Być może ci z nich, którzy są podatnikami VAT, przyzwyczaili się już do siedemdziesięciu pól do wypełnienia w składanych co miesiąc deklaracjach. Ale okazuje się, że to samo można robić prościej, bo tylko w pięciu rubrykach. Co ciekawe, ten pomysł przyszedł z Brukseli, słynącej raczej z pompowania biurokracji, niż jej zmniejszania.

Prostsze deklaracje VAT będą w użyciu zapewne dopiero od 2017 roku, ale może w międzyczasie warto się zastanowić, czy podobnej redukcji papierologii nie można by dokonać w kilku innych sprawach. Przecież w wielu przypadkach urzędnicy w ogóle nie są w stanie przeczytać wszystkich informacji, jakie umieszczają petenci w różnych podaniach i zeznaniach. Umieszczają masowo, bo muszą. A to nie zawsze ma to sens.

Nie wstydzę się tego, jakie nazwisko nosiła moja matka za swoich czasów panieńskich, zwłaszcza że takie samo nosił jeden z polskich królów. Ale jakoś nie należę do tych, którzy chcą chwalić się swoim niby królewskim pochodzeniem przy każdej okazji. Czy nie wystarczy urzędowi imię, nazwisko, PESEL i adres? Przecież na ogół i tak archiwa tej czy innej instytucji mają już nasze dane i to dostarczone po wielokroć.

Być może przykład uproszczeń w deklaracjach VAT powinien dać do myślenia urzędnikom, nie tylko podatkowym. Przecież eksperci z 28 krajów uznali, że można kilkakrotnie zredukować formularz w tak ważnej sprawie jak podatek VAT, dostarczający najwięcej wpływów budżetowi. Może to samo dałoby się zrobić w urzędzie gminy, w przychodni lekarskiej albo na uczelni?