Lisak: Problemy ze „spółką widmo”

Skomplikowane przepisy dotyczące likwidacji spółek kapitałowych powodują, że wielu wspólników wybiera drogę na skróty. Wprowadza spółkę w stan uśpienia bez wykreślenia z rejestru – pisze radca prawny Agnieszka Lisak.

Publikacja: 14.03.2013 10:57

Red

Nieraz w obrocie prawnym możemy spotkać się ze „spółkami widmo" to jest takimi, które są, ale „jakoby ich nie było". Oficjalnie spółki takie figurują w Krajowym Rejestrze Sądowym (zwanym dalej KRS), w praktyce jednak nie prowadzą już działalności gospodarczej, nie posiadają organów, nie składają sprawozdań finansowych do sądu, a pod wskazanym przez nie adresem działa już zupełnie inny podmiot. Skonsternowani wierzyciele nieraz zadają pytanie, gdzie jest spółka? Odpowiadam. – W takich przypadkach spółka zazwyczaj jest już tylko na papierze.

Ten niecodzienny stan zawdzięczamy bardzo skomplikowanym przepisom poświęconym likwidacji spółek kapitałowych (sp. z o.o. i SA). Przykładowo: aby wykreślić z KRS spółkę akcyjną, likwidator musi najpierw dwukrotnie ogłosić w Monitorze Sądowym i Gospodarczym fakt rozwiązania spółki, wzywając jednocześnie wierzycieli do zgłaszania swoich wierzytelności. Zgłoszenie wierzytelności przez wierzycieli powinno nastąpić w terminie 6 miesięcy od chwili ostatniego ogłoszenia o likwidacji (art. 465 k.s.h.). I dopiero po upływie tego okresu stanie się możliwe wykreślenie spółki z rejestru, oczywiście pod warunkiem dopełnienia jeszcze innych wymogów likwidacyjnych. Przyznam, że wymogu dwukrotnego ogłaszania o otwarciu likwidacji i oczekiwania na zgłoszenie wierzytelności nie rozumiem.

Z całym szacunkiem dla Monitora Sądowego i Gospodarczego, ale nie jest on publikatorem, który byłby czytany regularnie, a nawet nieregularnie przez kogokolwiek. Konia z rzędem temu, kto czyta Monitor Sądowy i Gospodarczy przed snem do poduszki. Tak więc szanse, że wierzyciele w ten sposób dowiedzą się o likwidacji spółki i dzięki temu zgłoszą likwidatorom swoje wierzytelności, są raczej znikome. Po drugie, spółka zazwyczaj doskonale wie, kto jest jej wierzycielem, wynika to bowiem z posiadanych faktur, zawartych umów czy też otrzymywanych wezwań do zapłaty.

Efektem wprowadzenia zbyt skomplikowanej procedury likwidacyjnej (o innych wymogach nie wspominam) jest to, że dzisiaj coraz więcej wspólników wybiera drogę na skróty. W spółce rozwiązuje się umowy (np. zlecenia), opuszcza lokal, zwalnia  pracowników, spienięża majątek, odwołuje członków zarządu i rady nadzorczej, a następnie wprowadza ją w stan uśpienia bez wykreślania z rejestru. Formalnie spółka nadal figuruje w KRS, w praktyce jednak nie prowadzi już działalności gospodarczej. Droga taka jest możliwa, ponieważ w Kodeksie spółek handlowych brak jest przepisów, które przewidywałyby sankcje dla wspólników za brak zainteresowania spółką. Nie można ich zmusić do udziału w walnym zgromadzeniu, do dokapitalizowania spółki czy do wyboru członków organów. To ostatnie zresztą byłoby trudne, w sytuacji gdy spółka nie posiada środków finansowych. Nie można bowiem od nikogo oczekiwać, że będzie pełnił funkcję członka zarządu czy rady nadzorczej nieodpłatnie.

Zgodnie z art. 25 i 26.1 Ustawy o Krajowym Rejestrze Sądowym (dalej ukrs.) dla spółki, która nie wykonuje obowiązków rejestrowych (np. nie przesyła corocznych sprawozdań finansowych do sądu) można ustanowić likwidatora lub kuratora. Niestety, niezbyt fortunnie sformułowane przepisy, dotyczące wynagradzania kuratorów, sprawiają, że raczej niewiele osób jest zainteresowanych pełnieniem tej funkcji.

Zgodnie z art. 32.3 ukrs. koszty działalności takich kuratorów obciążają spółkę kapitałową i członków jej zarządu. Tylko w teorii wygląda to dobrze. Albowiem dwoma cechami charakterystycznymi dla „spółek widmo" jest właśnie to, że nie mają one ani majątku, ani członków zarządu. Tak więc w praktyce nie ma z czego wypłacać kuratorom wynagrodzenia za ich pracę, przez co niewiele jest osób zainteresowanych podjęciem się tej funkcji. – W konsekwencji problem „spółek widmo" zarejestrowanych w KRS pozostaje często nierozwiązany.

Agnieszka Lisak  – radca prawny w Kancelarii Prawnej Lex Consulting

Nieraz w obrocie prawnym możemy spotkać się ze „spółkami widmo" to jest takimi, które są, ale „jakoby ich nie było". Oficjalnie spółki takie figurują w Krajowym Rejestrze Sądowym (zwanym dalej KRS), w praktyce jednak nie prowadzą już działalności gospodarczej, nie posiadają organów, nie składają sprawozdań finansowych do sądu, a pod wskazanym przez nie adresem działa już zupełnie inny podmiot. Skonsternowani wierzyciele nieraz zadają pytanie, gdzie jest spółka? Odpowiadam. – W takich przypadkach spółka zazwyczaj jest już tylko na papierze.

Pozostało 86% artykułu
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Sędziowie 13 grudnia, krótka refleksja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Zero sukcesów Adama Bodnara"
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Aktywni w pracy, zapominalscy w sprawach ZUS"
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Podatkowe łady i niełady. Bez katastrofy i bez komfortu"
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Marcin J. Menkes: Ryzyka prawne transakcji ze spółkami strategicznymi