Czy powrót do zimnej wojny między Zachodem i Rosją był do uniknięcia? Czy Wiktor Janukowycz rzeczywiście chciał wprowadzić Ukrainę do Unii Europejskiej?
Gleb Pawłowski: Nie, z pewnością nie miał takich złudzeń. Ale uczynił z podpisania umowy stowarzyszeniowej wiodący temat swojej kampanii wyborczej. Chciał zbudować wokół tego konsensus społeczny i mu się to w pewnym momencie udało. Takie rozwiązanie było dla niego bardzo wygodne, bo nagle to w rękach Janukowycza znajdowały się klucze do szczęśliwej przyszłości narodu. Prezydent wierzył, że staje się niezbędnym partnerem dla Zachodu, i był przekonany, że z Rosją jakoś się dogada. Tyle że dla Rosji to okazało się nie do przyjęcia.
Dlaczego?
Bo zobowiązanie, jakie Ukraina chciała podpisać z Unią, było głęboko sprzeczne z tym, do czego się zobowiązała wobec Rosji.
Janukowycz prowadził jednak negocjacje z Brukselą od roku 2010, co więcej, robił to dość skutecznie. Kiedy Putin się zorientował, że stowarzyszenie Ukrainy z Unią może być dla Kremla niebezpieczne?
Dokładnie tego nie wiem, nie siedzę teraz na Kremlu. Ale z końcem lata 2013 r. zaczęły się wystąpienia Putina w tej sprawie. Gdzieś to musiał wyczytać: przecież nie w mediach.