Upadłość deweloperska – statek widmo na morzu upadłości

Rzadko kiedy deweloper upada na końcowym etapie inwestycji. Trudno więc sobie wyobrazić, że nabywcy dopłacą po kilka tysięcy za każdy metr mieszkania, zwłaszcza że finansują je zazwyczaj z kredytu – uważa prawnik Piotr Zimmermann.

Publikacja: 12.03.2014 05:50

Piotr Zimmermann

Piotr Zimmermann

Foto: materiały prasowe

Red

Wydawało się, że przepisy regulujące kwestię upadłości dewelopera lepiej ochronią nabywców lokali. Tymczasem praktyka pokazuje, że – mimo słusznej idei i coraz szerszego grona niewypłacalnych deweloperów – liczba niewiadomych w  przepisach jest większa niż w niejednym wzorze matematycznym. Nic dziwnego, że zainteresowanie tym rodzajem upadłości jest szczątkowe.

Uchwalenie tych przepisów było następstwem orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, który stwierdził w postanowieniu z 2 sierpnia 2010 r. (S 3/10), że dotychczasowe nie zapewniają dostatecznej ochrony nabywcom mieszkań i domów od deweloperów, także z powodu braku odpowiednich zabezpieczeń dla roszczeń nabywców po ogłoszeniu upadłości dewelopera.

Drzewo bez korzeni

Tak oto powstała ustawa z 16 września 2011 r. o ochronie praw nabywcy lokalu mieszkalnego lub domu jednorodzinnego (ustawa), która – przynajmniej z założenia – ma chronić prawa nabywców względem dewelopera w toku całego procesu budowlanego. Wobec tego miała zawierać również kompleksową regulację na wypadek niewypłacalności i upadłości dewelopera. O ile jednak pozytywnie można ocenić posadzenie drzewa w postaci upadłości deweloperskiej, o tyle trudno zrozumieć, dlaczego drzewo to już na wstępie zostało pozbawione wszystkich gałęzi i – co ważniejsze – korzeni, które łączyłyby je z gruntem, ustawą – Prawo upadłościowe i naprawcze. Niestety, ustawa okazała się przykładem wadliwej legislacji, która jest w stanie unicestwić każdą, nawet najlepszą i najbardziej słuszną ideę. Tymczasem w obliczu kolejnych niewypłacalności deweloperów problem nabiera znaczenia.

Ogólne założenia upadłości deweloperskiej są proste – ma zastosowanie, gdy deweloper w ramach prowadzonej działalności gospodarczej zobowiązuje się do wybudowania i ustanowienia odrębnej własności lokalu mieszkalnego i przeniesienia jej na nabywcę będącego osobą fizyczną, ale ogłosi upadłość. Wtedy roszczenia nabywców o wybudowanie lokalu i przeniesienie jego własności nie przekształcają się zgodnie z ogólną regułą w roszczenia pieniężne, lecz powinny być zrealizowanie zgodnie z podjętą przez nabywców uchwałą.

Już na wstępie pojawia się jednak istotny problem, kiedy należy stosować przepisy o upadłości deweloperskiej, nie ma bowiem żadnych przepisów intertemporalnych. Nie wiadomo zatem, czy wystarczy, by sama upadłość dewelopera została ogłoszona po wejściu w życie przedmiotowych przepisów, czy też konieczne jest, by całe przedsięwzięcie deweloperskie było prowadzone już po wejściu w życie ustawy, co czyniłoby omawiane przepisy bezużytecznymi przez najbliższe kilka lat. W konsekwencji już samo stwierdzenie, że dana upadłość jest deweloperska, co odbywa się poprzez oznaczenie osobnej masy upadłości, wymaga dużej odwagi i determinacji sędziego komisarza.

Dołożyć do masy

Po pomyślnym przejściu pierwszego etapu okazuje się, że to dopiero początek problemów. Najważniejszą kwestią jest bowiem podjęcie uchwały w trybie art. 4254 ust. 1 prawa upadłościowego i naprawczego, która wymaga przychylności już nie tylko sędziego komisarza, ale i syndyka, upadłego oraz – co może się okazać największą trudnością – spójności stanowiska samych nabywców, których sytuacja prawna i finansowa może być bardzo zróżnicowana. Ponieważ obowiązek wpłacania środków nabywców na rachunki powiernicze istnieje od niedawna, uchwała o podziale tych środków między nabywców jest na razie wyłącznie teorią i nabywcy mogą podjąć zazwyczaj tylko uchwałę o kontynuacji inwestycji i dopłatach lub o zawarciu układu likwidacyjnego.

Pierwsza zakłada kontynuowanie inwestycji przez zarządcę lub syndyka z dopłat uiszczanych przez nabywców. Rozwiązanie to nie uwzględnia jednak dotychczas zapłaconej ceny ani stanu zaawansowania budowy. Jeśli inwestycja jest już praktycznie ukończona, a większość mieszkań sprzedana, takie działanie może mieć sens. Rzadko jednak deweloper upada już na końcowym etapie inwestycji, zwykle gdy jest ukończona w ok. 60 proc. lub nawet mniej. Przy takim stanie zaawansowania i sprzedaży trudno sobie wyobrazić, by nabywcy dopłacili dodatkowe kilka tysięcy złotych na każdy metr kwadratowy swojego lokalu, tym bardziej że w zdecydowanej większości finansują zakup z kredytów hipotecznych. Ponadto po hipotetycznym ukończeniu inwestycji cena ze sprzedaży pozostałych lokali przez syndyka zasilałaby masę upadłości, a więc de facto nabywcy dokonaliby darowizny do masy upadłości, co również musi budzić zdecydowany sprzeciw.

Inny problem jest taki, iż wniesienie dopłat nie gwarantuje, że upadłość nie zostanie tymczasem umorzona z braku środków na pokrycie kosztów postępowania. Nabywcy mogą zatem wnieść dopłaty, a następnie, wobec umorzenia postępowania, zostaną one w majątku upadłego dewelopera. Może zatem inna opcja?

Nie ma odpowiedzi

Niestety, jedyną inną opcją jest zawarcie układu likwidacyjnego, czyli śmiała koncepcja zakładająca przejęcie całej nieruchomości i dokończenie jej na własny rachunek już poza postępowaniem upadłościowym. Po pierwsze jednak, powstaje problem, czy układ likwidacyjny to ten sam układ, który możliwy jest w ramach postępowania układowego, czy też inny, możliwy również w upadłości deweloperskiej z opcją likwidacyjną? Kto w takim razie może przedstawiać propozycje układowe?

Po drugie, można się zastanawiać, czy takie działanie nie wzbogaci nabywców (np. ci posiadający 50 proc. lokali przejmują całą nieruchomość). Po trzecie – co jest wisienką na torcie całej regulacji upadłości deweloperskiej – jaka jest relacja roszczeń nabywców względem roszczeń banków posiadających wielomilionowe hipoteki na tych nieruchomościach? Żadne z tych pytań nie znajduje odpowiedzi w przepisach o upadłości deweloperskiej. W takiej sytuacji, pragnąc nadać jakikolwiek sens regulacji, należy przyjąć, że prawidłowa będzie każda interpretacja zmierzająca do osiągnięcia podstawowego celu ustawy (nawet tak kulawej jak omawiana), czyli uzyskania przez nabywców własności lokali. Przekonanie do tego pozostałych uczestników postępowania, w szczególności sędziego komisarza, może okazać się bardzo trudne. Trudno dziwić się rezerwie, z jaką sędziowie, syndycy i sami nabywcy podchodzą do upadłości deweloperskiej. Jakiekolwiek próby jej przeprowadzenia należy traktować jako próbę wykorzystania jedynej szansy na uzyskanie własności lokalu z oszczędności życia. Dla tych osób upadłość deweloperska jest jak statek widmo dla rozbitków – całkowicie nieznany i budzący strach, ale dający jedyną szansę na przetrwanie. Ponieważ problem ten ma ogromne znaczenie zarówno prawne, jak i społeczne, najwyższy czas na wdrożenie regulacji faktycznie chroniącej interesy nabywców lokali, stworzonej z uwzględnieniem innych przepisów i rozwiązaniami możliwymi do wdrożenia.

Autor jest radcą prawnym ?w Kancelarii Zimmermann i Wspólnicy

Wydawało się, że przepisy regulujące kwestię upadłości dewelopera lepiej ochronią nabywców lokali. Tymczasem praktyka pokazuje, że – mimo słusznej idei i coraz szerszego grona niewypłacalnych deweloperów – liczba niewiadomych w  przepisach jest większa niż w niejednym wzorze matematycznym. Nic dziwnego, że zainteresowanie tym rodzajem upadłości jest szczątkowe.

Uchwalenie tych przepisów było następstwem orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, który stwierdził w postanowieniu z 2 sierpnia 2010 r. (S 3/10), że dotychczasowe nie zapewniają dostatecznej ochrony nabywcom mieszkań i domów od deweloperów, także z powodu braku odpowiednich zabezpieczeń dla roszczeń nabywców po ogłoszeniu upadłości dewelopera.

Pozostało 90% artykułu
Opinie Prawne
Iwona Gębusia: Polsat i TVN – dostawcy usług medialnych czy strategicznych?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Mirosław Wróblewski: Ochrona prywatności i danych osobowych jako prawo człowieka
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Święczkowski nie zmieni TK, ale będzie bardziej subtelny niż Przyłębska
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Biznes umie liczyć, niech liczy na siebie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Michał Romanowski: Opcja zerowa wobec neosędziów to początek końca wartości