Wady i zalety totalnej nudy - Piotr Królak o języku prawniczym na przykładzie orzeczenia SN

Polityczny spór raz zaprezentowany jako nudny na długo będzie wyłączony z zainteresowania.

Aktualizacja: 08.09.2019 12:45 Publikacja: 08.09.2019 08:59

Wady i zalety totalnej nudy - Piotr Królak o języku prawniczym na przykładzie orzeczenia SN

Foto: Adobe Stock

Straszliwym odkryciem w dziedzinie tzw. marketingu politycznego okazała się zasada, że jeśli bieżące działania polityczne zostaną zaprezentowane w sposób dostatecznie nudny i nieogarnialny, to rządzący nie będą musieli tych działań ani ukrywać ani obawiać się ich konsekwencji. A to ponieważ nikt bez odpowiedniego zaangażowania merytorycznego, czy też politycznego, nie będzie miał ochoty ani czasu poświęcać temu wystarczająco dużo uwagi. Nikt przecież nie będzie miał serca, aby brnąć przez totalną nudę takich zagadnień.

Powyższa zasada może dotyczyć sporów zarażonych politycznie z zakresu nie tylko prawa, ale i wszystkich innych dziedzin, jak medycyna czy technika. W akapicie poniżej podam przykład, który proszę, aby osoby już znużone tekstem pominęły, ponieważ sens totalnej nudy jest na tyle jasny, że można się obejść bez przykładów.

Proponuję przywołać fragment orzeczenia Sądu Najwyższego z dnia 31 maja 2017 r. dotyczącego prawa łaski, tj. odpowiedzi Sądu Najwyższego na pytanie, czy Prezydent RP miał prawo spróbować ułaskawić Mariusza Kamińskiego jeszcze przed wydaniem prawomocnego wyroku w sprawie: „Prawo łaski, jako uprawnienie Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej określone w art. 139 zdanie pierwsze Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, może być realizowane wyłącznie wobec osób, których winę stwierdzono prawomocnym wyrokiem sądu. Tylko przy takim ujęciu zakresu tego prawa nie dochodzi do naruszenia zasad wyrażonych w treści art. 10 w zw. z art. 7, art. 42 ust. 3, art. 45 ust. 1, art. 175 ust. 1 i art. 177 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej. (...) [S]twierdzić trzeba, że nie tylko wzajemna relacja treści zasad konstytucyjnych, jak je pojmuje i określa orzecznictwo Trybunału Konstytucyjnego, neguje możliwość zastosowania prawa łaski z art. 139 Konstytucji RP wobec osoby, której nie skazano prawomocnym wyrokiem (art. 139 w zw. z art. 42 ust. 3). Także spójność wertykalna w systemie prawa przemawia za takim wnioskiem".

Dla osoby merytorycznie zaangażowanej w ten spór, posiadającej odpowiednie wykształcenie i przyzwyczajonej do języka oraz takiego sposobu formułowania myśli, jest to trafny i logiczny wywód. Natomiast dla innych osób – czyli niemal każdego uczestnika systemu demokratycznego – ciąg zdań jest totalnie nudny i nieprzystępny.

Straszliwość zasady totalnej nudy objawia się w jej niemal całkowitej odporności na instrumenty demokratyczne, które powinny pomagać obywatelom w dostrzeganiu istoty sporów politycznych. Mam na myśli w szczególności prasę i media. Rolą wolnej prasy jest bowiem selekcja i prezentowanie opinii publicznej zagadnień politycznych, tak, aby opinia publiczna miała odpowiednie rozeznanie i kontrolę nad bieżącym życiem politycznym. Tymczasem przemożność totalnej nudy atakuje czwartą władzę w najgorszy dla niej sposób. Pisząc i tłumacząc o nudnych i specjalistycznych tematach, media same stają się nudne, nieprzystępne i w konsekwencji tracą publiczność.

Spór polityczny, który już raz zostanie zaprezentowany jako totalnie nudny, będzie bardzo długi czas wyłączony spod zainteresowania obywateli. Niewiele pomoże nawet podejmowanie prób jego łopatologicznego zaprezentowania. W takim przypadku albo totalna nuda zwycięży z dydaktyką, albo nastąpi nadmierne strywializowanie sporu, co z kolei skutkować będzie jego fałszywym przedstawieniem.

Czy wobec stosowania owego PR-owgo odkrycia należy czuć złość ze względu na niszczące konsekwencje dla ideałów demokracji, czy też podziwiać jako przykład skutecznego uprawiania polityki, zależy jak widać od tego, jakie zajmuje się aktualnie miejsce w sporze politycznym. Widzę w tym jednak pewną nadzieję: dyskusja o samej totalnej nudzie bynajmniej nie musi być nudna.

Autor jest adwokatem

Straszliwym odkryciem w dziedzinie tzw. marketingu politycznego okazała się zasada, że jeśli bieżące działania polityczne zostaną zaprezentowane w sposób dostatecznie nudny i nieogarnialny, to rządzący nie będą musieli tych działań ani ukrywać ani obawiać się ich konsekwencji. A to ponieważ nikt bez odpowiedniego zaangażowania merytorycznego, czy też politycznego, nie będzie miał ochoty ani czasu poświęcać temu wystarczająco dużo uwagi. Nikt przecież nie będzie miał serca, aby brnąć przez totalną nudę takich zagadnień.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Krzywizna banana nie przeszkodziła integracji europejskiej
Opinie Prawne
Paweł Litwiński: Prywatność musi zacząć być szanowana
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Składka zdrowotna, czyli paliwo wyborcze
Opinie Prawne
Wandzel: Czy po uchwale SN frankowicze mają szansę na mieszkania za darmo?
Opinie Prawne
Marek Isański: Wybory kopertowe, czyli „prawo” państwa kontra prawa obywatela
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?