Trwa w Neapolu światowy kongres historyków prawa, którzy za temat obrali sobie tego roku „Regulae iuris – ich korzenie w doświadczeniu i logice prawniczej, ich praktyczne konsekwencje". Postanowiono znowu się zająć regułami prawnymi, czyli ujętymi w lapidarne łacińskie powiedzenia sposobami porozumiewania się w prawie i o prawie. Niestety, żaden z uczestników neapolitańskiej konferencji nie zechciał nawiązać do mej ulubionej rzymskiej myśli prawniczej: Nec stultis solere succurri – „Nie należy przyzwyczajać głupich, że będzie im się zawsze przychodziło z pomocą". Że nie szkodzi, bo nie brzmi ta paremia zbyt prawniczo? Nic bardziej mylnego. Jest parafrazą dobrze znanego: Ius civile vigilantibus scriptum est, co tłumaczymy: „Prawo cywilne jest pisane dla starannych". Civile można by oddać słowem obywatelskie, bo prawidło nie ogranicza się do sfery prawa prywatnego. Wyszło od wybitnego jurysty Cerwidiusza Scewoli, a nec stultis to komentarz jego ucznia Papiniana, wielkiego jurysty, który stał się prawniczym męczennikiem w 212 r. Cesarz Karakalla zamordował swego brata Getę, ale Papinian odmówił uzasadnienia zbrodni przed senatem, za co zapłacił życiem.
Obie paremie pochodzą z rozważań o prawie spadkowym. W stanie faktycznym z nec stultis testator zapisał pieniądze na budowę akweduktu w północnoafrykańskim mieście Cirta w Numidii. Sumy wypłacono. W ostatecznym rozliczeniu okazało się jednak, że zapis trzeba umniejszyć, aby spadkobiercy dostali udziały zapewnione im ustawowo. Paradoksalnie, dziedzice postarali się z wielką pompą o gwarancje, że fundusze nie będą przeznaczone na inny cel niż akwedukt, ale zaniedbali przyjęcia – powszechnie składanych w takich okolicznościach – przyrzeczeń, na wypadek gdyby zabrakło na ich własne udziały spadkowe. Zapisane pieniądze spożytkowano, a prawnik uznał, że nie można miasta pozywać z tytułu bezpodstawnego wzbogacenia. Trudno, trzeba się było pilnować! Usprawiedliwiałby dziedziców błąd, ale oni nie byli w błędzie. Udawali obeznanych w prawie, a zaniedbali podstawy. Czyż radosna i pewna siebie niekompetencja nie jest głupotą?
Memento: „Prawo jest tworzone dla tych, którzy się strzegą", twardo przypomina, że każdy powinien sam czuwać nad zabezpieczeniem oraz korzystaniem ze swoich praw. Trzeba czytać i próbować się orientować. Rzymski rygor to podstawa! I tylko w ten sposób do czegoś się w życiu dochodzi! Nie trzeba zdobywać Afryki. Wystarczy się nauczyć ogarniać własną sytuację prawną i starać nie być bezmyślnym. Są na świecie prawnicy, można ich zapytać i poprosić o pomoc. Sądy i organy administracji pospieszą na ratunek tylko z inicjatywy zainteresowanego, a więc osoby przynajmniej świadomej, o co prosić. Oczywiście zarówno ius civile vigilantibus, jak i nec stultis zakładają fikcję powszechnej znajomości prawa – założenie wygodne dla prawodawców i rządzących; zrozumiałe również systemowo, boć nie po to się prawo tworzy, aby z niego nie korzystano.
W moim przekonaniu stwierdzenie: Nec stultis solere succurri, powinno każdego uderzyć głębią myśli i ponadczasową mądrością – zupełnie jakby należało do najważniejszych rzymskich paremii. Oprócz dosadności fascynuje w nim nuta niepokoju niesiona przez ostrzeżenie dotyczące interpretacji lub stosowania prawa w sposób, który dawałby wrażenie, iż wyjście uda się znaleźć z każdej sytuacji. Zwłaszcza osób postępujących nieroztropnie nie wolno przyzwyczajać, że zawsze będzie im się przychodziło z pomocą, chroniąc przed skutkami ich własnych działań lub zaniedbań.
Gdy zatem mowa o korzeniach reguł prawnych w doświadczeniu i logice prawniczej, o ich praktycznych konsekwencjach, nie można zapominać o liberalnie brzmiącym: Nec stultis solere succurri. Z takim hasłem łatwiej żyć i mniej się stresować. Trudno przejmować się za kogoś, kto nie stara się nawet zadbać o siebie, a my mu tłumaczyliśmy lub pomagaliśmy wielokrotnie.