Reklama

All Inclusive, czyli wielkie żarcie

Dla jednych obciach, dla drugich sposób na wypoczynek z dziećmi lub szansa na łatwy seks. Tych drugich jest więcej, bo z roku na rok wyjazdy all inclusive cieszą się coraz większym wzięciem.

Aktualizacja: 22.08.2015 14:15 Publikacja: 21.08.2015 04:37

Animacja w pięknych (tunezyjskich) okolicznościach przyrody. „Guli guli guli ram zam zam....”

Animacja w pięknych (tunezyjskich) okolicznościach przyrody. „Guli guli guli ram zam zam....”

Foto: GODONG/BSIP/AFP

Każdy dzień zaczyna się tak samo. W drodze na śniadanie trzeba rzucić ręcznik na leżak jak najbliżej basenu lub kilku drzew zasadzonych w betonie. Miejscówka zajęta? Można się oddać porannej orgii spożywczej. Na dobry początek omlety i naleśniki. Bo choć wokół stoły zawalone jedzeniem, to i tak wszystkich ciągnie tam, gdzie trzeba odstać swoje, zanim kucharz obsłuży kolejkę.

Potem jajecznica zrobiona pół godziny temu, leżakująca jako bladożółta maź w metalowym pojemniku z przykrywką. Obok w takich samych naczyniach białe kiełbaski, jajka na twardo, parówki. Są też frytki, ryba gotowana na parze i pieczony kurczak, gdyby ktoś miał ochotę zacząć dzień od obiadu.

Pozostało jeszcze 96% artykułu

Już za 19 zł miesięcznie przez rok

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.

Subskrybuj i bądź na bieżąco!

Reklama
Plus Minus
„Dora Maar. Dwa oblicza miłości” i „Szukając Dory Maar”: Dwa portrety surrealistki
Plus Minus
„Fantastyczna 4: Pierwsze kroki”: Komiks z nutą konserwatywną
Plus Minus
„Za tamtymi drzwiami”: To, co w pamięci jeszcze płonie
Plus Minus
„Tkacze burz / Storm Weavers”: Krasnoludy dla singli
Plus Minus
„Książka na wojnie. Czytanie w ogniu walki”: Broń z papieru
Reklama
Reklama