Kazus „Dzienniczka” św. Faustyny sprowokował do postawienia ciekawych pytań dotyczących utworów powstałych w ubiegłym wieku. Dał on asumpt do zajęcia stanowiska m.in. przez prof. Jana Błeszyńskiego („Rz” z 6 października [link=http://www.rp.pl/artykul/373449.html]"Co łączy „Dzienniczek” św. Faustyny z Paderewskim"[/link]) w sprawie tzw. twórczych opracowań. Przyczyną wypowiedzi była publikacja Michała Kosiarskiego („Rz” z 25 września [link=http://www.rp.pl/artykul/368225.html]"Czyją własnością jest „Dzienniczek" św. Faustyny"[/link]) na temat sporu o swobodę korzystania z „Dzienniczka”.
[srodtytul]Okres ochrony[/srodtytul]
Autorka, siostra Faustyna Kowalska, zmarła w 1938 r. Mimo upływu 70 lat od jej śmierci Zgromadzenie Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia, do którego należała św. Faustyna, podnosi, iż „Dzienniczek” wciąż stanowi przedmiot ochrony prawnoautorskiej. Wniosek taki oparty został na sposobie liczenia czasu ochrony właściwego dla bardzo wąskiej grupy utworów, w wypadku których majątkowe prawa autorskie przysługują od momentu ich powstania podmiotowi innemu niż twórca. Dość w tym miejscu stwierdzić, że argumentacja taka jest chybiona. Akurat dzieło św. Faustyny nie należy do żadnej z kategorii takich utworów.
[wyimek]Tylko merytoryczne ingerencje w tekście uzasadniają uznanie opracowania za twórcze [/wyimek]
Prof. Błeszyński wskazuje, że od zagadnienia okresu ochrony „Dzienniczka” należy odróżnić ochronę liczoną dla poszczególnych wydań dzieła świętej. Inaczej niż sam rękopis „Dzienniczka” późniejsze opracowania zostały publicznie udostępnione. Stanowisko profesora jest słuszne wtedy, gdy owe wydania będą stanowić twórcze opracowania utworu wyjściowego. Jedynie wówczas będzie im przysługiwać odrębna ochrona. Nie jest moją intencją jednoznaczne kwestionowanie kwalifikacji wydań „Dzienniczka” jako twórczych opracowań. Dla wydania takiego stwierdzenia niezbędna byłaby dokładna analiza obu dzieł (oryginalnego oraz opracowanego). Można mieć jednak sporo zastrzeżeń do sposobu wywodzenia przez prof. Błeszyńskiego zdolności ochronnej poszczególnych wydań „Dzienniczka”, nawet jeśli był on skrótem myślowym wymuszonym publicystyczną formą publikacji.