Postanowiłem powrócić do tematyki przyszłości prawniczych zawodów. Ostatnio bowiem przeczytałem niezwykle ciekawy materiał: prognozę na rok 2020 rynku pracy przygotowaną pod kierunkiem prof. Elżbiety Kryńskiej z Uniwersytetu Łódzkiego. Jest to po prostu niezwykle skrupulatna ocena szans zawodowych młodych ludzi, którzy dziś rozpoczynają studia.
Jak ma wyglądać elita zawodowa za sześć lat? Otóż będą się zaliczać do niej osoby, które dziś zdecydują się wybrać jedną z następujących profesji: specjaliści IT, finansiści, pracownicy administracji, zarządzania i komunikacji, sprzedaży, doradztwa i analizy finansowej, ale i reprezentanci nauk ścisłych, takich jak fizyka, matematyka, chemia. Zgodnie z opinią zespołu prof. Kryńskiej na powodzenie mogą również liczyć inżynierowie, nauczyciele kształcenia zawodowego, socjolodzy, archeolodzy, kulturoznawcy, filozofowie, historycy, politolodzy, geodeci, architekci oraz projektanci odzieży. Uff... A gdzie prawnicy? Radcy prawni, adwokaci, notariusze? Nikt ich nie nazywa zawodami przyszłości lub zgoła z przyszłością...
Jeśli już dziś takie kierunki studiów jak filozofia, politologia, kulturoznawstwo wskazywane są jako zdecydowanie bardziej dostosowane do rynku pracy niż wydziały prawa, to chyba coś to oznacza. W mojej ocenie nic dobrego. Przecież już pokrewna nam administracja trzyma się o niebo lepiej! Ale to nie wszystko. Pamiętam dyskusję nad zamykaniem wydziałów filozofii na uniwersytetach. Twierdzono wówczas, że to „szlachetna, ale zupełnie niedochodowa nauka". Czyżby? Jak wynika z badań prof. Kryńskiej, filozofowie będą bardziej rozchwytywani na rynku pracy niż absolwenci prawa... Trudno porównać te kierunki, ale to okrutna wskazówka, szczególnie dla najmłodszych adeptów prawa. Czas zmienić studia?
Zdruzgotany tymi informacjami postanowiłem sprawdzić, jak rzecz się ma na największym rynku usług prawnych, czyli w USA. Kilka dni temu opublikowano listę dziesięciu najlepszych zawodów w tym kraju. Czytam zatem i zaciskam kciuki, myśląc sobie: gdzie jak gdzie, ale tam to prawnicy muszą należeć do zawodów przyszłości. Tymczasem w kolejności od miejsca dziesiątego do pierwszego na liście plasują się: logopeda, terapeuta zajęciowy, analityk komputerowy, inżynier oprogramowania, higienista dentystyczny, audiolog, aktuariusz, statystyk, profesor uniwersytecki i bezspornie na ich czele – matematyk. I znowu rozczarowanie... Prawnik to zawód deficytowy, ale tylko biorąc pod uwagę jego obecność w tego typu rankingach. Zauważmy, że zestawienia – polskie i amerykańskie – są zbliżone. Czas już chyba na poważną dyskusję przede wszystkim z młodzieżą o ich pomaturalnych wyborach. Inaczej już niedługo usłyszymy krzyk rozpaczy tysięcy wykształconych i ambitnych młodych ludzi, którym po prostu „nie wyszło w zawodzie"...
Autor jest dziekanem Okręgowej Izby Radców Prawnych w Warszawie