Lasota: KOD-USA: 10:3 w pierwszej rudzie

Przełom marca i kwietnia zapowiadany był od dawna w polskich mediach jako pojedynek dwóch polskich tytanów politycznych na ringu w USA.

Aktualizacja: 10.04.2016 19:55 Publikacja: 10.04.2016 00:01

Lasota: KOD-USA: 10:3 w pierwszej rudzie

Foto: Fotorzepa, Darek Golik

Pierwszy pojawił się prezydent Andrzej Duda, który zachował się zgodnie ze swoją rolą. Odbył kilka spotkań, w tym całkiem udane na publicznym forum, gdzie przemówił do kilkuset osób, potem brał udział w szczycie nuklearnym, gdzie 60 głów państw łamało sobie głowy, jak zapobiec wszelkim możliwym katastrofom.

Polskie media bardziej niż wybuchem bomby nuklearnej interesowały się, kto z kim co zje i w jakiej kolejności. W końcu każdy zjadł to, co miał zjeść, zrobiono sobie zdjęcia i pierwsza odsłona szopki politycznej zakończyła się pomyślnie.

Czy to był sukces prezydenta Dudy? Co jest sukcesem, a co porażką? Sukcesem była na pewno wizyta prezydenta Reagana w Berlinie w 1987, gdy powiedział „Panie Gorbaczow, rozwal ten mur", a porażką wizyta prezydenta G.H. Busha w Kijowie w 1991 roku, gdzie namawiał Ukraińców, by nie próbowali odzyskać niepodległego państwa. A wizyta prezydenta Dudy w USA była po prostu normalną wizytą normalnego prezydenta na normalnym szczycie.

W drugiej odsłonie miał wystąpić Mateusz Kijowski, przywódca KOD, którego wizyta w USA miała raz na zawsze wyjaśnić Amerykanom, że w Polsce istnieje, by użyć zwrotu redaktora naczelnego pro-KOD-owskiej gazety, „putinizm". Nie uważam, że mówienie źle o polityce czy politykach swojego kraju za granicą jest zdradą. I tak w Polsce od lat wszyscy o wszystkich brzydko mówią i w domu, i na wyjazdach, a w epoce internetu nie ma większego znaczenia, gdzie to mówią czy piszą. Co kto o kim gdzie mówi i jakimi słowami to kwestia taktu i smaku. A propos, pytany o opozycję w Polsce prezydent Duda wykazał dużo taktu. Pan Kijowski miał wystąpić w Freedom House w tym samym dniu, gdy prezydent występował w National Press Club, ale jego występ przeniesiono na 4 kwietnia. Te dodatkowe dni pozwoliły na to, by Freedom House oznajmiło, że nie zapraszało pana Kijowskiego do USA, lecz na spotkanie, a panu Kijowskiemu na oznajmienie, że przyjeżdża na własne życzenie i za własne pieniądze.

Spotkanie miało się zacząć o godz. 13, ale ktoś od strony KOD się pomylił i pan Kijowski przybył o 14.30. W ciągu tej półtorej godziny wykruszyło się 12 osób. Gdy spotkanie się w końcu zaczęło, było na nim dziesięć osób z KOD, dwie z Freedom House i ja – z IDEE (stąd 10:3 w tytule). Nie doliczam do naszej strony dyrektora Freedom House, gdyż po 10 minutach musiał wyjść. Pan Kijowski odczytał swoje 25-stronicowe przemówienie, które jednakowoż przedtem rozdał. Przemówienie było nawet zgrabnie skonstruowane, miało jasno wytyczone punkty, kilka pytań retorycznych, które zazwyczaj pomagają rozbudzić słuchaczy, i cytat z Jeffersona.

Argumenty KOD są znane i dostępne: zaciekawiło mnie zakończenie pt. „Przyszłość KOD". KOD ma zamiar bronić ofiar PiS, udzielając im pomocy prawnej, finansowej, organizacyjnej i psychologicznej. KOD zamierza również rozbudzić dyskusję demokratyczną w Polsce, budować społeczeństwo obywatelskie i uczyć ludzi zasad procesu demokratycznego.

Zadałam więc pytanie, które brzmiało mniej więcej tak: „Od 35 lat Polska dostaje miliony, dziesiątki milionów dolarów, na rozwój społeczeństwa obywatelskiego. W Polsce nie brakuje organizacji pozarządowych. Może ich problemem jest to, że są finansowane w Polsce przez dwa monopole – Polsko-Amerykański Fundusz Wolności i Fundację Batorego. Polacy są tak dumni z siebie, że teraz z pieniędzy Międzynarodowego Funduszu Solidarności przy MSZ i fundacji zachodnich uczą wszystkich na świecie, jak budować demokrację. Od 1989 roku Polskę ogarnęło, trwające do dziś, szaleństwo szkoleń. Nie tylko każdy już w Polsce został co najmniej raz przeszkolony, ale rozpowszechnia się też epidemia »Trainings of Trainers« – szkolenia szkolących. Czy KOD ma zamiar powtórzyć ten sam proces i czy zbiera na ten cel fundusze?".

Odpowiedź pana Kijowskiego powinna zostać wyryta w kamieniu i zapamiętana. – Pieniądze nie są najważniejsze – powiedział. – Nie chcemy żadnych pieniędzy z zewnątrz. Zbieramy pieniądze tylko wśród swoich zwolenników i w pełni nam to wystarcza. Ważny jest ruch oddolny i entuzjazm.

Gdyby się okazało, że KOD zmienia zdanie w sprawie grantów – bardzo proszę o wiadomość.

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

Pierwszy pojawił się prezydent Andrzej Duda, który zachował się zgodnie ze swoją rolą. Odbył kilka spotkań, w tym całkiem udane na publicznym forum, gdzie przemówił do kilkuset osób, potem brał udział w szczycie nuklearnym, gdzie 60 głów państw łamało sobie głowy, jak zapobiec wszelkim możliwym katastrofom.

Polskie media bardziej niż wybuchem bomby nuklearnej interesowały się, kto z kim co zje i w jakiej kolejności. W końcu każdy zjadł to, co miał zjeść, zrobiono sobie zdjęcia i pierwsza odsłona szopki politycznej zakończyła się pomyślnie.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Wielki Gościńcu Litewski – zjem cię!
Plus Minus
Aleksander Hall: Ja bym im tę wódkę w Magdalence darował
Plus Minus
Joanna Szczepkowska: Racja stanu dla PiS leży bardziej po stronie rozbicia UE niż po stronie jej jedności
Plus Minus
Przeciw wykastrowanym powieścidłom
Plus Minus
Pegeerowska norma
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił