Haski Trybunał Karny a ściganie zbrodni wojennych i dyktatorów

Haski Trybunał Karny stał się sądem nad międzynarodowymi słabeuszami. Jego prokuratorzy nie mają odwagi mocniej przycisnąć do muru stałych członków Rady Bezpieczeństwa – pisze publicysta prawny Andrzej Jankowski

Publikacja: 22.03.2012 07:55

Andrzej Jankowski - publicysta prawny

Andrzej Jankowski - publicysta prawny

Foto: rp.pl

Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze  przerwał milczenie i  wydał pierwszy w swej dziesięcioletniej historii wyrok skazujący.  Sędziowie  uznali, że Thomas Lubanga – kongijski watażka, – winny jest popełnienia zbrodni   wojennych, a w szczególności werbowania pod przymusem do swojej rebelianckiej armii dzieci poniżej 15 lat. Oskarżony zmuszał rodziny do wydawania  swoich dzieci armii.  Tam je szkolił w zabijaniu, a następnie wykorzystywał w walce zbrojnej. Dzieci miały  mu też służyć  jako ochrona osobista.

Żołnierze o dziecięcych twarzach

Z  danych MTK wynika, że  w walkach na terenie Konga poległo ponad 30 tys. tych małoletnich żołnierzy.  Według  Luisa Moreno Ocampo – głównego oskarżyciela przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym –  niektóre wcielane do armii dzieci nie miały   więcej niż dziesięć lat. „Oskarżony odebrał im dzieciństwo, zmuszając  do zabijania i gwałcenia. Napiętnował je, zanim miały szansę dorosnąć" – argumentował przed trybunałem  prokurator Luis Moreno Ocampo.

Ale ten bezprecedensowy wyrok przed haskim sądem karnym  zwrócił uwagę opinii publicznej  nie tylko na dramatyczny problem żołnierzy o dziecięcych twarzach. Paradoksalnie wyrok ten obnażył także wszystkie dotychczasowe słabości międzynarodowej Temidy. I nawet obecność amerykańskiej gwiazdy filmowej Angeliny Jolie, która zasiadła niespodziewanie na ławach dla  publiczności w dniu ogłoszenia wyroku, nie zatarła tej uderzającej słabości.

Stało się jasne, że sprawność ścigania i karania współczesnych zbrodniarzy wojennych przez haski Trybunał nie przypomina w niczym sprawiedliwości rychliwej. Lubanga został aresztowany w Kinszasie (Kongo) i wydany Hadze w marcu 2006 r. Proces przed MTK rozpoczął się w 2009 r., a wyrok zapadł 14 marca 2012 r. W tym czasie zdołano przesłuchać 67 świadków i jednego oskarżonego. Liczby te mówią same za siebie. Nie powinien też ujść uwadze fakt, że oskarżony do wydania wyroku przesiedział w areszcie Międzynarodowego Trybunału Karnego  okrągłe sześć lat. Dla współczesnego wymiaru sprawiedliwości z pewnością nie może to być wzór do naśladowania. Dla porównania, Międzynarodowy Trybunał Wojskowy w Norymberdze,  pracując w nieporównywanie gorszych warunkach,  w ciągu dziesięciu miesięcy i dziesięciu dni – od 20 listopada 1945 do 1 października 1946 r. – osądził 22 głównych zbrodniarzy nazistowskich i przesłuchał  240 świadków.

Sąd nad słabszymi

Zapadły wyrok potwierdził niestety jeszcze jedną,  dość powszechną wśród  ekspertów prawnych opinię:  oto haski Trybunał Karny stał się dzisiaj  sądem nad  międzynarodowymi słabeuszami. Na 20 prowadzonych śledztw wszystkie dotyczą zbrodniarzy z krajów afrykańskich. A przecież utworzony w 2002 r. Międzynarodowy Trybunał Karny z siedzibą w Hadze  miał być zaprzeczeniem tych  obiegowych obaw, miał być jednym z najambitniejszych projektów w międzynarodowym prawie karnym. Autorzy statutu MTK liczyli, że stały międzynarodowy sąd karny stanie się memento dla współczesnych dyktatorów, którzy zbrodnie wojenne, zbrodnie ludobójstwa czy  zbrodnie przeciwko ludzkości wciąż traktują jak wystający z ziemi kołek, który można obchodzić raz w lewo, a raz w prawo.  Zresztą wokół traktatu rzymskiego, na mocy którego powołano do życia MTK, gra podjazdowa zaczęła się toczyć od samego początku. Choć traktat podpisało ponad 110  państw, to próżno tam byśmy szukali podpisów Stanów Zjednoczonych, Rosji, Chin, Izraela.

Sprawiedliwość wybiórcza

Po dziś dzień ten grzech pierworodny daje o sobie znać  niemal przy każdym konflikcie zbrojnym. Dla powagi Karnego Trybunału haskiego, dla jego siły i  międzynarodowego prestiżu  jest to rzecz zupełnie fundamentalna. Ale prokuratorzy z Hagi udają, że o tym nie wiedzą. Cały czas  ścigają  dyktatorów przegranych, którzy  w wyniszczających  walkach utopili we krwi ludności cywilnej swoje dyktatorskie trony. Nie mają natomiast odwagi, by mocniej przycisnąć do muru stałych członków Rady Bezpieczeństwa zaangażowanych w konflikty zbrojne od Afganistanu i  Palestyny po Irak, Syrię, Tybet czy Kolumbię.

Do czego prowadzi taka wybiórcza sprawiedliwość, my Polacy wiemy najlepiej. W 1945 r., kiedy w toku postępowania dowodowego przed trybunałem norymberskim okazało się, że mordu katyńskiego nie da się w żaden sposób przypisać Niemcom, sprawa katyńska spadła z norymberskiej wokandy. A trybunał norymberski  posiadał jurysdykcję do osądzenia i wymierzenia sprawiedliwości sprawcom tej zbrodni. Niestety za przyzwoleniem mocarstw zachodnich tak się nie stało, czego skutki odczuwamy po dziś dzień.

Bez kary śmierci

Prestiż Międzynarodowego Trybunału Karnego mógł z pewnością poszybować w górę, gdyby udało się  zaciągnąć przed jego oblicze libijskiego dyktatora Kaddafiego. Ale jak wiadomo, tak się nie stanie. Prokuratorów z Hagi, którzy  wszczęli nawet oficjalne śledztwo  w sprawie masakry ludności cywilnej i zbrodni ludobójstwa w Libii, i tym razem ubiegli lokalni rewolucjoniści. Taka rewolucyjna sprawiedliwość okazuje się z reguły znacznie bardziej bezwzględna, znacznie bardziej okrutna. Dlatego współcześni dyktatorzy sami wybierają Hagę, by uniknąć sądów rewolucyjnych. Ot, chociażby takich, które skazały na śmierć Nicolae Ceausescu czy Benito Mussoliniego. W Hadze Kaddafi mógłby zostać skazany na karę dożywotniego więzienia – „jeżeli przemawia za tym wyjątkowy ciężar popełnionej zbrodni i właściwości osobiste sprawcy" ( art. 77 statutu MTK ). Statut haskiego Trybunału nie przewiduje kary śmierci.

Brak własnej policji

Głośna ostatnio sprawa nieuchwytnego ugandyjskiego zbrodniarza Joseoha Kony'ego, głośna,  rzecz jasna, nie za sprawą MTK, tylko filmu pokazanego na YouTube, ujawniła jeszcze jedno słabe ogniwo międzynarodowej  Temidy.  Okazuje się, że MTK jest ograniczony  w wykonywaniu swych funkcji statutowych  przez brak własnej policji, która gwarantowałaby skuteczność ścigania i wykonywania postanowień o aresztowaniu sprawców zbrodni. W tych jakże istotnych sprawach egzekucyjnych i dowodowych międzynarodowy sąd karny jest niestety w praktyce uzależniony od dobrej woli i pomocy społeczności międzynarodowej. Jest to tym bardziej zaskakujące, że MTK zatrudnia blisko 700 urzędników, a jego budżet sięga 900 mln dolarów.

Ramy prawne

Kogo może osądzić Trybunał

Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze  przerwał milczenie i  wydał pierwszy w swej dziesięcioletniej historii wyrok skazujący.  Sędziowie  uznali, że Thomas Lubanga – kongijski watażka, – winny jest popełnienia zbrodni   wojennych, a w szczególności werbowania pod przymusem do swojej rebelianckiej armii dzieci poniżej 15 lat. Oskarżony zmuszał rodziny do wydawania  swoich dzieci armii.  Tam je szkolił w zabijaniu, a następnie wykorzystywał w walce zbrojnej. Dzieci miały  mu też służyć  jako ochrona osobista.

Pozostało 92% artykułu
Opinie Prawne
Maciej Gawroński: Za 30 mln zł rocznie Komisja będzie nakładać makijaż sztucznej inteligencji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Wojciech Bochenek: Sankcja kredytu darmowego to kolejny koszmar sektora bankowego?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Sędziowie 13 grudnia, krótka refleksja
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Zero sukcesów Adama Bodnara"
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Aktywni w pracy, zapominalscy w sprawach ZUS"