Reklama

Franciszek Longchamps de Bérier o nauce prawa rzymskiego

Wrzesień był miesiącem naukowych konferencji nawet bardziej niż maj. A dziś rozpoczyna się nowy rok akademicki i powraca pytanie o sens niekończących się powtórek z Rzymu.

Publikacja: 01.10.2014 12:21

Red

Zeszłotygodniowy zjazd katedr historii prawa w Krakowie miał już początek dydaktyki na względzie. Jako temat wybrał „Naukę i nauczanie prawa w przeszłości i współcześnie". Równocześnie odbywała się w Heidelbergu konferencja w dwusetną rocznicę słynnego sporu Fryderyka Thibaut, który wzywał do kodyfikacji w Niemczech na wzór francuski, z Fryderykiem von Savigny, sprzeciwiającym się jej w imię historycznego programu oparcia prawa i jego nauki na źródłach antycznych. Jego zdaniem to, co istnieje, jest zawsze tym, czym stało się w procesie historycznym, toteż prawotwórstwo musi polegać na dopasowywaniu do nowych potrzeb materiału normatywnego zaczerpniętego z przeszłości. Tu zawsze wielka jest rola prawa rzymskiego!

Wybór we wspomnianym sporze zaważył na nauce i nauczaniu prawa. Racjonalizm postulował Thibaut, ale romantyzm Savigny'ego obnażał złudzenia wynikające z oparcia prawa natury tylko na rozumie, przy całkowitym pomijaniu tradycji. Do niej – a więc i do powtórek z Rzymu – odnosiły się debaty obu sympozjów. Połączyło je merytorycznie wystąpienie prof. Wojciecha Dajczaka na sesji plenarnej polskiego zjazdu.

Przygoda z prawem rzymskim, która dla najmłodszych adeptów prawa rozpoczyna się w pierwszych dniach października, daje instrument podziwiania piękna prawa. Nie tego oczekują od studiów? Savigny słusznie domagał się związku użyteczności: prawa rzymskiego z aktualnymi problemami metody prawniczej. Nie wystarczy, aby coroczne powroty do prawa rzymskiego kończyły się na wprowadzeniu. Jako nauczyciele zanudzilibyśmy się na śmierć. Co gorsza, nie widzielibyśmy sensu tracenia czasu, życia na nauczanie podstaw bez pójścia dalej.

Doświadczenie prawników czerpiących z Rzymu przez setki lat także po jego upadku ma wiele praktycznego do przekazania współczesności. Kurs dla „pierwszaków" na naszych wydziałach to dopiero otwieranie skarbca. Słynny postulat Rudolfa von Jheringa z 1873 roku: „poprzez prawo rzymskie, ale ponad prawo rzymskie", pozostaje aktualny!

Dajczak poszedł dalej, proponując ruszyć poprzez prawo rzymskie nawet ponad komparytystyką. Jeszcze w latach 90. ubiegłego stulecia wydawało się obiecujące łączenie metody historycznej z porównawczą. Dziś wiemy, że nie zdało egzaminu. Projekt wspólnego europejskiego kodeksu cywilnego okazał się zupełnie ahistoryczny. Przeszedł za to sam do historii, gdyż nie wygląda, aby miał szanse wejść gdziekolwiek w życie, choćby jako prawo do wyboru przez strony. Mimo postępów unifikacji, zwłaszcza gospodarczej, lokalne tradycje prawne pozostają silne jako istotny składnik narodowej tożsamości. Paradoksalnie zaś projekt może wpłynąć na prawo w Rosji, gdzie został przetłumaczony, aby dać rosyjskiemu prawu prywatnemu ramę odniesienia.

Reklama
Reklama

Dokąd zatem ponad komparatystyką? Podstawową oczekiwaną od prawnika umiejętnością jest znalezienie rozsądnego rozwiązania w granicach dość szerokiej swobody interpretacji. Szczególną rolę ma więc szansę odegrać prawo rzymskie w budowaniu argumentacji prawniczej. W refleksji o jego użyteczności dla kształcenia poczesne miejsce należy się postulatowi powiązania go z aktualnymi problemami metody rozwijania i stosowania prawa. Jak to osiągnąć? Cele są trzy i tyleż propozycji Dajczaka. Po pierwsze, formowanie problemowego podejścia do prawa prywatnego. Po drugie, pokazanie ciągłości tradycji prawa rzymskiego jako dyskursu o konkretnych zagadnieniach. Po trzecie, przełamywanie postawionej po wejściu w życie kodeksów granicy między prawem dawnym a obowiązującym, poprzez pokazanie rozwiązań współczesnych prawodawców i tez z orzecznictwa jako kolejnych ogniw prawniczego dyskursu.

Należy zatem, po pierwsze, odejść od prezentacji prawa rzymskiego jako systemu instytucji na podobieństwo prawa obowiązującego. Po drugie, trzeba poszerzać widzenie przedstawianego dorobku starożytnych jurystów o zasadnicze linie rozwoju prawa Europy w średniowieczu i późniejszych epokach aż po porównanie rozwiązań różnych kodeksów: francuskiego, austriackiego, niemieckiego, szwajcarskiego itd. Po trzecie, należy zwrócić baczniejszą uwagę na dyskusję o poszczególnych sprawach w prawie prywatnym – o kazusach i rozwiązywaniu ich przez jurystów. Wszystko to jest możliwe i fascynujące, pod warunkiem że prawo rzymskie próbuje człowiek znać lepiej niż powierzchownie.

Ks. prof. Franciszek Longchamps de Bérier

Autor jest profesorem nauk prawnych, ?kierownikiem Katedry Prawa Rzymskiego ?na Wydziale Prawa i Administracji UJ, ?wykłada na Wydziale Prawa i Administracji UW

Zeszłotygodniowy zjazd katedr historii prawa w Krakowie miał już początek dydaktyki na względzie. Jako temat wybrał „Naukę i nauczanie prawa w przeszłości i współcześnie". Równocześnie odbywała się w Heidelbergu konferencja w dwusetną rocznicę słynnego sporu Fryderyka Thibaut, który wzywał do kodyfikacji w Niemczech na wzór francuski, z Fryderykiem von Savigny, sprzeciwiającym się jej w imię historycznego programu oparcia prawa i jego nauki na źródłach antycznych. Jego zdaniem to, co istnieje, jest zawsze tym, czym stało się w procesie historycznym, toteż prawotwórstwo musi polegać na dopasowywaniu do nowych potrzeb materiału normatywnego zaczerpniętego z przeszłości. Tu zawsze wielka jest rola prawa rzymskiego!

Pozostało jeszcze 83% artykułu
Reklama
Opinie Prawne
Krzysztof A. Kowalczyk: Składka jak demokracja socjalistyczna
Opinie Prawne
Piotr Mgłosiek: Minister sprawiedliwości powiększa bezprawie w sądach
Opinie Prawne
Piotr Szymaniak: Smutny obraz Trybunału Konstytucyjnego
Opinie Prawne
Łukasz Cora: Ruch Obrony Granic ośmiesza państwo i obniża jego autorytet
Materiał Promocyjny
Sprzedaż motocykli mocno się rozpędza
Opinie Prawne
Paulina Szewioła: Zmarnowana szansa na jawność wynagrodzeń
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama