Koronawirus. Marta Foltyn, Przemysław Wierzbicki - restrukturyzacja nie będzie źle widziana przez banki i kontrahentów

Restrukturyzacja może być szerokim zjawiskiem i nie będzie źle widziana przez banki i kontrahentów.

Publikacja: 02.04.2020 08:01

Koronawirus. Marta Foltyn, Przemysław Wierzbicki - restrukturyzacja nie będzie źle widziana przez banki i kontrahentów

Foto: AdobeStock

Aktualna sytuacja związana z panującym w Polsce wirusem budzi niepokój praktycznie u każdego. Przedsiębiorcy dotknięci skutkami ograniczeń związanych z pandemią powinni przeanalizować, które obszary działalności ulegną zakłóceniom, np. czy nie będzie możliwości wykonania umowy z uwagi na brak dostaw od podwykonawcy z Chin.

Konieczne jest również przeanalizowanie, jakie będą skutki takich zakłóceń. Warto, aby w zakresie umów, których realizacja nie będzie możliwa wskutek ograniczeń, rozważyć poinformowanie drugiej strony umowy o wystąpieniu siły wyższej. Na siłę wyższą będzie można powołać się w przypadku gdy:

- niewykonanie zobowiązań umownych jest rzeczywiście spowodowane panującym koronawirusem, a ponadto

- strona dołożyła należytej staranności, aby wykonać swoje zobowiązanie. Warto rozmawiać z kontrahentami. Wielu z nich rozumie, że egzekwowanie „na twardo" zapisów umów i doprowadzenie waszej firmy do kłopotów może obrócić się przeciwko nim. Warto jednak, żeby ustalenia (np. odsunięcie w czasie zapłaty czynszu) były utrwalone w pisemnym porozumieniu lub chociażby korespondencji e-mailowej.Warto również przeanalizować finansowanie swojej firmy na najbliższe trzy miesiące.

Czytaj także:

Koronawirus: Restrukturyzacja i upadłość w dobie pandemii

Pozwoli to ustalić, czy firmie będzie brakowało płynności finansowej z działalności operacyjnej – a jeśli tak, to czy brakującą płynność można pokryć z innych źródeł (np. wykorzystanie kredytu w rachunku bieżącym, przesunięcie w czasie zapłaty należności publicznoprawnych). Konieczne jest przeanalizowanie umowy dotyczącej finansowania. Jeśli analiza przepływów to potwierdzi, trzeba rozważyć zwrócenie się do instytucji finansowej oraz urzędu skarbowego/ZUS o odroczenie płatności.

Jeśli jednak projekcja przepływów wykaże, że nie da się „załatać" brakującej płynności którymś z powyższych sposobów, warto rozważyć przeprowadzenie restrukturyzacji sądowej.

Otwarcie restrukturyzacji to nie koniec działalności firmy, ale raczej realna szansa na jej uratowanie – tym bardziej że w niedługim czasie prowadzenie restrukturyzacji może być szerokim zjawiskiem i nie będzie źle widziane przez banki i kontrahentów. Być może będą też takie firmy, których nie da się uratować, wówczas należy rozważyć złożenie wniosku o ogłoszenie upadłości.

Zgodnie z prawem polskim istnieje obowiązek złożenia wniosku o ogłoszenie upadłości w ciągu 30 dni od dnia wystąpienia podstawy do jej ogłoszenia. Innymi słowy, jeśli na koniec marca okaże się, że firma trwale nie jest w stanie płacić wymagalnych zobowiązań pieniężnych, termin do złożenia wniosku minie z końcem kwietnia. Brak złożenia wniosku w terminie jest sankcjonowany odpowiedzialnością odszkodowawczą oraz (w skrajnych przypadkach) odpowiedzialnością karną.

Ograniczenia związane z Covid-19

Część przedsiębiorców prawdopodobnie boleśnie odczuje zaistniałą sytuację związaną z epidemią – przestoje w prowadzeniu działalności lub zawieszenie prowadzenia działalności, brak płynności finansowej niestety może występować coraz częściej i dotykać coraz większej liczby przedsiębiorców. Taka sytuacja będzie dotyczyć np. przedsiębiorców działających w gastronomii, sektorze kultury (np. kina, teatry) czy prowadzących galerie handlowe. W związku z zaistniałą sytuacją i nakazem zamknięcia tego rodzaju placówek płynność finansowa takich przedsiębiorców niewątpliwie może być zagrożona. Zagrożona może być również pozycja przedsiębiorców zajmujących się organizowaniem wydarzeń (kongresy, targi itp.), w tym wydarzeń sportowych. Podobnie może wyglądać sytuacja przedsiębiorców prowadzących mniejsze sklepy czy punkty usługowe – bowiem część pracowników posiadających dzieci w wyniku kwarantanny zamiast pójść do pracy, została z dziećmi w domu, co uniemożliwia prowadzenie działalności w dotychczasowym wymiarze. Problem ten dotyczy także większych przedsiębiorców – np. deweloperów, którzy muszą się borykać z masowymi zwolnieniami lekarskimi i odpływem podwykonawców (często zatrudniani są podwykonawcy będący obcokrajowcami, np. z Ukrainy czy Litwy, granice zaś z tymi państwami są obecnie zamknięte i osoby te nie mogą przemieszczać się w takim zakresie jak dotychczas). Pod znakiem zapytania stoi również działalność przedsiębiorców zapewniających dostawy różnego rodzaju towarów, zarówno tych importowanych, jak i eksportowanych – mogą pojawić się przestoje w produkcji (już teraz jest to szczególnie widoczne w odniesieniu do maseczek i innego rodzaju środków ochrony osobistej czy też środków antybakteryjnych). Zaistniała sytuacja związana z koronawirusem będzie problematyczna nie tylko dla przedsiębiorców, ale i dla ich wierzycieli. Stan zagrożenia epidemiologicznego nie sprawia, że zawarte przez przedsiębiorców umowy ulegają zawieszeniu – nadal obowiązują i powinny być wykonywane. Niewykonywanie umów lub opóźnienia w wykonywaniu obowiązków umownych mogą stanowić podstawę do odpowiedzialności odszkodowawczej przedsiębiorców naruszających zobowiązania umowne, w tym do nałożenia kary umownej, a także przyczyniać się do masowego wypowiadania umów.

Czy wobec zaistniałej, niecodziennej sytuacji związanej z koronawirusem, przedsiębiorcy, którzy nie są w stanie wykonywać umów w dotychczasowym wymiarze, mogą powołać się na nadzwyczajne okoliczności i liczyć na zwolnienie z odpowiedzialności?

Co do zasady, zgodnie z obowiązującymi na gruncie prawa polskiego przepisami, strona umowy ponosi odpowiedzialność za niewykonanie lub nienależyte wykonanie swoich zobowiązań, nie ponosi jej natomiast, gdy niewykonanie lub nienależyte wykonanie zobowiązań spowodowane było okolicznościami od niej niezależnymi. Za takie okoliczności uznaje się między innymi przypadki siły wyższej. Brak jest ustawowej definicji siły wyższej, niemniej powszechnie przyjmuje się, że siła wyższa to nagłe zewnętrzne zdarzenie, którego strony nie mogły przewidzieć w momencie zawarcia umowy, a ponadto którego skutkom nie można było w sposób rozsądny zapobiec. Za zasadne wydaje się przyjęcie, że sytuacja związana z koronawirusem jest przypadkiem takiej siły wyższej.

Czy jeśli strony nie zawarły w umowie postanowień modyfikujących ogólne zasady odpowiedzialności, strona niewykonująca zobowiązań umownych będzie mogła powołać się na wyłączenie jej odpowiedzialności w związku z panującym koronawirusem?

Na takie pytanie należy udzielić odpowiedzi twierdzącej, w przypadku gdy:

- niewykonanie zobowiązań umownych jest rzeczywiście spowodowane panującym koronawirusem, a ponadto

- strona dołożyła należytej staranności, aby wykonać swoje zobowiązanie.

I tak z odpowiedzialności może zostać zwolniony np. przedsiębiorca, który w ramach umowy jest zobowiązany do dostarczenia towarów np. sprzętu elektronicznego (przy czym sprzęt ten importował do tej pory z Chin, a związku z panującym wirusem możliwości pozyskania tego sprzętu są znacznie utrudnione), pod warunkiem że podjął on działania, aby wykonać umowę, np. próbował nabyć sprzęt na innym rynku, niemniej mimo to nie był w stanie dostarczyć zamówionego towaru.

Trzeba udowodnić

W przypadku gdy dojdzie do ewentualnego sporu sądowego w związku z przerwą w wykonywaniu umowy wywołaną obecną sytuacją, konieczne będzie udowodnienie, że wskazane powyżej dwie przesłanki rzeczywiście zostały spełnione. O ile wykazanie, że niewykonywanie umowy spowodowane było zagrożeniem epidemiologicznym, może nie rodzić większych trudności dowodowych, o tyle udowodnienie, że strona naruszająca zobowiązania umowne dołożyła należytej staranności, aby jednak umowę wykonać należycie, może być kością niezgody pomiędzy stronami umowy i przyczyniać się do podjęcia decyzji o rozwiązaniu sporu w ramach postępowania sądowego.

Czy można zapobiec sporom sądowym w związku z przerwami w wykonywaniu umów?

Z uwagi na dynamicznie zmieniającą się sytuację rozważyć można zawarcie odpowiednich aneksów/porozumień do zawartych już umów, w których strony wskażą, że na czas panowania koronawirusa warunki współpracy ulegną zmianie, względnie zawieszeniu i stan ten nie będzie stanowił podstawy do odpowiedzialności odszkodowawczej stron.

A jeśli strony nie dojdą do porozumienia?

W przypadku braku porozumienia strona obawiająca się odpowiedzialności związanej z przestojem w wykonywaniu umowy może rozważyć wystąpienie z powództwem, opierając się na klauzuli nadzwyczajnej zmiany stosunków (rebus sic stantibus) – jeżeli strona wykaże w postępowaniu sądowym, że z uwagi na nadzwyczajną zmianę stosunków (za taką uznaje panowanie koronawirusa) wykonanie umowy było połączone z nadmiernymi trudnościami lub groziło rażącą stratą, czego nie można było przewidzieć w momencie zawierania umowy, sąd może po rozważeniu interesów obu stron, z uwzględnieniem zasad współżycia społecznego ustalić sposób dalszego wykonywania umowy, a nawet orzec o rozwiązaniu umowy.

Minusem takiego scenariusza jest czas i koszty – postępowanie sądowe będzie trwać dłuższy okres (prawdopodobnie kilka lat, a w obecnej sytuacji konieczne jest rozwiązanie doraźne), a ponadto będzie wiązało się z obowiązkiem poniesienia takich kosztów sądowych, jak m.in. opłata od pozwu czy wynagrodzenie biegłego.

Autorzy są adwokatami i członkami zespołu Kancelarii KKLW zajmującego się restrukturyzacją firm

Przedsiębiorco, kontroluj

W zaistniałej sytuacji rekomendowane jest, aby przedsiębiorcy „trzymali rękę na pulsie" – wskazane byłoby przeprowadzenie analizy stanu przedsiębiorstwa, w szczególności zweryfikowanie, jakie są postanowienia zawartych umów, czy umowy przewidują kary umowne za przestoje w wykonywaniu obowiązków umownych, w jakich przypadkach umowy mogą zostać rozwiązane. Warto też przeanalizować udzielone zabezpieczenia, w tym między innymi hipoteki, zastawy czy gwarancje bankowe lub ubezpieczeniowe oraz rozważyć, czy istnieje ryzyko ich wykorzystania przez drugą stronę. Co więcej, wskazane jest dokonanie zestawienia istniejących i planowanych kosztów, a także spodziewanych przychodów (ze szczególnym rozważeniem, czy istnieje ryzyko, że sytuacja kontrahenta w związku z koronawirusem może być na tyle trudna, iż nie będzie w stanie zapłacić należnego wynagrodzenia).

A może restrukturyzacja?

Jeśli pomimo podjętych działań płynność finansowa przedsiębiorcy jest zagrożona (zagrożenie niewypłacalnością) lub przedsiębiorca jest niewypłacalny, powinien niezwłocznie pomyśleć o złożeniu do sądu wniosku o otwarcie restrukturyzacji – postępowanie sądowe z udziałem wierzycieli może pomóc zrestrukturyzować zobowiązania (ustalić nowe zasady spłaty zadłużenia) przedsiębiorcy borykającego się z problemami finansowymi i uratować go przed upadłością. Należy jednak pamiętać, że wniosek taki powinien być złożony po pojawieniu się pierwszych sygnałów zagrożenia niewypłacalnością, aby szansa na przeprowadzenie restrukturyzacji zobowiązań była realna. Zbyt późna reakcja związana z ryzykiem niewypłacalności przedsiębiorcy może skutkować koniecznością złożenia wniosku o ogłoszenie upadłości (lub złożeniem takiego wniosku przez wierzyciela niewypłacalnego przedsiębiorcy).

Opinie Prawne
Mirosław Wróblewski: Ochrona prywatności i danych osobowych jako prawo człowieka
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Święczkowski nie zmieni TK, ale będzie bardziej subtelny niż Przyłębska
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Biznes umie liczyć, niech liczy na siebie
Opinie Prawne
Michał Romanowski: Opcja zerowa wobec neosędziów to początek końca wartości
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Komisja Wenecka broni sędziów Trybunału Konstytucyjnego