Każdego dnia dochodzą nas informacje, jak ogromny chaos, nieporozumienia, a nawet konflikty społeczne wywołują niedopracowane przepisy . Kolejne gminne uchwały określające zasady opłat są uchylane. Niektóre rozwiązania już na pierwszy rzut oka zakrawają na absurd. Wyższe stawki dla całego bloku, kiedy jeden mieszkaniec nie segreguje odpadów, podwójna opłata dla osób, które prowadzą firmę w mieszkaniu lub opłata dla tych, którzy wcale w nieruchomości nie mieszkają, więc nie produkują śmieci. Takie prawo po prostu nie może obowiązywać, gdyż jest sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem i sprawiedliwością społeczną. A jednak brnie się w kolejne absurdy.
Problemy mają też sami samorządowcy. Kolejne interpretacje przepisów wydawane przez Ministerstwo Środowiska nie rozjaśniają zawiłości ustawy. W efekcie nikt nie wie, jak naprawdę nowy system gospodarki odpadami miałby wyglądać.
Do tego dochodzą nierozstrzygnięte przetargi dla odbiorców śmieci w niemal połowie polskich gmin, oraz widmo bankructwa małego, lokalnego biznesu śmieciowego. To setki problemów i pytań. A oto jedno. Od czytelnika. „Rozwiązałem umowę z moja firmą śmieciową z dniem 1 lipca (...) wiem, że moja gmina nie rozpisała jeszcze przetargu. Kto będzie wywoził moje śmierci? Czy będą musiał podpisać kolejną umowę?(...). Pytałem w urzędzie, nie potrafili odpowiedzieć".
A wszystko to już za kilka tygodni.
Pytanie tylko po co? Po co fundować sobie bałagan, życie w rzeczywistości, nad którą nie ma się kontroli, skoro nie zobowiązuje nas do tego nic oprócz umownego terminu?.