Skąd przekonanie Gowina, że po deregulacji przybędzie miejsc pracy

Skąd minister sprawiedliwości bierze przekonanie, że w wyniku deregulacji przybędzie miejsc pracy – pyta notariusz

Publikacja: 21.12.2012 10:57

Michał Wieczorek

Michał Wieczorek

Foto: archiwum prywatne

Jako prawnik z zainteresowaniem (ale też zażenowaniem) śledzę wypowiedzi ministra Jarosława Gowina uzasadniające działania „deregulacyjne". Z zainteresowaniem, bo staram się dostrzec racjonalność wprowadzanych zmian, a z zażenowaniem – ponieważ sposób uzasadniania „propozycji" oraz tryb, w jakim to wszystko się dzieje, urąga zasadom przyzwoitej legislacji, potwierdzając, iż celem nie ma być racjonalizacja rozwiązań, lecz doraźne cele polityczne.

Ustawodawca winien być racjonalny przy stanowieniu prawa, a dla tworzenia mądrego prawa nowe rozwiązania muszą być uzasadnione i poparte analizami co do ich celowości i przydatności. Tak działa racjonalny ustawodawca. Pan minister na Kongresie Prawników Wielkopolskich stwierdził, że musiał uczyć się prawa od „a" do... Winien zatem już na początku urzędowania tę zasadę sobie przyswoić.

Założenie racjonalnego prawodawcy stanowi fundament tworzenia prawa. Można jednak postawić tezę granicząca z pewnością, że pojęcie racjonalnego prawodawcy jest dla tworzących prawo obce. Pan minister stwierdził niedawno: „wiele zawodów zapewniło sobie nieuzasadnione przywileje i utrudniają młodym ludziom dostęp do wykonywania tych profesji. Najlepszym przykładem mogą być notariusze. (...) Chcę obiecać, że ten zawód będzie wkrótce otwarty i usługi notariuszy stanieją".

Co chowa minister?

Minister, forsując deregulację, chowa pod dywan ewidentny błąd w przedmiocie naboru na aplikację w 2009 r., kiedy na skutek żenująco łatwego egzaminu na aplikacje dostało się około 90 proc. chętnych, a nie było to spowodowane nadzwyczajną „jakością" tegoż rocznika absolwentów. I nie można tutaj postawić zarzutu korporacjom, że blokowały dostęp do zawodu, bowiem od 2006 roku egzamin jest organizowany przez Ministerstwo Sprawiedliwości i notariusze na jego przebieg nie mają żadnego wpływu. Dlatego też powstał problem zagospodarowania zwiększonej liczby asesorów. Ale czy racjonalne jest dokonywanie rewolucji tylko dla potrzeb zagospodarowania tychże aplikantów? Odpowiedź tutaj nie jest potrzebna.

Minister Gowin rozwodzi się nad ekonomicznymi skutkami deregulacji, grą rynkową, obniżką cen, zmniejszeniem bezrobocia. Nie dokonał jednak lektury orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego: notariusz nie jest świadczącym określone usługi prawne wolnym zawodem prawniczym, a raczej szczególnego rodzaju funkcjonariuszem publicznym, powiązanym organizacyjnie z wymiarem sprawiedliwości – wyrok z 7 lipca 2011 r. O jakiej zatem grze rynkowej pan minister mówi? Czy zamierza wprowadzać zasady gry rynkowej w sądach?

Argumenty ministra, iż wynikiem deregulacji będzie spadek cen oraz powstaną nowe miejsca pracy, nie znajduje uzasadnienia w analizach czy badaniach ministerstwa. Resort sprawiedliwości nie posiada takich analiz dotyczących Polski i nie zlecał ich wykonania, a potwierdza to odpowiedź, jaką uzyskałem z ministerstwa, kiedy zwróciłem się o udostępnienie wyników analiz, na które minister się powołuje: „w wypadku rozwiązań zaproponowanych w ustawie »deregulacyjnej« dotyczących zawodów prawniczych, celem jest nie tyle otwarcie korporacji na dopływ nowych członków, ile uelastycznienie przepływu między korporacjami i grupami zawodowymi stosującymi prawo, a więc założenia systemowe – tym samym nie przeprowadzono dla tej grupy szczegółowych analiz dotyczących wzrostu zatrudnienia czy spadku cen usług...".

W oparciu zatem o jakie dane minister podnosi argument, że w wyniku deregulacji nastąpić ma zwiększenie miejsc pracy czy też spadek cen usług. Chyba że jest to wewnętrzne przekonanie Jarosława Gowina, które nie musi być poparte jakimikolwiek analizami czy ekspertyzami... Apelowałbym w takim przypadku, aby pan minister, przedstawiając swój pogląd na skutki deregulacji, podkreślał, że są to wyłącznie jego przewidywania i prognozy.

Na pastwie demagogów

Chaos legislacyjny i niespójność proponowanych rozwiązań wskazują, iż propozycje zmian zostały wytworzone na potrzeby medialne, ale nie mają one nic wspólnego z optymalizacją systemu i tworzeniem dobrego prawa.

A my tak łatwo padamy ofiarą kolejnych demagogów, nie mając przed nimi żadnej realnej obrony. Skutków złych działań legislacyjnych nikt nie analizuje i niewielu zdaje sobie z nich sprawę. Rzeczywistość jest taka, że żadna z sił politycznych nie widzi racji bytu dla prawidłowo zakorzenionych fundamentów adwokatury czy notariatu w systemie prawa polskiego. Nie łudzę się, by ktoś zaryzykował w tej sprawie nawet 0,5 proc. w słupkach sondażowych.

Istotniejsze jest – dla bytu politycznego wielu osób – poświęcić określony dorobek w zakresie fundamentów ochrony prawnej, niż podjąć się trudu analizy tożsamych instytucji w innych krajach kultury łacińskiej. Analiza dokonań naszych sąsiadów jest przedsięwzięciem ponad miarę. Bo i po co podejmować taki trud, skoro nie chodzi o stworzenie spójnego, sprawnego systemu, a jedynie o ukazanie, jak szeroko przeprowadza się reformy. A czy reforma da efekt – jakie to ma znaczenie, skoro w ocenie ministra akceptowaną przez społeczeństwo wartością nie jest poczucie bezpieczeństwa prawnego, lecz nowe stanowiska pracy (czytaj: notariuszy). Widać tu rozchwianie preferencji aksjologicznych. Pomylono wartości, cele prawa, zagubiono etyczne koncepcje dobra społecznego, utożsamiając je z potrzebą chwili.

Tymczasem racjonalny prawodawca nie może kierować się potrzebami chwili. Winien mieć wizję, która nie musi być popularna. Tworzenie prawa nie może być wiecem wyborczym. Nie jest to łatwe, ale właśnie dlatego klasę polityków poznaje się po tym, co po sobie zostawią. To właśnie jest wielkość „racjonalnego prawodawcy".

Jako prawnik z zainteresowaniem (ale też zażenowaniem) śledzę wypowiedzi ministra Jarosława Gowina uzasadniające działania „deregulacyjne". Z zainteresowaniem, bo staram się dostrzec racjonalność wprowadzanych zmian, a z zażenowaniem – ponieważ sposób uzasadniania „propozycji" oraz tryb, w jakim to wszystko się dzieje, urąga zasadom przyzwoitej legislacji, potwierdzając, iż celem nie ma być racjonalizacja rozwiązań, lecz doraźne cele polityczne.

Ustawodawca winien być racjonalny przy stanowieniu prawa, a dla tworzenia mądrego prawa nowe rozwiązania muszą być uzasadnione i poparte analizami co do ich celowości i przydatności. Tak działa racjonalny ustawodawca. Pan minister na Kongresie Prawników Wielkopolskich stwierdził, że musiał uczyć się prawa od „a" do... Winien zatem już na początku urzędowania tę zasadę sobie przyswoić.

Pozostało 86% artykułu
Opinie Prawne
Mirosław Wróblewski: Ochrona prywatności i danych osobowych jako prawo człowieka
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Święczkowski nie zmieni TK, ale będzie bardziej subtelny niż Przyłębska
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Biznes umie liczyć, niech liczy na siebie
Opinie Prawne
Michał Romanowski: Opcja zerowa wobec neosędziów to początek końca wartości
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Komisja Wenecka broni sędziów Trybunału Konstytucyjnego