Arkit: Musimy gospodarować odpadami a nie grzebać w śmieciach

Krytyka reformy śmieciowej jest bezsensowna. Obecnie w Polsce nie istnieje bowiem żaden system gospodarki odpadami – pisze poseł PO Tadeusz Arkit.

Publikacja: 15.05.2013 08:36

Red

Rewolucja w gospodarowaniu odpadami komunalnymi jest nie tylko potrzebna, ale wręcz niezbędna! Autorom opinii przeciwnych tej tezie można już na wstępie dyskusji postawić jedno zasadnicze pytanie: czy zadowala ich obecny stan naszej „gospodarki śmieciowej" oraz – bezpośrednio z nią przecież związany – poziom czystości i bezpieczeństwa środowiska naturalnego ?

Czytając artykuł Witolda Wojtasa pt. „Nie warto grzebać w śmieciach" („Rzeczpospolita" z 19 kwietnia br.), odniosłem wrażenie, iż od 1 lipca 2013 r., wraz z wejściem w życie nowelizacji ustawy o utrzymaniu porządku i czystości w gminach dojdzie do katastrofalnego wręcz załamania świetnie prosperującego systemu gospodarowania odpadami – opartego na zdrowych zasadach rynkowych, skutecznego i wyjątkowo łaskawego dla kieszeni obywateli...

Niestety, wszyscy wiemy, że to nieprawda. Właśnie nowe przepisy mają na celu przede wszystkim stworzenie całego systemu działań składających się na prawidłowy organizacyjnie i sensowny ekonomicznie obrót śmieciami, który wpłynie również na poprawę stanu środowiska naturalnego.

Znamienny jest tutaj już sam fakt, że my mówimy o budowie systemu gospodarowania odpadami, podczas gdy Witold Wojtas tkwi, merytorycznie i mentalnie, na etapie „grzebania w śmieciach". Tak więc nie zmieniając obecnej „śmieciowej" rzeczywistości, jak radzi autor wspomnianego artykułu, wkrótce możemy zwyczajnie „zagrzebać się w śmieciach", zamiast ekologicznie i ekonomicznie zarządzać odpadami...

Porządkowanie prawa

Nowa ustawa musiała pojawić się jako pierwszy krok w tym kierunku – aby uporządkować śmieci, najpierw trzeba było uporządkować normy prawa. Spotyka się to z krytyką, jak każda zmiana, niemniej stanowi wartościową i konieczną próbę regulacji kiepskiego status quo, która pozwala jednocześnie sprostać wymogom UE.  Warto wiedzieć, że w kwietniu 2012 r. Komisja Europejska skierowała do Trybunału Sprawiedliwości sprawę przeciwko Bułgarii, Węgrom, Słowacji i Polsce w związku z niedotrzymaniem terminu transpozycji do prawa krajowego unijnej dyrektywy ramowej w sprawie odpadów. Wnioskowano tam nałożenie na Polskę kary finansowej w wysokości 67 314 euro  (ok. 280 tys. zł) dziennie. Nasz kraju uniknął (warunkowo) tej kary dzięki uchwaleniu znowelizowanej ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach.

Tymczasem można zauważyć, iż zdecydowana większość krytyków ustawy „śmieciowej", w tym Witold Wojtas, zwraca głównie uwagę na „potencjalne zagrożenia", „wątpliwości", „obawy", „niejasności" itp. związane z wdrożeniem nowych rozwiązań, bynajmniej nie proponując ewidentnie lepszych ani tańszych pomysłów. Czarne scenariusze dla rynku śmieciowego po 1 lipca pomijają szereg istotnych walorów, pozytywów, które zdecydowanie równoważą ewentualne trudności oraz domniemywane kłopoty i w końcu przesądzają o istotnych korzyściach rodzącego się systemu.

Jednym z wymownych przykładów czarnowidztwa krytyków jest argument, iż wprowadzany u nas model przyznania własności odpadów gminom nie jest powszechny w krajach UE, gdyż zastosowanie ma tylko w Czechach i Niemczech...  Gdyby jednak zapoznać się dobrze z systemami funkcjonującymi w Unii Europejskiej, to niemal wszędzie samorząd ma władztwo nad odpadami, przy okazji zaś warto w tym miejscu dodać, że u nas 90 proc. odpadów trafia na składowiska, w Niemczech zaś 1 proc. (jeden!). Zatem i ta droga może skutecznie doprowadzić choćby do wymaganego przez Unię  50-proc. poziomu segregacji.

Nie zapewni tego poziomu obecna sieć odbiorców odpadów, którzy dzięki indywidualnym umowom z mieszkańcami opróżniają nasze kubły i kontenery. Ponieważ w zdecydowanej większości nie dysponują oni instalacjami do segregacji i przeróbki, poprzestają na składowaniu. Tymczasem my nie potrzebujemy coraz większych wysypisk śmieci – chcemy je ograniczać do minimum!

W infrastrukturę recyklingu, odzysku odpadów, trzeba jednak zainwestować spore pieniądze, w tym także z dotacji unijnych, po które nie sięgnie firma niedysponująca gwarantowanym strumieniem odpowiednio dużej ilości odpadów. Obecne rozproszenie tego strumienia dostaw stanowi barierę inwestycji w sortownie, kompostownie, spalarnie, nowoczesną utylizację i technologie sprzyjające recyklingowi. Nowa ustawa umożliwia pokonanie tej bariery poprzez zgromadzenie całego strumienia śmieci i ustalenie ich właściciela, który jest zobowiązany nie tylko do usunięcia ich z posesji, ale także do segregacji i dalszego zagospodarowania. Naturalnym gospodarzem takiego procesu jest samorząd lokalny.

Obecnie zbieramy w kraju ok. 10 mln ton odpadów rocznie. Około 3 mln ton trafia do lasów, na dzikie wysypiska. Wprowadzona ustawą opłata na rzecz władającego odpadami (gminy) ewidentnie rozwiązuje ten uciążliwy problem, bo nielegalne „darmowe" pozbywanie się śmieci traci po prostu sens. Podnoszone są natomiast argumenty o rzekomym drenażu kieszeni mieszkańców, obarczonych teraz opłatą za gospodarowanie odpadami. Czy na pewno kryje się za tym niesprawiedliwość, skoro w tej chwili ok. 30 proc. producentów śmieci unika opłat, zaś każdy uczciwy obywatel mimowolnie płaci kilkakrotnie? Ponosi bowiem koszty nie tylko swoich odpadów, również tych podrzucanych do jego kontenera. Płaci też za likwidowanie dzikich wysypisk, a na koniec jeszcze własnym zdrowiem z powodu skażonego środowiska...

Warto zwrócić uwagę, że mieszkańcy wnoszą do gminy opłatę za gospodarowanie odpadami komunalnymi, podczas gdy dotąd płacili firmie za wywóz odpadów z posesji. Gminy w zamian za tę opłatę, zgodnie z zapisem ustawy, obejmują wszystkich właścicieli nieruchomości na terenie gminy systemem gospodarowania odpadami komunalnymi. Ustawodawca konsekwentnie mówi o gospodarowaniu odpadami komunalnymi, co ma zastąpić funkcjonujące dotychczas „wywożenie śmieci".

Opór nie ma uzasadnienia

Biorąc powyższe pod uwagę, diagnoza dotychczasowej sytuacji w sferze gospodarki odpadami komunalnymi wypada jednoznacznie: jest źle. Trwać w tym stanie i bronić go przed zdecydowanymi reformami jest więc co najmniej niezrozumiałym, z całą pewnością szkodliwym i kosztownym błędem. Opór wobec rozwiązań nowej ustawy ma uzasadnienie głównie z punktu widzenia beneficjentów dotychczasowych regulacji, a ci w naturalny zapewne sposób nie rozpatrują problemu w skali makro, kompleksowo i perspektywicznie, ze społecznej i gospodarczej perspektywy interesu państwa, którym bardziej jest segregowanie i recykling odpadów niż ich dalsze składowanie.

Mówi się ponadto, że nowa ustawa sprzyjać będzie monopolizacji rynku i wnosi ryzyko zachowań korupcyjnych w środowisku urzędników prowadzących sprawy gospodarki odpadami komunalnymi. Jest to spekulowanie z założoną z góry fałszywą tezą, iż procedury przetargowe oraz nadzór samorządów muszą prowadzić do nieprawidłowości. Samorządy przez ostatnie lata dowiodły, że potrafią być skuteczne i odpowiedzialne, a insynuowanie, że obarczone są korupcyjnymi skłonnościami, jest nieprzyzwoite. Warto zadać pytanie: czy istnieje lepszy mechanizm obiektywnych wyborów niż tryb przetargu albo bardziej wyczulona na społeczną kontrolę administracja niż samorząd gminny? Nawiasem mówiąc – nowa ustawa wiele szczegółowych kwestii, w tym wysokość opłat i sposób ich naliczania, pozostawia w gestii gmin, tak samo zresztą jak dotychczas opłatę np. za wodę i ścieki. W dyskusji o wysokości opłat, która dominuje w mediach, warto zauważyć, że średnia cena od osoby w całym kraju wynosi 10,3 zł za miesiąc (na wsiach opłaty średnio są o 25 proc. niższe), a wyniki przetargów dają szansę na jej znaczne obniżenie. Dla przykładu w Gdańsku przetarg rozstrzygnięto za kwotę ok. 35 proc. mniejszą niż wyjściowa, podobnie w Szczecinie i wielu innych miejscowościach.

Autor artykułu w „Rz" przytacza alarmująco m.in. szacunki strat spowodowanych upadaniem małych firm zajmujących się dotąd wywozem odpadów, zwłaszcza w sferze zatrudnienia, gdzie jakoby bezrobocie zagrozi 35 tys. ich pracowników.

Otóż proszę pamiętać, że nowa ustawa daje podstawy, a nawet wręcz wymusza, budowanie całego nowoczesnego systemu, który stanowić może zalążek rozwoju tej branży gospodarki. Wraz z niezbędnymi inwestycjami w tworzenie instalacji technicznych i budowę zakładów zagospodarowania odpadów pojawiają się przecież miejsca pracy – i to nie tylko przy opróżnianiu i zwożeniu zawartości kubłów na hałdę śmietniska. Może warto okiem eksperta spojrzeć także pod tym kątem w przyszłość i ocenić, o ile zmaleje bezrobocie?

W tym samym tekście autor sugeruje na koniec dwie zmiany w ustawie. W jednej chodzi o umożliwienie gminom powrotu do systemu wolnej konkurencji, np. w drodze referendum, w drugiej natomiast o umożliwienie spółdzielniom i wspólnotom mieszkaniowym pozostania bez zmian w dotychczasowym systemie. Obie sugestie dotyczą zatem faktycznie ograniczenia zakresu wprowadzanej ustawą reformy gospodarki odpadami, de facto niwelując jej główne atuty, czyli spójność jednolitego systemu, pozwalającego skupić strumień odpadów i wykorzystać go w nowoczesnej segregacji i recyklingu. Autor artykułu nie zauważa kolejnej istotnej zasady, na której opiera się ustawa: zasady bliskości, która realizowana jest poprzez regionalizację systemu gospodarki odpadami. W tym aspekcie należy zwrócić uwagę, że odpowiedzialność za tworzenie sieci regionalnych instalacji przetwarzania odpadów komunalnych (RIPOK) została wyraźnie ustawiona na poziomie samorządu – województwa, który wyznacza regiony gospodarki odpadami i określa lokalizację RIPOK w wojewódzkim planie gospodarki odpadami. Trudno sobie wyobrazić stworzenie spójnego systemu i wyznaczenie regionów gospodarki odpadami w sytuacji, gdy w drodze referendum niewielka ilość gmin podjęła decyzję o zarządzaniu strumieniem odpadów. Zresztą możliwość podejmowania tych decyzji w drodze referendum funkcjonowała w przepisach do tej pory – niestety, tylko kilkanaście gmin skutecznie skorzystało z tego narzędzia. Tam, gdzie to się udało, widać pozytywne efekty zmian i to jest jeden z dowodów na to, że system proponowany będzie skuteczny.

Powraca pytanie, które postawiłem na wstępie – czy aktualny system jest tak dobry, że warto go bronić? Czy powinniśmy debatować w referendach nad tym, kto, gdzie, jak i co zrobi z odpadami, zamiast szybko zabrać się za ich zagospodarowanie? Odpowiedź jest prosta: nie.

Brak systemu

Należy przy okazji zauważyć, że używanie określenia „aktualny system" jest nadużyciem, należy bardziej mówić o dotychczasowym braku systemu. W tym kontekście przytoczę słowa przedstawiciela branży odpadowej ze Szwecji, który na jednej z konferencji powiedział, że Polacy nie dlatego nie segregują odpadów, iż są gorzej wychowani od Szwedów, ale przede wszystkim dlatego, że w Szwecji funkcjonuje przejrzysty system, który motywuje do pozytywnych zachowań. My taki system chcemy stworzyć.

Podsumowując – diagnoza obecnego stanu gospodarki odpadami jest negatywna i nie pozostawia złudzeń co do konieczności zmian. Nowa ustawa ma na celu podjęcie wysiłku budowy nowoczesnego systemu, który pozwoli zebrać wszystkie odpady, stworzyć z nich kontrolowany i skutecznie selekcjonowany strumień surowca, zbudować nowoczesną i ekologiczną infrastrukturę dla gospodarki odpadami, poprawić stan środowiska naturalnego.

Droga do tak określonego celu prowadzi przez dobre i jednolite prawo. Nawet jeśli od 1 lipca br. zaczniemy go realizować pod reżimem ustawy wymagającej dalszego weryfikowania niektórych przepisów, to i tak warto.

Albo zaczniemy gospodarować odpadami, albo zasypią nas śmieci.

CV

Tadeusz Arkit

– poseł Platformy Obywatelskiej, przewodniczący podkomisji stałej ds. monitorowania gospodarki odpadami, wcześniej burmistrz Libiąża

Rewolucja w gospodarowaniu odpadami komunalnymi jest nie tylko potrzebna, ale wręcz niezbędna! Autorom opinii przeciwnych tej tezie można już na wstępie dyskusji postawić jedno zasadnicze pytanie: czy zadowala ich obecny stan naszej „gospodarki śmieciowej" oraz – bezpośrednio z nią przecież związany – poziom czystości i bezpieczeństwa środowiska naturalnego ?

Czytając artykuł Witolda Wojtasa pt. „Nie warto grzebać w śmieciach" („Rzeczpospolita" z 19 kwietnia br.), odniosłem wrażenie, iż od 1 lipca 2013 r., wraz z wejściem w życie nowelizacji ustawy o utrzymaniu porządku i czystości w gminach dojdzie do katastrofalnego wręcz załamania świetnie prosperującego systemu gospodarowania odpadami – opartego na zdrowych zasadach rynkowych, skutecznego i wyjątkowo łaskawego dla kieszeni obywateli...

Pozostało 94% artykułu
Opinie Prawne
Marcin J. Menkes: Ryzyka prawne transakcji ze spółkami strategicznymi
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Iwona Gębusia: Polsat i TVN – dostawcy usług medialnych czy strategicznych?
Opinie Prawne
Mirosław Wróblewski: Ochrona prywatności i danych osobowych jako prawo człowieka
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Święczkowski nie zmieni TK, ale będzie bardziej subtelny niż Przyłębska
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Biznes umie liczyć, niech liczy na siebie