Tak wynika z jednego z ostatnich wyroków Sądu Najwyższego (sygn. akt: II PK 18/11).
Sprawa dotyczyła kucharki zatrudnionej w restauracji. Pod nieobecność właścicielki przyjmowała ona towar i podpisywała faktury od dostawców, tak samo zresztą jak inni pracownicy. Z tego względu kobieta korzystała z pieczątki firmowej. Kiedy wystąpiła do pracodawcy o zaświadczenie o wysokości zarobków, usłyszała, żeby sama sobie wystawiła potrzebny dokument.
W 2001 r. inna pracownica restauracji zwróciła się do niej z prośbą o wystawienie takiego zaświadczenia. Kucharka podbiła pod nim firmowy stempel i podrobiła podpis właścicielki lokalu. Sprawa wkrótce wyszła na jaw, kiedy bank wezwał właścicielkę do złożenia wyjaśnień w sprawie pracownicy, która nie była zdolna spłacić zaciągniętego kredytu.
W tym czasie kucharka poszła na zwolnienie lekarskie w związku z zaawansowaną ciążą. Pracodawca wysłał jej dyscyplinarkę pocztą dopiero w połowie 2002 r. Kobieta od razu odwołała się do sądu pracy z żądaniem przywrócenia do pracy i wypłaty wynagrodzenia za cały czas procesu. Sąd uznał jej roszczenia, gdyż pracodawca przekroczył przewidziany w art. 52 § 2 kodeksu pracy miesięczny termin na rozwiązanie bez wypowiedzenia umowy z pracownikiem, który dopuścił się ciężkiego naruszenia swoich obowiązków.
Ze względu na przysługującą jej ochronę przed zwolnieniem w czasie ciąży i urlopu macierzyńskiego sąd przyznał jej także wynagrodzenie za cały czas procesu.