Wtorkowy wniosek o kary finansowe dla Polski za niewykonanie środków tymczasowych, „zamrażających" Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego pokazuje, że groźby o wstrzymanie miliardów z Funduszu Odbudowy nie były przypadkowe.
Wydaje się, że Bruksela nie jest już zainteresowana dialogiem z Warszawą i wybrała ostry kurs, by wywrzeć maksymalną presję na Polskę, dla której kary finansowe i blokada funduszy nie są papierowym straszakiem. Komisarze UE kilkakrotnie byli lekceważeni przez polski rząd. Teraz przyszedł czas na odpłatę. Urzędnicy w UE wiedzą, że gdyby Polsce udało się wypłacić pieniądze z unijnej kasy, to już nie będzie skłonna do ustępstw.
Czytaj więcej
Komisja Europejska żąda dla Polski kar finansowych za niezawieszenie działania Izby Dyscyplinarne...
Polski rząd dysponuje arsenałem środków dyplomatycznych i prawnych. Wybrano „wariant manewrujący", polegający na powstrzymaniu się od gwałtownych ruchów.
Podczas ostatniej wizyty w Polsce wiceprzewodniczącej KE Věry Juorovej doszło do kurtuazyjnego spotkania z premierem Morawieckim, ale sprawa nie była poruszana. Również minister ds. europejskich Konrad Szymański nie widział powodów, by spotkać się w tej sprawie z gościem z Brukseli. Tymczasem dzień później komisarz Paolo Gentiloni oświadczył, że Unia nie zatwierdzi polskiego planu odbudowy, jeśli premier nie cofnie wniosku do Trybunału Konstytucyjnego o rozstrzygnięcie, czy Konstytucja RP ma prymat nad prawem UE.