W potocznym przekonaniu inteligencja w małych miastach ma się coraz gorzej. Uważa się, że tylko duże miasta, jak Warszawa, Kraków, Gdańsk czy Poznań, gwarantują inteligentowi pracę, prestiż i pozycję społeczną.
Przesłanką do obaw co do zanikania struktur lokalnych i, co za tym idzie, zanikania inteligencji w mniejszych miastach, jest pewna tęsknota za funkcjonowaniem struktury lokalnej w jej tradycyjnym kształcie. W dalszym ciągu przyjazna bliskość więzi osadzonych w mikrostrukturach jest cenioną wartością. Chodzi tu o potrzebę funkcjonowania w środowisku, w którym ma się emocjonalne oparcie w rodzinie, w relacjach sąsiedzkich i w kręgu bliskich znajomych.
Tezy o zagrożeniu upadkiem lokalnych struktur inteligenckich podyktowane są więc raczej chęcią udaremnienia rozwoju niekorzystnego biegu wypadków, który mógłby doprowadzić do ich destrukcji, niż reakcją na rzeczywiście istniejące mechanizmy, które im zagrażają.
Nie tylko Warszawa
O przynależności do inteligencji nie decyduje tylko wyższe wykształcenie. To, że absolwenci uczelni wyższych często nie wracają do swoich miast, lecz pozostają w metropoliach, nie oznacza od razu, że na polskiej prowincji zanika inteligencja. Przynależność do tej kategorii związana jest przede wszystkim z rolą zawodową. To z niej emanuje wszystko, co „inteligenckie", a więc poczucie własnej odrębności, styl życia, „wyższa" kultura i realizacja misji, której się od niej oczekuje.
Tradycyjny wzór inteligencji w dalszym ciągu cieszy się w naszym społeczeństwie wysokim prestiżem. Wszystkie badania potwierdzają, że to właśnie inteligencja była i jest wzorem do naśladowania, a pozycje zawodowe kojarzone z tą klasą społeczną obdarzane są najwyższą estymą.
Dziś uważa się, że inteligencja to przede wszystkim Warszawa, Poznań, Gdańsk czy Kraków. Jako mieszkańcy wielkich miast ulegamy jednak stereotypowi wielkości. Wedle wiedzy potocznej tak ujmowana inteligencja coraz bardziej przenika zachodnim stylem życia, jest otwarta na jego wpływy (bo ma z nim więcej kontaktów), internacjonalizuje się pod względem kultury i przejmuje coraz więcej wzorów zachowań dyktowanych przez stosunki rynkowe, co w szczególności dotyczy stosunku do pracy i wykonywanego zawodu.
Żyjemy w przekonaniu, że polska inteligencja staje się „wyższą klasą średnią", bo to jest najbliższy odpowiednik naszej inteligencji w krajach zachodnich. W słowniku socjologicznym kategorię tę określa się mianem wyższych kierowników i specjalistów. Chodzi o lekarzy, prawników, naukowców, nauczycieli szkół średnich, specjalistów w tzw. nowych zawodach czy inżynierów, którzy stanowią około jednej czwartej polskiej inteligencji.