Dwa absurdy sądowe?

W wyroku strasburskiego Trybunału w sprawie nauczania religii w Polsce nie chodzi o walkę z Kościołem, ale o wolność, godność i równość obywateli – pisze konstytucjonalista

Publikacja: 22.06.2010 01:09

Dwa absurdy sądowe?

Foto: Fotorzepa, Darek Golik DG Darek Golik

Tak się złożyło, że w tym samym numerze „Rzeczpospolitej” (17 czerwca 2010 r.) pojawiły się dwa felietony, jeden Piotra Semki, drugi Bronisława Wildsteina, odnoszące się do wyroków sądowych dotyczących istotnych spraw publicznych. Pierwszy – wydany przez sąd w Warszawie – nakazywał Jarosławowi Kaczyńskiemu zdementowanie rozpowszechnianej przez siebie informacji, że Bronisław Komorowski opowiada się za prywatyzacją szpitali, drugi – Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu – uznawał brak możliwości pobierania lekcji etyki w szkołach polskich za naruszenie europejskiej konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności.

[srodtytul]Nie dotyczy treści[/srodtytul]

Sąd apelacyjny uchylił orzeczenie sądu okręgowego w sprawie między Komorowskim a Kaczyńskim, wczoraj zaś sprawa była rozpatrywana ponownie. Niezależnie od tego do opinii Piotra Semki warto się odnieść. Sądzi on, że absurdalny jest sam fakt, iż sąd zajmuje się sprawą, która została mu przedstawiona, uznając, zresztą słusznie, iż byłoby lepiej, gdyby zainteresowane strony uzgodniły między sobą stanowisko w tej kwestii.

Otóż nie ma nic absurdalnego w orzeczeniu sądu (później uchylonym z powodów proceduralnych przez sąd apelacyjny z przekazaniem sprawy do ponownego rozpatrzenia w pierwszej instancji), i to niezależnie od jego treści, a właściwość sądu w tym sporze jest oczywista. Tak samo zresztą jak w sprawie z wniosku Jarosława Kaczyńskiego, w którym podniesiono zarzut, iż Bronisław Komorowski kłamał, gdy twierdził, że nieprawdą jest, jakoby był zwolennikiem prywatyzacji szpitali.

Wbrew temu, co utrzymuje Piotr Semka, żaden z tych pozwów nie dotyczył samej treści przekonań, lecz tego, czy przypisywane kontrkandydatowi w wyborach poglądy były przez niego rzeczywiście wyrażane. Ordynacje wyborcze znają taki rodzaj sporu i przewidują odwołanie się w tym względzie do sądu. Mowa bowiem w nich o tym, że „jeżeli rozpowszechniane (...) materiały wyborcze, w szczególności (...) wypowiedzi (...) w okresie kampanii wyborczej (...), zawierają informacje nieprawdziwe, kandydat (...) ma prawo wnieść do sądu okręgowego o wydanie orzeczenia: 1) zakazu rozpowszechniania takich informacji (...) 5) nakazania przeproszenia osoby, której dobra zostały naruszone”.

[srodtytul]Brak możliwości[/srodtytul]

To od osoby, której – jej zdaniem – niezgodnie z prawdą przypisuje się posiadanie określonych poglądów, zamiarów lub podejmowanie działań, zależy, czy zechce skorzystać z drogi sądowej w trybie wyborczym (przyspieszonym). Inna rzecz, czy w danym przypadku należało z niej korzystać. Nic w tym jednak absurdalnego, chyba że autor felietonu neguje samą potrzebę istnienia cytowanego wyżej przepisu prawnego.

Przypadek Bronisława Wildsteina jest poważniejszy. Autor wyznaje, że „na pierwszy rzut oka trudno dociec, o co właściwie chodzi w orzeczeniu strasburskiego Trybunału Praw Człowieka”, i pyta: „czy prawem człowieka jest nauczanie etyki w szkole podstawowej, a jej brak jest dyskryminacją? A nauczanie estetyki? Albo drugiego języka? I czy z powodu ich braku można pozwać państwo polskie przed Trybunał Praw Człowieka. Absurd tego rozumowania bije w oczy”.

Otóż nie chodzi o nieistnienie lekcji np. z astrologii lub magii, lecz o brak możliwości uczestniczenia w lekcjach przedmiotu, który został do szkół wprowadzony na mocy rozporządzenia ministra jako ekwiwalent religii. Jeśli przyjąć, a tak stanowi również polska konstytucja, że rodzice mają prawo zgodnie z własnymi przekonaniami: wychowywać dzieci (art. 47 ust. 1), a w szczególności zapewniać im zgodne z nimi wychowanie i nauczanie moralne i religijne (art. 53 ust. 3), że religia (...) „może być przedmiotem nauczania w szkole, przy czym nie może być naruszona wolność sumienia i religii innych osób” (art. 53 ust. 5), i wreszcie, że „nikt nie może być obowiązany przez organy władzy publicznej do ujawnienia swojego światopoglądu, przekonań religijnych lub wyznania” (art. 53 ust. 7), to sytuacja, w której na świadectwach szkolnych w miejsce stopnia z przedmiotu religia/etyka pojawia się kreska, jest niebezpieczna z punktu widzenia powyższych uregulowań. Może wskazywać, że uczeń nie uczęszcza na lekcje religii, skoro powszechnie wiadomo, że etyka jest przedmiotem nauczania w mniej niż 3 procentach szkół.

[srodtytul]Wpływa na dalsze życie[/srodtytul]

W Polsce dotyczy to głównie religii katolickiej, a zatem sugeruje, że nie jest on katolikiem. A przecież ma konstytucyjne i wynikające z europejskiej konwencji prawo do tego, by nie były ujawniane jego (a bywa, że i jego rodziców) przekonania religijne i przynależność wyznaniowa. Świadectwo jest bowiem dokumentem publicznym, który musi być przedstawiany władzom (np. przy przyjęciu do szkół wyższych stopni) lub osobom prywatnym (np. pracodawcy), a to, co się na nim znajduje, albo czego brak, może mieć, wbrew zamiarom ustawodawcy, wpływ na dalsze życie jego właściciela.

Tu nie chodzi, jak sugeruje Bronisław Wildstein, o walkę z religią lub Kościołem, czy tym bardziej o „arbitralnie wyinterpretowane prawa człowieka”. Tu chodzi o wolność i równość obywateli już nie tylko wobec prawa, ale też w stosunku do sytuacji, jakie kreuje jego nieegzekwowanie przez państwo. Nie dostrzegam w tym żadnego absurdu.

[i]Autor jest profesorem Uniwersytetu Warszawskiego, znawcą tematyki konstytucyjnej, stałym współpracownikiem „Rzeczpospolitej”[/i]

[ramka][b]Pisali w „Rz”[/b]

Piotr Semka

[link=http://www.rp.pl/artykul/495011.html]Temat nie dla sądu[/link]

17 czerwca 2010

Bronisław Wildstein

[link=http://www.rp.pl/artykul/495022.html]Strasburska ofensywa[/link]

17 czerwca 2010[/ramka]

Tak się złożyło, że w tym samym numerze „Rzeczpospolitej” (17 czerwca 2010 r.) pojawiły się dwa felietony, jeden Piotra Semki, drugi Bronisława Wildsteina, odnoszące się do wyroków sądowych dotyczących istotnych spraw publicznych. Pierwszy – wydany przez sąd w Warszawie – nakazywał Jarosławowi Kaczyńskiemu zdementowanie rozpowszechnianej przez siebie informacji, że Bronisław Komorowski opowiada się za prywatyzacją szpitali, drugi – Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu – uznawał brak możliwości pobierania lekcji etyki w szkołach polskich za naruszenie europejskiej konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności.

Pozostało 89% artykułu
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Sędziowie 13 grudnia, krótka refleksja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Zero sukcesów Adama Bodnara"
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Aktywni w pracy, zapominalscy w sprawach ZUS"
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Podatkowe łady i niełady. Bez katastrofy i bez komfortu"
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Marcin J. Menkes: Ryzyka prawne transakcji ze spółkami strategicznymi