Można szacować, że grubo ponad 100 tys. nauczycieli dostało na początku stycznia obniżone wynagrodzenie. Po kieszeni dostali zatrudnieni w kilku szkołach, którzy tylko w jednej mogą skorzystać z nowej wyższej kwoty wolnej od podatku.
Z doniesień warszawskiego ratusza wynika, że około 20 proc. stołecznych nauczycieli dostało niższe wynagrodzenia. Z kolei w gminach, gdzie są mniejsze szkoły i nauczyciele często muszą pracować w kilku, by wypracować miesięczne pensum, ten odsetek przekracza 30 proc.
Niższe wynagrodzenia trafiły też do kieszeni emerytów, którzy nie mają prawa do ulgi dla klasy średniej i ich dochody za pracę przy tablicy liczone ze świadczeniem wypłacanymi przez ZUS są mocno obciążone przez wyższą składkę zdrowotną.
Kolejne spotkania samorządowców z Ministerstwem Finansów nie przyniosły jasnej odpowiedzi, jak gminni i powiatowi urzędnicy mają wyrównać nauczycielom te obniżki.
Jak zapewnia rząd, Polski Ład dla większości tych osób jest korzystny podatkowo, dla części z wyższymi dochodami, od około 5 tys. zł do 12,8 tys. zł, neutralny. Może się jednak okazać, że osoby, które dostały niższe pensje, na te zyski z Polskiego Ładu czy jego neutralność będą musiały jeszcze długo poczekać. Bo urząd skarbowy wyrówna im to dopiero w kwietniu przyszłego roku, przy okazji rocznego rozliczenia PIT.