Bolec uwielbiał gangsterskie filmy. Pościgi, strzelaniny, wojny gangów były jego chlebem powszednim. Właśnie wypożyczył nowy, zaj... film „Śmierć w Wenecji". Nieźle brzmi, co? Już po kilkunastu minutach grany przez stworzonego do tej roli Michała Milowicza Bolec musiał uspokajać swoich zniecierpliwionych towarzyszy: spokojnie panowie, zaraz się zacznie, za chwilę się rozkręci.
Jest w tej scenie z filmu „Chłopaki nie płaczą" coś z trwającego ponad tysiąc lat stosunku reszty Europy do Wenecji. Pełne napięcia wyczekiwanie; świadomość, że jeżeli coś się zacznie, to właśnie tam, i jak już się rozkręci, to zaraz wciągnie w swój wir cały kontynent. Oczekiwanie na śmierć, obecną nie tylko w tytule opowiadania Tomasza Manna i filmu Luchino Viscontiego, ale wpisaną w naturę i przeznaczenie miasta, które właśnie przeżywa największą od pół wieku powódź.