Tak to jest, bo spory samorządowców i najczęściej prokuratorów, a nawet wojewodów dotyczą praw i obowiązków czworonogów. Jakież to mogą być prawne problemy, które dzielą opinie ludzkie i budują prawną rzeczywistość, w jakiej muszą się poruszać czworonogi i ich właściciele. Ano jest ich sporo i często w konsekwencji trafiają na wokandę sądów administracyjnych. Trzeba przecież rozstrzygnąć, kiedy prowadzić psa na smyczy, kiedy zakładać mu kaganiec, ile można wydać w gminie na bezdomne czworonogi, jakie nakładać mandaty za psie zanieczyszczenia ulic itp.

Wiadomo, że przy uchwalaniu, czytaniu czy też stosowaniu aktów prawa lokalnego należy zachować szczególną ostrożność, no i precyzję w jego rozumieniu. Bywa, że pomocne jest odwołanie się w nich do ustawowego zapisu czy nawet upoważnienia do dokonania zapisu w samorządowej uchwale. Autorzy uchwał czy regulaminów, aby nie narazić się na prokuratorską interwencję i niekorzystne dla nich sądowe orzeczenie administracyjne powinni przede wszystkim poważnie potraktować wykonywane zadanie już na etapie przygotowywania dokumentów. Co to w praktyce oznacza? Ano na przykład nie warto wprowadzać do uchwał zapisów, które ze względu na swoją ogólnikowość będą trudne czy wręcz niemożliwe w stosowaniu. Tak więc brak konkretnych postanowień w uchwale gminnej, czy ich sprzeczność z aktem wyższego rzędu może już być powodem uchylenia zaskarżonego prawa przez sąd administracyjny. A po co to komu? Lepiej rozważnie podejść do psich problemów. Kocich także.

Choć sprawa wydaje się, że jest dość błaha, to wiąże się jednak z działalnością prawotwórczą – mianowicie z treścią uchwał przyjmowanych przez samorządowców gminnych i tych z wyższego szczebla. A to oznacza już odpowiedzialność za miejscowe prawodawstwo.

Więcej w tekście obok „Jakie obowiązki właścicieli zwierząt" autorstwa Mateusza Adamskiego. Zapraszam do lektury także innych artykułów w najnowszym numerze „Dobrej Administracji".