Strefa ochronna dla polskich firm

Publikacja: 11.02.2012 00:01

Polacy w przeszłości udowodnili, że są narodem patriotów. Silny duchem naród przetrwał zabory i odrodził się jak Feniks z popiołów, a potem dokonał wspaniałych rzeczy podczas dwudziestolecia. Po II wojnie światowej rządy w Polsce przez 50 lat znowu sprawowało obce mocarstwo. Ale Polacy ponownie udowodnili, że mają wielką wolę przetrwania, dzięki papieżowi, Lechowi Wałęsie i „Solidarności" kraj odzyskał suwerenność i zaczął tworzyć rynkowe podstawy przyszłych sukcesów. I tak nastał XXI wiek.

To, jak bardzo wiek ten różni się od swego poprzednika, pokazuje obecny kryzys finansowy. Kiedyś kraje, aby osiągać cele polityczne, używały siły militarnej. Teraz kraje rozwinięte w coraz większym stopniu stosują w tym celu finezyjne metody z arsenału ekonomiczno-finansowego. Skrajnym przypadkiem są ostatnie propozycje Niemiec, aby część podatków zbieranych przez rząd grecki odkładać na specjalne konto, z którego będą spłacane długi, oraz ustanowienie niemieckiego komisarza, który będzie nadzorował wykonanie greckiego budżetu.

Polska do tej pory była przedmiotem takiej gry. W pierwszej dekadzie po upadku socjalizmu miała słabą gospodarkę, więc musiała się szybko modernizować. Jedną z metod było otwarcie kraju na inwestycje zagraniczne. Europa Środkowo-Wschodnia dokonała otwarcia bez precedensu w historii gospodarczej . W wielu krajach regionu kapitał zagraniczny stał się właścicielem od 75 do 99 procent sektora bankowego. Niektóre kraje, w tym dawne republiki bałtyckie, podczas kryzysu finansowego w latach 2008 – 2009  zapłaciły za to wysoką cenę w postaci dwucyfrowej recesji. W Polsce jednym z mechanizmów przyciągania inwestorów zagranicznych były specjalne strefy ekonomiczne, w których oferowano wieloletnie wakacje podatkowe.

Minęło 20 lat i warto się zastanowić, czy taka polityka podatkowa ma jeszcze sens. Być może nadszedł czas, kiedy zachęty podatkowe dla firm zagranicznych po to, żeby postawiły u nas kolejną montownię, są już bez sensu. Bo kraju to już nie modernizuje, a jak wiemy, montownie i tak są „na kółkach" i w dowolnej chwili mogą wyjechać na skutek zmiany warunków rynkowych albo decyzji politycznej.

Podczas moich licznych podróży po kraju rozmawiam z polskimi przedsiębiorcami, którzy coraz głośniej protestują, że mało zaawansowane technologicznie zagraniczne biznesy otrzymują olbrzymie dotacje podatkowe, a dynamicznie rozwijająca się polska przedsiębiorczość nie może liczyć na żadne wsparcie. A jeżeli rząd podejmuje decyzje o ulgach podatkowych, to nie realizują one żadnego ważnego celu gospodarczego ani społecznego. Taki wniosek płynie również z raportu Ministerstwa Finansów o ulgach podatkowych – a te ulgi to w sumie ponad 60 mld złotych.

Szczególnie protestują te firmy, które rozpoczynają ekspansję na rynki zagraniczne, co jest kapitałochłonne, wymaga podjęcia nowych wyzwań, a zarazem daje szansę na nowy etap w rozwoju gospodarczym Polski, etap, w którym dołączymy do grupy krajów rozwiniętych. Taka ekspansja wymaga stabilnych warunków w kraju oraz silnego wsparcia politycznego za granicą.

Dlatego najwyższy czas zmienić naszą politykę podatkową. Jeżeli rządowi brakuje pieniędzy na zasypanie dziury budżetowej, to powinien tak modyfikować system podatkowy, żeby firmy zagraniczne nie były uprzywilejowane podatkowo względem polskich. A jeżeli brakuje kilku miliardów złotych wpływów do wypełnienia zobowiązań wobec Komisji Europejskiej, należy najpierw wyeliminować patologiczne ulgi podatkowe, zanim wprowadzi się nowe podatki, szczególnie takie, które szkodzą polskim firmom. A tak jest  w przypadku podatku, który zabija w zarodku plany rozwoju KGHM i przekształcenia spółki w globalnego potentata górniczego.

Jeżeli kiedyś specjalną ochroną w strefach ekonomicznych objęto kapitał zagraniczny, bo dzięki zagranicznym inwestycjom proces modernizacji Polski znacząco przyspieszył, to teraz, w kolejnym etapie rozwoju Polski, należy stworzyć „podatkową strefę ochronną" dla polskich firm dokonujących ekspansji .

Czas najwyższy, aby rząd i Sejm dokonali korekty w polityce podatkowej, trzeba traktować polskie firmy co najmniej tak samo dobrze jak zagraniczne, a może i lepiej. To nowy wymiar patriotyzmu na miarę XXI wieku i polskich aspiracji rozwojowych. To również nowa broń, którą z powodzeniem od lat stosują rządy krajów rozwiniętych.

Autor jest profesorem i rektorem Uczelni Vistula  w Warszawie

Polacy w przeszłości udowodnili, że są narodem patriotów. Silny duchem naród przetrwał zabory i odrodził się jak Feniks z popiołów, a potem dokonał wspaniałych rzeczy podczas dwudziestolecia. Po II wojnie światowej rządy w Polsce przez 50 lat znowu sprawowało obce mocarstwo. Ale Polacy ponownie udowodnili, że mają wielką wolę przetrwania, dzięki papieżowi, Lechowi Wałęsie i „Solidarności" kraj odzyskał suwerenność i zaczął tworzyć rynkowe podstawy przyszłych sukcesów. I tak nastał XXI wiek.

To, jak bardzo wiek ten różni się od swego poprzednika, pokazuje obecny kryzys finansowy. Kiedyś kraje, aby osiągać cele polityczne, używały siły militarnej. Teraz kraje rozwinięte w coraz większym stopniu stosują w tym celu finezyjne metody z arsenału ekonomiczno-finansowego. Skrajnym przypadkiem są ostatnie propozycje Niemiec, aby część podatków zbieranych przez rząd grecki odkładać na specjalne konto, z którego będą spłacane długi, oraz ustanowienie niemieckiego komisarza, który będzie nadzorował wykonanie greckiego budżetu.

Polska do tej pory była przedmiotem takiej gry. W pierwszej dekadzie po upadku socjalizmu miała słabą gospodarkę, więc musiała się szybko modernizować. Jedną z metod było otwarcie kraju na inwestycje zagraniczne. Europa Środkowo-Wschodnia dokonała otwarcia bez precedensu w historii gospodarczej . W wielu krajach regionu kapitał zagraniczny stał się właścicielem od 75 do 99 procent sektora bankowego. Niektóre kraje, w tym dawne republiki bałtyckie, podczas kryzysu finansowego w latach 2008 – 2009  zapłaciły za to wysoką cenę w postaci dwucyfrowej recesji. W Polsce jednym z mechanizmów przyciągania inwestorów zagranicznych były specjalne strefy ekonomiczne, w których oferowano wieloletnie wakacje podatkowe.

Minęło 20 lat i warto się zastanowić, czy taka polityka podatkowa ma jeszcze sens. Być może nadszedł czas, kiedy zachęty podatkowe dla firm zagranicznych po to, żeby postawiły u nas kolejną montownię, są już bez sensu. Bo kraju to już nie modernizuje, a jak wiemy, montownie i tak są „na kółkach" i w dowolnej chwili mogą wyjechać na skutek zmiany warunków rynkowych albo decyzji politycznej.

Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Adwentowe zwolnienie tempa
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą