Twórczość niby-kuchenna, ale quasi-artystyczna, obdarzona ładunkiem dramatycznym. Temperament Magdy Gessler znalazł właściwą oprawę, dopiero kiedy mogła zrobić parę awanturek niekompetentnym podkuchennym. A ileż emocji, gdy Modest Amaro na przemian krzyczy albo całuje się z kobietami nad garnkiem zupy! Show kulinarnych w telewizji mamy teraz już tyle, ile kanałów, w radiu też się rozkręcają. Ja wolę słuchać w radiowej Dwójce audycji Łukasza Modelskiego „Droga przez mąkę". Tam nie gotują, ale mówią, niestety mądrze i bez bluzgów, więc szansa na słuchalność niewielka.
Po praniu na drugi ogień w TV poszło sprzątanie. Szafirowooka Małgorzata Rozenek herbu Biała Rękawiczka wprawdzie sama nie lata z miotłą, za to tropi z całą bezwzględnością, czy inni robią to, jak należy. Okazuje się, że nie brak chętnych, żeby rzecz tak zdawałoby się intymną jak bajzel domowy, zaprezentować przed widownią. Profesor Środa wprawdzie uznała ten program za uwłaczający godności kobiety, ale mimo tej krytyki sprzątanie, czynność egzystencjalna, ma się dobrze. Nie tylko na ekranie, w domu u każdego też. Jak podejrzewam, u profesor Środy również. Ciekawa jestem tylko, jakimi siłami sprząta u siebie profesor. Może własnymi? Czyżby, nie daj Boże, Ukrainka wykonywała u niej tę niegodną człowieka pracę?
„Rynek usług porządkowych funkcjonuje tak samo jak rynek rozrywki, wypoczynku, usług medycznych – stwierdza profesor Roch Sulima. – Posiadanie osoby do sprzątania to element prestiżu. Jej obecność to występ dla sąsiadów i znajomych. Sami go reżyserujemy. To trochę jak udział w reality show. Ukoronowaniem całego procesu jest »Perfekcyjna pani domu«. O sprzątaczkach rozmawia się jak dawniej o romansach. Pożądany jest przyjacielski stosunek do nich, bo przecież mogą mieć doktorat na Ukrainie. Polecanie sprzątaczek jest jak polerowanie sreber – to licytacja prestiżu".
Wychowanie dzieci, jeśli można je zaliczyć do czynności domowych, znalazło swoją kapłankę w osobie pani Doroty Zawadzkiej. Moje dzieci są już dorosłe, więc nie miałam okazji sprawdzić skuteczności jej metod, ale oglądając niektóre przypadki, przyznaję, że nie miałabym tyle cierpliwości co ona. Mając do czynienia z tamtymi bachorami (oraz ich rodzicami), sięgnęłabym raczej do metod przymusu bezpośredniego niż łagodnej perswazji...
Zanim za szerzenie bestialskich metod złapią mnie obrońcy praw dziecka, chciałabym zgłosić propozycję producentom. Otóż jest jeszcze kilka czynności, które nie zostały wykorzystane w telewizji, chociaż reprezentują potencjał rozwojowy.