W Koalicji Obywatelskiej, która walczy o jak najlepszy wynik nie tylko z PiS, ale też ze skonsolidowaną Lewicą na jednej flance i z PSL na drugiej, trudno znaleźć kogoś, kto teraz ochoczo przyznałby, że myśli codziennie, co zrobi Donald Tusk. Politycy KO są w większości zajęci teraz swoimi problemami i indywidualną walką o miejsce w parlamencie. Atmosfera przypomina oblężoną twierdzę. – Walczymy z przeważającymi siłami. Wyborcy są pod ogromnym wpływem TVP i bywa, że mówią do nas na ulicach to, co im Kurski włożył do głów – mówi nasz rozmówca, kandydat opozycji z okręgu, w którym toczy się najostrzejsza rywalizacja.
Serce nad Wisłą
Dziennikarze już od wielu tygodni zwracają uwagę na dominację PiS w kampaniach outdoorowych oraz w mediach społecznościowych. W tej atmosferze trudno o rozważania w partii, co 2 grudnia powie Donald Tusk. Wtedy to – zgodnie z jego deklaracją, która padła w TVN 24 kilka tygodni temu – ma zdradzić swoją polityczną przyszłość. – Absolutnie serce zawsze wyrywa się gdzieś tam nad Wisłę – powiedział były premier.
To najlepszy sygnał, że wszystkie scenariusze są jednak w grze. – Kluczowa będzie szeroko rozumiana kondycja opozycji po wyborach – twierdzi nasz rozmówca z PO.
Mało kto spodziewa się jednak, że Tusk ma już ustalony dokładnie plan gry. W ostatecznym rozrachunku dla byłego premiera najważniejsza w podejmowaniu decyzji o ewentualnym starcie w wyścigu do Pałacu Prezydenckiego może być właśnie sytuacja i prognozy dla obozu opozycji po wyborach sejmowych, a nie jego własne polityczne ambicje. Na zasadzie: „Nie chodzi o mnie, tylko o sprawę". Taki obraz wyłania się z naszych rozmów.
Obserwator
Jeszcze kilka miesięcy temu każda deklaracja Tuska wywoływała emocje, falę kolejnych tekstów o scenariuszach dla byłego premiera i reakcjach PiS. Teraz jednak sytuacja się zmieniła. Zapowiedź o określeniu swojej politycznej przyszłości 2 grudnia przeszła niemal niezauważona. To najlepiej pokazuje, że chwilowo, po raz pierwszy od wielu lat, były premier nie ogniskuje już uwagi tak jak kiedyś. Sam zresztą ustawił się w takiej pozycji, tak jakby chciał zbudować później efekt maksymalnego zaskoczenia. Tusk w przeciwieństwie do kampanii europejskiej w sejmową jeszcze się nie zaangażował. Ale sytuację obserwuje bardzo uważnie.