Po raz pierwszy poszedłem na Legię ponad pół wieku temu. Miałem wtedy osiem lat. Teraz chciałbym na stadion piłkarski zabierać wnuka. Wstrzymuję się. Mam poczucie dyskomfortu, bo na naszych stadionach, jak Polska długa i szeroka, padają obelgi i wyzwiska. W tle sportowej rywalizacji kwitnie rasizm i antysemityzm. A trybuny – zwłaszcza te zapełniane przez ultrasów – żywią się nienawiścią.
W 1981 roku i dzisiaj
Kiedy 13 grudnia 1981 roku usiłowałem wytłumaczyć córce, dlaczego nie zobaczy „Teleranka", wiedziałem, że jestem zdany na wyobraźnię mojej żony i moją. Byliśmy w trudnym położeniu, bo w kontaktach z czterolatką zawsze stawialiśmy na szczerość i dialog, a dzieci – zwłaszcza inteligentne – zadają trudne pytania.
My musieliśmy odpowiedzieć, dlaczego z telewizora płynie muzyka, bardzo zresztą poważna, a od czasu do czasu pokazują pana w ciemnych okularach, który tłumaczy, dlaczego on i jego koledzy musieli uporządkować nasze życie, z „Telerankiem" włącznie. Zwracam uwagę, że w tamtych czasach obywatel nie miał żadnych narzędzi, by dochodzić swoich praw w zakresie dostępu do informacji, na podstawie których władza decydowała o jego losie. Myślę, że gdybym napisał do WRON, aby wyjaśniła mi, dlaczego Rada Państwa wprowadziła stan wojenny, że nie wspomnę o żądaniu wydania mi raportów odpowiednich służb, na podstawie których określono różne zagrożenia naruszenia porządku prawnego uzasadniające drastyczne decyzje polityczne, wylądowałbym w internacie, a immunitet sędziowski, który mi ówcześnie przysługiwał, okazałby się słabą zasłoną.
Wojewoda mazowiecki, Jacek Kozłowski 5 maja 2011 r. wydał decyzję o odbyciu meczu piłkarskiego na stadionie Legii przy ul. Łazienkowskiej 3 w Warszawie 6 maja 2011 r. bez udziału publiczności. Zdarzenie zdarzeniu nierówne, ale poczułem się tak jak moja córka 30 lat wcześniej. No i chciałem wiedzieć dlaczego? Bo – podobnie jak ona – miałem świadomość, że spotkała mnie kara niezasłużona i wymierzona bezprawnie. Ktoś, a konkretnie wojewoda, odebrał mi cząstkę wolności. Skazał mnie na siedzenie w domu i gapienie się w telewizor, na co nie miałem ochoty. Z informacji podawanych przez wolne media wynikało, że decyzja została wydana na postawie raportu komendanta stołecznego policji, który uznał, że tak zwana impreza masowa na stadionie Legii zaplanowana na 6 maja 2011 r. zagraża naruszeniem porządku prawnego.
Interesująca lektura
Moja sytuacja była dużo lepsza niż 30 lat temu, choćby dlatego, że dzisiaj zadawanie władzy pytań nie grozi internowaniem. Więcej, władza przyznała nam prawo dostępu do informacji publicznej, co jest standardem państwa prawnego. Zatem poprosiłem pana wojewodę, aby wydał mi decyzję i raport (wniosek) stołecznego komendanta policji i już po trzech tygodniach listonosz doręczył mi przesyłkę poleconą zawierającą oba interesujące mnie dokumenty.