Taniec z pralkami - felieton Joanny Bojańczyk

Czynności domowe długo były lekceważone przez media. Niesłusznie. Wreszcie nastąpił przełom: odkryto potencjał medialny gotowania.

Publikacja: 07.06.2014 13:00

Joanna Bojańczyk

Joanna Bojańczyk

Foto: Fotorzepa/Magda Starowieyska

Twórczość niby-kuchenna, ale quasi-artystyczna, obdarzona ładunkiem dramatycznym. Temperament Magdy Gessler znalazł właściwą oprawę, dopiero kiedy mogła zrobić parę awanturek niekompetentnym podkuchennym. A ileż emocji, gdy Modest Amaro na przemian krzyczy albo całuje się z kobietami nad garnkiem zupy! Show kulinarnych w telewizji mamy teraz już tyle, ile kanałów, w radiu też się rozkręcają. Ja wolę słuchać w radiowej Dwójce audycji Łukasza Modelskiego „Droga przez mąkę". Tam nie gotują, ale mówią, niestety mądrze i bez bluzgów, więc szansa na słuchalność niewielka.

Po praniu na drugi ogień w TV poszło sprzątanie. Szafirowooka Małgorzata Rozenek herbu Biała Rękawiczka wprawdzie sama nie lata z miotłą, za to tropi z całą bezwzględnością, czy inni robią to, jak należy. Okazuje się, że nie brak chętnych, żeby rzecz tak zdawałoby się intymną jak bajzel domowy, zaprezentować przed widownią. Profesor Środa wprawdzie uznała ten program za uwłaczający godności kobiety, ale mimo tej krytyki sprzątanie, czynność egzystencjalna, ma się dobrze. Nie tylko na ekranie, w domu u każdego też. Jak podejrzewam, u profesor Środy również. Ciekawa jestem tylko, jakimi siłami sprząta u siebie profesor. Może własnymi? Czyżby, nie daj Boże, Ukrainka wykonywała u niej tę niegodną człowieka pracę?

„Rynek usług porządkowych funkcjonuje tak samo jak rynek rozrywki, wypoczynku, usług medycznych – stwierdza profesor Roch Sulima. – Posiadanie osoby do sprzątania to element prestiżu. Jej obecność to występ dla sąsiadów i znajomych. Sami go reżyserujemy. To trochę jak udział w reality show. Ukoronowaniem całego procesu jest »Perfekcyjna pani domu«. O sprzątaczkach rozmawia się jak dawniej o romansach. Pożądany jest przyjacielski stosunek do nich, bo przecież mogą mieć doktorat na Ukrainie. Polecanie sprzątaczek jest jak polerowanie sreber – to licytacja prestiżu".

Wychowanie dzieci, jeśli można je zaliczyć do czynności domowych, znalazło swoją kapłankę w osobie pani Doroty Zawadzkiej. Moje dzieci są już dorosłe, więc nie miałam okazji sprawdzić skuteczności jej metod, ale oglądając niektóre przypadki, przyznaję, że nie miałabym tyle cierpliwości co ona. Mając do czynienia z tamtymi bachorami (oraz ich rodzicami), sięgnęłabym raczej do metod przymusu bezpośredniego niż łagodnej perswazji...

Zanim za szerzenie bestialskich metod złapią mnie obrońcy praw dziecka, chciałabym zgłosić propozycję producentom. Otóż jest jeszcze kilka czynności, które nie zostały wykorzystane w telewizji, chociaż reprezentują potencjał rozwojowy.

Weźmy pranie. Brudy, jak wiadomo, pierzemy we własnym domu, więc nie mamy szans dowiedzieć się, jak robią to inni. A szkoda. Tyle co obejrzymy w reklamie proszku, gdzie biel jest zawsze taka biała. Ale nie chodzi o reklamy. Jakieś zawody przy balii? Top praczka? Kto wyjmie z pralki parzystą liczbę skarpetek? Możliwości jest wiele.

Stwierdzono już, że nasza epoka jest ogarnięta obsesją czystości, co powoduje alergie, choroby skóry, zanieczyszczenie środowiska. Wniosek – mycie to samo zło. Ale my, Polacy, zawsze w awangardzie ludzkości, już dawno wyprzedziliśmy ten trend. I ja postanowiłam zrewidować procedury pralnicze we własnym domu. Na przykład biała bluzka. Po noszeniu przez pół dnia ma ledwo widoczną lekką smugę na kołnierzyku. Ale białą bluzkę/koszulę pierze się po jednym użyciu, prawda? Taka norma cywilizacyjna. Stojąc przy maszynie, przypominam sobie, że do jednego cyklu prania zużywa ona od 75 do 115 litrów wody. Na ziemi jest nas siedem miliardów. Wody nie przybywa, za to zużycie rośnie. Do 2025 roku o 50 proc. w krajach rozwijających się, o 18 proc. w krajach rozwiniętych. Więc czy powinnam uprać tę bluzkę według naszych norm, czyli po paru godzinach noszenia, czy jednak włożyć ją jeszcze raz i podobnie postąpić z innymi rzeczami (majtki i skarpetki wyłączam), oszczędzając w ten sposób połowę litrów?

Amerykanie podobno piorą cały czas. Dżinsy po jednym włożeniu lądują w brudach. Wiadomo już, dlaczego Amerykanin zużywa dziennie średnio 500 litrów wody, a Polak 190. Za to cykl prania w typowej pralce amerykańskiej jest dużo krótszy niż w europejskiej – najdłuższy trwa niespełna pół godziny. Nie ma mowy o żadnych 90 stopniach, program hot nie przekracza 40. Potem się suszy, oczywiście w maszynie. O ile wiem, prasowanie jest w Stanach czynnością mało znaną. Kiedyś, będąc u kuzynów w stanie Nowy Jork, poprosiłam o żelazko. Pani domu zaczęła się zastanawiać, gdzie może być. Okazało się, że jest w jakiejś graciarni, jeszcze nieodpakowane, chociaż otrzymano je jako prezent ślubny osiem lat temu. Ale nie było potrzeby go użyć, bo wszystko się suszy w suszarce, nawet jak ciepło. Spróbowałby ktoś powiesić gatki w ogrodzie – zaraz by go zgarnęła stanowa policja. A, proszę, w takim Neapolu pościel suszy się przewieszona nad ulicami i nikomu to nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie – uważa się, że to koloryt lokalny, wkład do dziedzictwa europejskiego.

W osłupienie wprawiła mnie metka na niedawno kupionym swetrze (skład: bawełna 80 proc., kaszmir 20 proc.). Stało tam napisane: twój sweter będzie najładniejszy po trzecim praniu. Takie rzeczy! Na ogół po drugim praniu sweter nadaje się do wyrzucenia, a tu każą jeszcze prać! Producent swetra musi być w zmowie z producentem detergentu. Ojciec prać, matka prać, dzieci prać, im więcej, tym koncerny chemiczne mają lepiej.

Twórczość niby-kuchenna, ale quasi-artystyczna, obdarzona ładunkiem dramatycznym. Temperament Magdy Gessler znalazł właściwą oprawę, dopiero kiedy mogła zrobić parę awanturek niekompetentnym podkuchennym. A ileż emocji, gdy Modest Amaro na przemian krzyczy albo całuje się z kobietami nad garnkiem zupy! Show kulinarnych w telewizji mamy teraz już tyle, ile kanałów, w radiu też się rozkręcają. Ja wolę słuchać w radiowej Dwójce audycji Łukasza Modelskiego „Droga przez mąkę". Tam nie gotują, ale mówią, niestety mądrze i bez bluzgów, więc szansa na słuchalność niewielka.

Pozostało 90% artykułu
Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Adwentowe zwolnienie tempa
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą