Fiskus skontrolował menedżera piłkarskiego i stwierdził, że nie może on płacić podatku liniowego. Naliczył mu więc wyższą daninę według skali. Sąd jednak utemperował zapędy urzędników. Podkreślił, że pojęcie kontraktów menedżerskich należy wiązać z umowami o zarządzanie przedsiębiorstwem, nie zaś rozszerzać na kierowanie karierą sportową zawodnika. Rolą menedżera sportowego jest przekonanie klubu i piłkarza do tego, że warto zawrzeć umowę. Decyzja należy jednak do stron, a menedżer jedynie między nimi pośredniczy. Takich czynności nie można utożsamiać z zarządzaniem przedsiębiorstwem.
- Słusznie, bo nie można wszystkich menedżerów wrzucać do jednego worka - mówi Arkadiusz Michaliszyn, doradca podatkowy, partner w kancelarii CMS Cameron McKenna.
- Celem wprowadzenia ograniczeń do [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=FD252C7FD7EEC73F2C648994D384F213?id=346580]ustawy o PIT[/link] było uzyskanie jak największych wpływów od kadry zarządzającej. Nie sądzę jednak, żeby ustawodawcy chodziło o rozszerzenie zakazów na menedżerów sportowych, artystycznych czy też kierowników niższego szczebla w firmach. Wprawdzie konstrukcja art. 13 pkt 9 ustawy o PIT nie jest idealna, ale nie mam wątpliwości, że dotyczy on tylko umów i kontraktów związanych z zarządzaniem przedsiębiorstwem.
Przypomnijmy: z art. 13 pkt 9 ustawy o PIT wynika, że wynagrodzenia menedżerów to przychody z działalności wykonywanej osobiście. Nie można więc ich rozliczać tak jak przychodów z działalności gospodarczej. Nawet wtedy, gdy menedżer zarejestrował własną firmę.
[srodtytul] Ograniczenia dla kadry zarządzającej [/srodtytul]
Dotyczy to nie tylko klasycznych kontraktów menedżerskich, ale także umów o zarządzanie przedsiębiorstwem i "umów o podobnym charakterze". Menedżerom nie przysługuje więc stawka liniowa. Płacą podatek według skali, co przy wysokich zarobkach oznacza 32-proc. daninę. Nie mogą też odliczać kosztów prowadzenia firmy wydatków na samochód, telefon, siedzibę, podróże służbowe. Ich przychody rozlicza płatnik, potrącając ryczałtowe koszty (tak jak u pracowników). Zarządcy chwytają się różnych sposobów na ominięcie tych ograniczeń. Nie udało im się ze spółkami osobowymi. Sprawdza się natomiast pomysł z przeniesieniem części obowiązków (niezwiązanych z zarządzaniem, np. usług doradczych) do własnej firmy.