Składki adwokackie wg. Łukasza Supery

Gdy w warszawskim hotelu Zgromadzenie Izby Adwokackiej udzielało w ciszy i skupieniu absolutorium Okręgowej Radzie za 2013 r., nic nie zapowiadało nadchodzącej burzy.

Publikacja: 23.07.2014 03:00

Łukasz Supera

Łukasz Supera

Foto: materiały prasowe

Już kilka godzin później stołeczna palestra miażdżącą przewagą głosów odrzuciła uchwałę finansową Rady na 2014 r. i opowiedziała się za obniżeniem składki o blisko 50 proc. Zaczęła się nowa era w życiu samorządu.

Bezpowrotnie minął czas przyjmowania wszelkich uchwał przez aklamację. Z historii wiadomo, jaki los czekał państwo, które nie potrafiło odpowiednio wcześnie wypracować zwykłego większościowego sposobu głosowania i upierało się przy nienaturalnym dla demokratycznego społeczeństwa konsensusie. W niechlubną niepamięć odchodzi też tzw. aklamacja kongresowa, polegająca na uznawaniu za jednogłośnie przyjęte uchwał, co do których w trakcie głosowania sygnalizowano sprzeciw. Wcześniej szczególnie zdeterminowani adwokaci domagali się nawet na drodze sądowej większej jawności. W adwokaturze warszawskiej powiało wolnością.

Na Zgromadzeniu duże znaczenie miał głos osób, które weszły na trudny rynek po tym, jak karty zostały już rozdane. Młodzi adwokaci wyraźnie powiedzieli: tradycja i honor tak, nadmierny fiskalizm – nie. Podejście to spotkało się ze zrozumieniem wielu bardziej doświadczonych koleżanek i kolegów. Zgromadzenie Izby, wychodząc pewnie z założenia, ?że młodzi są przyszłością palestry, przyznało im specjalne środki na inicjatywy. To historyczna decyzja. Równocześnie zachowało ciągłość instytucjonalną i charakterystyczną dla adwokatury solidarność. Niemały budżet przewidziało bowiem dla Komisji Wzajemnej Pomocy Koleżeńskiej.

Zgromadzenie przypomniało też, iż zadaniem władz jest przede wszystkim służyć społeczności adwokackiej, a nie odwrotnie. Stąd odmowa przyznania wielu diet na ten rok. Służba nie musi być oczywiście tylko i wyłącznie honorowa. Nie powinna jednak opierać się na maksymalizacji osobistych zysków.

W najbliższej przyszłości ?Naczelna Rada Adwokacka ?powinna wreszcie zająć stanowisko co do sposobu wynagradzania władz izb. W przeciwnym razie członkowie rad będą pobierać ?diety, licząc na ich retroaktywne zatwierdzenie. Sam pomysł przedstawiania budżetu do zatwierdzenia w połowie roku uderza zresztą w podstawy samorządności. Jest przykładem stawiania Zgromadzenia przed faktem dokonanym i odbierania mu rzeczywistych kompetencji oraz podmiotowości. Sytuacja w Warszawie pokazała, do jak skomplikowanych konstelacji ?to prowadzi.

Przez lata lekceważono potrzebę niezbędnych reform. Na szczęście ?w czerwcu adwokaci warszawscy pokazali, że chcą mieć wpływ na własny los i nie interesuje ich ucieczka od wolności. Ludzie zawodowo broniący obywateli znowu zatroszczyli się o własne prawa. Szewcy założyli buty.

Autor jest adwokatem, stypendystą ?China Scholarship Council.

Już kilka godzin później stołeczna palestra miażdżącą przewagą głosów odrzuciła uchwałę finansową Rady na 2014 r. i opowiedziała się za obniżeniem składki o blisko 50 proc. Zaczęła się nowa era w życiu samorządu.

Bezpowrotnie minął czas przyjmowania wszelkich uchwał przez aklamację. Z historii wiadomo, jaki los czekał państwo, które nie potrafiło odpowiednio wcześnie wypracować zwykłego większościowego sposobu głosowania i upierało się przy nienaturalnym dla demokratycznego społeczeństwa konsensusie. W niechlubną niepamięć odchodzi też tzw. aklamacja kongresowa, polegająca na uznawaniu za jednogłośnie przyjęte uchwał, co do których w trakcie głosowania sygnalizowano sprzeciw. Wcześniej szczególnie zdeterminowani adwokaci domagali się nawet na drodze sądowej większej jawności. W adwokaturze warszawskiej powiało wolnością.

Opinie Prawne
Ewa Łętowska: Złudzenie konstytucjonalisty
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem
Opinie Prawne
Marek Isański: Organ praworządnego państwa czy(li) oszust?