sprawdzać, czy żywność produkowana jest zgodnie z zasadami ekologicznymi. Są singlami, ale wiedzą , że liczy się także odpowiedzialność społeczna; szacunek dla starszych, którzy już nie są weteranami odsuniętymi od życia, lecz pełnowartościowymi tego życia uczestnikami. Autorzy raportu twierdzą, że gospodarka zmusi marki do tworzenia produktów zaspokajających potrzeby uboższego konsumenta.