Kilka dni temu pisaliśmy w „Rzeczpospolitej” o bardzo trudnej sytuacji w polskiej służbie zdrowia. Dyrektorzy szpitali w rozmowie z nami opowiadali, że zmuszeni są ograniczać liczbę pacjentów, wybierać między tańszymi a droższymi terapiami lekowymi, posiłkować się kredytami czy przesuwać mniej pilne zabiegi na przyszły rok. Stąd niezwykle zaskakujące jest to, że urzędy skarbowe domagają się od szpitali podatku od dochodu w sytuacji, gdy te ciągle są pod kreską.
Fiskus kontra szpitale: Przekładanie pieniędzy z kieszeni do kieszeni
Czy od tego podatku sytuacja budżetu państwa się poprawi? Na pewno nie, tak samo jak od samego mieszania herbata nie staje się słodsza. Zdaniem ekspertów to przekładanie pieniędzy z jednej kieszeni do drugiej – od resortu zdrowia i NFZ do Ministerstwa Finansów.
Ale z punktu widzenia szpitali to nie gimnastyka fiskalna, a problem. By zapłacić, trzeba gdzieś zabrać. A ostatecznie i tak uderzy to w pacjentów.
Czytaj więcej
Sejm zagłosował za odrzuceniem wotum nieufności wobec minister zdrowia Izabeli Leszczyny. Dzień w...
W ochronie zdrowia chodzi przecież nie o księgowość, przelewy, rozgrywki polityczne, ale o to, by człowiek, płacący przez lata składki zdrowotne, mógł uzyskać pomoc medyczną, kiedy ma problemy ze zdrowiem.