Gdy prasa ujawniła, że linie lotnicze LOT w wewnętrznych regulaminach zapisały, iż stewardzi i stewardesy nie mogą nosić biżuterii z symbolami religijnymi, nie trzeba było długo czekać na reakcję ze strony portalu Fronda.pl (500 tys. unikalnych użytkowników). Jego redaktor naczelny Tomasz Terlikowski napisał list do prezesa LOT, pytając, czemu dyskryminuje wierzących i jest wrogi wobec chrześcijan. Zachęcał też przeciwników decyzji LOT do wysyłania protestów do firmy. – Odzew był bardzo duży. W ciągu kilkunastu godzin dostaliśmy blisko tysiąc potwierdzeń wysłania e-maili do LOT, a przecież nie wszyscy, którzy je wysłali, poinformowali nas o tym – mówi „Rzeczpospolitej" Terlikowski.
Następnego dnia LOT wycofał się z kontrowersyjnych zapisów i zezwolił na noszenie biżuterii z symbolami religijnymi. – Czas, kiedy Internet nie wpływał na rzeczywistość, mamy już dawno za sobą. To dziennikarze mediów tradycyjnych powinni się zacząć niepokoić, czy będą na nią wpływać – mówi Terlikowski.
Z siłą Internetu nie ma co dyskutować, jest faktem. Doceniają to już publicyści i blogerzy o poglądach konserwatywnych, prawicowych. Tym bardziej że ich poglądy – jak twierdzą – są wypychane z mainstreamowych mediów, niedostatecznie reprezentowane w głównych stacjach telewizyjnych i w gazetach. – Przekonania 30 – 50 proc. Polaków są w mediach reprezentowane w jakichś 5 – 10 proc. Coś tu jest nie tak – mówi Mateusz Dzieduszycki, który założył portal z internetową telewizją Razem.tv. (20 tys. unikalnych użytkowników miesięcznie). Można oglądać ją od grudnia ubiegłego roku.
Ta sama motywacja przyświeca szefowi portalu fronda.pl. – Równowaga nie istnieje – mówi Terlikowski. – Poza Internetem poglądy konserwatywne nie są szerzej obecne. W telewizji, na razie najsilniejszym i najbardziej wpływowym medium, jest tylko jeden Janek Pospieszalski – mówi. – Telewizja Trwam ma niszową oglądalność i jest skierowana do sprofilowanej grupy odbiorców, podobnie jak Radio Maryja. Z konserwatywnych rozgłośni mamy tylko Radio Wnet, które nadaje w Internecie.
Dzieduszycki zwraca uwagę, że dzięki Internetowi można dość łatwo zaistnieć. I stąd wysyp portali robionych przez osoby, które uważają, że w mediach brakuje przekazu dla nich. – Np. stworzenie telewizji internetowej, choć też kosztuje, jest nieporównanie tańsze niż tradycyjna telewizja. W zasięgu możliwości osób, za którymi nie stoi wielki kapitał – mówi.
Tęsknota za papierem
Co więcej, twórcy portali internetowych, gdy już zakorzenią się w sieci, nie zamierzają na tym poprzestać. Wydają książki, wchodzą na rynek prasy papierowej. Nie dziwi to profesora Jacka Dąbały, medioznawcy z KUL. – Kultura komunikowania przez tablety i inne formy nie jest jeszcze u nas upowszechniona – mówi. – Z cyfrowych form dostępu do informacji korzystają głównie młodzi. Wiele starszych osób nie radzi sobie z tą formą. Wejście z Internetu do papieru to szukanie sposobu na rozpowszechnienie informacji. Przejście do komunikowania cyfrowego jeszcze u nas potrwa i nie będzie proste – mówi.
Szef portalu fronda.pl potwierdza tę intuicję. – Trudno wyobrazić sobie, że ktoś siada w fotelu, opatula się kocem i bierze do ręki tablet czy laptop. Wciąż wolimy zasiadać z książką lub gazetą – mówi Terlikowski. Fronda od wielu lat wydaje kwartalnik, wciąż w formie papierowej. – Internet jest dobry do zorganizowania szybkiej akcji, gorącej polemiki, czasami do świadectwa. Kwartalnik to jest miejsce, żeby się zatrzymać, zastanowić – mówi.
Wejście na rynek z nowym tygodnikiem w tradycyjnej papierowej wersji szykuje portal NowyEkran.pl. (1,9 mln użytkowników miesięcznie). Pierwsze próbne numery już wychodzą z redakcyjnej drukarki. Tygodnik o nakładzie 100 tys. egzemplarzy będzie miał swoje regionalne mutacje. – 80 procent zawartości to będą najciekawsze teksty z blogów, 20 procent – teksty pisane specjalnie do tygodnika – mówi „Rz" Tomasz Parol, redaktor naczelny portalu. Blogerom jest znany pod pseudonimem Łażący Łazarz, ale za jego biurkiem w kamienicy na warszawskim Nowym Świecie, gdzie mieści się redakcja, stoi tabliczka z zupełnie inną ksywką – Agent Tomek. – Dostałem to w prezencie, kiedy konkurencja zaczęła rozsiewać plotki, że jesteśmy związani z WSI – tłumaczy Parol.
NowyEkran.pl powstał rok temu. To głównie platforma dla blogerów, choć po szybkim upadku pisma „Wręcz Przeciwnie", do portalu dołączyli redaktorzy efemerycznego tygodnika. Dzięki nim na Nowym Ekranie pojawiają się także newsy i materiały dziennikarskie. – Mamy 5 mln odsłon miesięcznie – wylicza Parol i dodaje, że to NowyEkran.pl jest polskim Huffington Post, a nie projekt zapowiadany przez Tomasza Lisa. – Od początku wzorowaliśmy się na tym amerykańskim serwisie. Naszą witrynę zrealizowała ta sama firma, która teraz podjęła się realizowania projektu Lisa – twierdzi.