Maria K. w połowie maja 2004 r. wystąpiła do pracodawcy o zwiększenie wymiaru jej etatu z połowy do 3/4, na co ten przystał, ale zastrzegając pozostawienie pozostałych warunków umowy bez zmian. Od początku, gdy doszło do przekształceń własnościowych w firmie, w której była zatrudniona, zwiększył się zakres jej obowiązków. Nie mogła więc wykonywać ich w normalnym czasie pracy i musiała zostawać po godzinach.
[srodtytul]Bez podwyżki[/srodtytul]
Od 1 czerwca 2004 r. wydłużyła się jej dniówka, przedsiębiorstwo nie podwyższyło jednak jej wynagrodzenia. Za każdym razem gdy zwracała się o wyjaśnienie, dlaczego nie doszło do podniesienia jej pensji, służby kadrowe firmy zbywały ją obietnicą załatwienia sprawy w przyszłości. Dopiero gdy wystąpiła o wyjaśnienia na piśmie, dostała odpowiedź, że w wyniku porozumienia doszło do zwiększenia wymiaru czasu jej pracy, ale nie wysokości wynagrodzenia.
Pracownica zdecydowała się więc wystąpić do sądu z pozwem, w którym zażądała wyrównania wynagrodzenia. Najpierw sąd rejonowy uwzględnił jej żądania. Sąd okręgowy uwzględnił jednak apelację firmy i uznał, że zatrudnionej nie należy się dodatkowe wynagrodzenie.
[srodtytul]Inne zamiary[/srodtytul]