Jim Rodgers nie mógł powstrzymać oburzenia. – Większość mieszkańców naszego miasta nigdy nie zgodzi się, aby marnować w taki sposób środki publiczne – grzmiał kilka tygodni temu były burmistrz Belfastu. Suma jest niewielka, ale symbol dla unionistów – takich, jak Rodgers, ogromny.
W lipcu wspólnota mieszkańców Ormeau Road przeznaczyła 5 tysięcy funtów na mural upamiętniający siostry Corr, które w lipcu 1916 r. brały udział w powstaniu wielkanocnym w Belfaście przeciwko Brytyjczykom, podczas gdy ich bracia walczyli w bitwie pod Sommą i w końcu zginęli w obronie imperium przeciw Niemcom.
Na wysokiej na dwa piętra ścianie widać trzech mężczyzn w brytyjskich mundurach otaczających dwie młode kobiety – symbol niezwykle złożonego stosunku Irlandczyków do Zjednoczonego Królestwa, a może i znak, że pojednanie między Irlandczykami i Brytyjczykami jest jednak możliwe. – Ale to nie jest czas na pojednanie. Ono wymaga siły, pewności siebie z obu stron. Dziś zaś w Irlandii Północnej dominuje strach – mówi „Plusowi Minusowi" Andrew Gilmore, wicedyrektor Irlandzkiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (IIEA) w Dublinie.
Mural przy Ormeau Road znajduje się kilkaset metrów od ratusza Belfastu – zbudowanej za panowania królowej Wiktorii ogromnej, pompatycznej budowli, która od pokoleń jest symbolem brytyjskiego panowania na tych ziemiach.
„Belfast Telegraph", dziennik zdecydowanie sprzyjający Londynowi, opublikował dynamiczną mapę miasta z podziałem na dzielnice katolickie (zielone) i protestanckie (czerwone). Z dekady na dekadę widać, jak obszar czerwony kurczy się, ustępując pod naciskiem zielonej fali. Dziś stolica i największe miasto Irlandii Północnej (350 tys. mieszkańców) jest w 49 proc. zamieszkałe przez katolików, podczas gdy liczba protestantów spadła do 42 proc. I, jak przyznają autorzy materiału, ta różnica będzie się raczej pogłębiać, bo ludność katolicka jest młodsza i ma więcej dzieci, podczas gdy protestancka – systematycznie się starzeje. Właśnie dlatego mural przy Ormeau Road jest przyjmowany przez unionistów tak niechętnie – jako symbol nie pojednania, ale „inwazji" Irlandczyków, która w końcu może doprowadzić do zjednoczenia Zielonej Wyspy. Tym bardziej zmiana składu ludności na korzyść katolików nie ogranicza się do Belfastu, ale jest bardzo wyraźna w całej Irlandii Północnej. Właśnie dlatego po ostatnich, przeprowadzonych w marcu wyborach do parlamentu regionalnego radykalnemu, nacjonalistycznemu ugrupowaniu irlandzkiemu Sinn Féin brakowało już tylko jednego deputowanego do uzyskania absolutnej większości.