Lech K. Paprzycki: Interesują mnie psychopaci

Aktualizacja: 09.07.2014 02:10 Publikacja: 08.07.2014 16:21

prof. Lech K. Paprzycki

prof. Lech K. Paprzycki

Foto: Fotorzepa, RP Radek Pasterski

"Rz": Znany jest pan z łączenia wiedzy prawniczej z kwestiami psychologiczno-psychiatrycznymi. Skąd te zainteresowania?

Lech Krzysztof Paprzycki:

Zaczęło się to prawie 40 lat temu, kiedy na sali sądowej spotkałem dr. Ryszarda Rutkowskiego, kierującego Kliniką Psychiatrii Sądowej Instytutu Psychiatrii ?i Neurologii, wtedy z siedzibą ?w Pruszkowie. A mieszkam w tym mieście do dziś. Rezultatem było właśnie zainteresowanie psychologią i psychiatrią. Potem brałem udział w konferencjach organizowanych przez psychiatrów i psychologów, a dziś jestem m.in. członkiem Polskiego Towarzystwa Psychiatrii Sądowej. W prawie jest wiele instytucji mających związek z psychologią i psychiatrią – zarówno w karnym, jak i cywilnym, np. niepoczytalność i podstawy ubezwłasnowolnienia. Jest o czym pisać. Napisałem już około stu publikacji z tego zakresu.

Nie kusiło pana, by w ogóle zająć się psychologią czy psychiatrią?

Na szczęście mam tyle samokrytycyzmu, ?by zdawać sobie sprawę, ?że miałbym poważne ?kłopoty z uniwersyteckim zgłębieniem wiedzy ?z tego zakresu. Zajmuję się zagadnieniami z pogranicza prawa, psychiatrii i psychologii ?i to musi mi wystarczyć.

Nie od razu zdecydował się pan jednak na studia prawnicze.

Po maturze ukończyłem Studium Języków Obcych. ?Z angielskiego, rosyjskiego ?i niemieckiego zdałem nawet egzaminy państwowe ?w Ministerstwie Handlu Zagranicznego. Kiedy świat się dla nas otworzył, okazało się, jak bardzo przydatna może być znajomość języków obcych.

NA SJO mieliśmy także prawo. Wykładał je emerytowany już wtedy adwokat nazwiskiem Hoyer, które świadczyło być może o arystokratycznym pochodzeniu. Zajęcia z nim w pewnym stopniu mogły rzeczywiście zachęcić mnie do wyboru prawa.

Jak pan wspomina same studia prawnicze?

Z ogromnym sentymentem, zwłaszcza że żaden z moich ówczesnych profesorów już nie żyje. Wielu wykładowców studia prawnicze odbywało jeszcze w okresie międzywojennym. To byli wybitni profesorowie. Kiedy ja kończyłem studia, dogorywał politycznie Gomułka. Czasy były duszne, ale mimo to prawnicy z mojego pokolenia zostali naprawdę solidnie przygotowani do wykonywania zawodu.

Pamięta pan swoją pierwszą sprawę?

Oczywiście. Pamiętam nawet swoją pierwszą drogę do sądu. Wyobrażałem sobie, że kiedy będę kończył pracę sędziego, przejdę tę samą drogę, obok tych samych budynków, i wsiądę do tej samej kolejki, tylko w przeciwnym kierunku. Wykonuję ten zawód od blisko 45 lat. Zamierzam więc wkrótce odbyć tę drogę w drugą stronę i przejść w stan spoczynku.

Zaczynałem w Sądzie Powiatowym w Grodzisku Mazowieckim. Kiedy po raz pierwszy występowałem w roli sędziego, miałem 25 lat. Pierwszym oskarżonym była kobieta. Wydawała mi się dużo starsza ode mnie, choć dziś na pewno uznałbym, że była młoda. Została oskarżona o to, że odezwała się jakimś nieobyczajnym słowem do milicjanta, będąc zresztą pod wpływem alkoholu. Była bardzo wystraszona. Postępowanie toczyło się w trybie przyspieszonym, którego generalną zasadą było orzekanie bezwzględnej kary pozbawienia wolności.

Poszła do więzienia?

Nie, krzywda jej się nie stała. ?W jednoosobowym składzie wymierzyłem karę pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem. To była prosta sprawa, ale w ciągu tych kilkudziesięciu lat sprawowania urzędu sędziego spotykałem się często z trudnymi sprawami, a najtrudniejsze to znów te, w których oskarżonymi były kobiety.

Która z nich była ?najtrudniejsza?

Na pewno niełatwa była sprawa niedawno przypomniana przez dziennikarzy – Ewy T., która przyczyniła się do śmierci pasierba. Sąd wojewódzki z moim udziałem skazał ją nie za zabójstwo, ale za umyślne zadanie kilkuletniemu chłopcu dotkliwych obrażeń i nieumyślne spowodowanie śmierci. Kobieta wykazywała głębokie cechy osobowości psychopatycznej. Nie można było jej przypisać celowego działania, bo nie chciała zabić dziecka. Opiekowała się nim, chodziła do lekarza, pomagała w nauce, a jednocześnie w sposób wręcz okrutny próbowała pasierba po prostu tresować, co doprowadziło do tragedii. Zaburzenia psychiczne wynikają także ze szczególnych uwarunkowań biologicznych, z niewykształcenia pewnych obszarów mózgu. Takie osoby nie myślą jak normalni ludzie, nie mają uczuć wyższych. Po prostu nie mogą być dobre. Ich nie można poprawić, uczynić lepszymi. Można natomiast, również w wyniku specjalnej psychoterapii, ale także przez wykonywanie surowej kary pozbawienia wolności, wykształcić u nich szczególne poczucie nieopłacalności, czyli wytworzyć przekonanie, że antyspołeczne zachowania będą się wiązały z surową karą albo z umieszczeniem w nieleczniczym zakładzie zamkniętym dla zbrodniczych psychopatów. Psychopatia jest bardzo trudnym zagadnieniem. Ciągle większość prawników wie o tym zjawisku bardzo mało.

—rozmawiała Katarzyna Borowska

"Rz": Znany jest pan z łączenia wiedzy prawniczej z kwestiami psychologiczno-psychiatrycznymi. Skąd te zainteresowania?

Lech Krzysztof Paprzycki:

Pozostało 98% artykułu
Opinie Prawne
Wojciech Bochenek: Sankcja kredytu darmowego to kolejny koszmar sektora bankowego?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Sędziowie 13 grudnia, krótka refleksja
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Zero sukcesów Adama Bodnara"
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Aktywni w pracy, zapominalscy w sprawach ZUS"
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Podatkowe łady i niełady. Bez katastrofy i bez komfortu"