Urzędnicy nie mogą żądać od obywateli zaświadczeń i oświadczeń na potwierdzenie faktów, które sami mogą sprawdzić w publicznych rejestrach i ewidencjach. Tyle przepisy kodeksu postępowania administracyjnego, a jak one działają w praktyce, przekonamy się niebawem, gdy do urzędów trafią pierwsze wnioski o świadczenie z programu 500+.
Takich wniosków – przynajmniej na początku kwietnia – prawdopodobnie wpłynie do urzędów setki tysięcy. I będzie to prawdziwy test dla urzędników. Bo muszą zdecydować, kto ma prawo, a kto nie, do świadczenia rodzinnego. A decyzję taką podejmą na podstawie określonych danych. Problem tylko, jak je ustalić. Bo ustawa o pomocy państwa w wychowaniu dzieci w pewnych sytuacjach zobowiązuje wnioskodawców do przedłożenia dokumentów potwierdzających prawo do świadczenia. A w innych przypadkach obowiązek uzyskania danych nakłada na wójta (burmistrza, prezydenta). I ustawa ta zawiera jeszcze jeden przepis, zgodnie z którym w sprawach w niej nieuregulowanych stosuje się kodeks postępowania administracyjnego. A to oznacza, że w przypadku wątpliwości to urzędnicy będą musieli ustalić dane z publicznych rejestrów i ewidencji.