W innych krajach europejskich obywatele mają większe zaufanie do sędziów niż w Polsce – wynika z najnowszego badania GFK. Średnia europejska to 71 proc., polska – 56 proc.
Dlaczego polscy sędziowie wypadli w badaniu tak słabo? Powodów jest wiele. Oni sami uważają, że taką mają niewdzięczną rolę, bo zawsze ktoś ze sprawy wychodzi niezadowolony. Oskarżony uważa, że dostał zbyt surową karę, a pokrzywdzony, że sąd był zbyt łagodny. W sprawie cywilnej np. o spadek dobrze o sędziach powie ten, komu przypadło mieszkanie po babci, a nie znienawidzony kuzyn, który rościł do niego pretensje, a sąd ich nie uznał itd. Sędziom i budowie zaufania do nich nie służą też politycy. Krytyczne wypowiedzi o wyrokach i jakości sądzenia uderzają w Temidę podwójnie. Raz, kiedy padają słowa, kolejny, kiedy powielają je media. Brak dialogu ministra sprawiedliwości ze środowiskiem sędziowskim od lat generuje najpierw konflikty, potem akcje protestacyjne. Sędziowie upominają się o zamrożone pensje; chcą podwyżek; odmawiają wyjścia na sale rozpraw; nagminnie korzystają z immunitetu jako kierowcy itd. Takie informacje, zresztą prawdziwe, docierają do społeczeństwa. Jeśli do tego dodać kilka aferalnych wpadek, jak ta w Gdańsku w sprawie Amber Gold, trudno się dziwić, że z roku na rok częściej coraz bardziej świadomi ludzie skarżą się na sędziów, ich zachowanie na sali rozpraw, niesprawiedliwe wyroki, arogancję i spóźnienia –wynika z innych badań.
Kiedy pod informacją o tym, że „stare, zlikwidowane rok temu sądy znów zaczną orzekać", czytam komentarz: „nie interesuje mnie, który sąd zajmie się moją sprawą, ważne, by któryś to w końcu zrobił, bo czekam już trzy lata...", to myślę sobie, że z odbudową zaufania będzie bardzo trudno. Jest nieduże, a nikt nie chce pomóc, by było większe.