Banki są odporne na zawirowania kursu franka – tak mniej więcej brzmiał komunikat Komisji Nadzoru Finansowego. Pojawił się po tym, gdy po decyzji banku centralnego Szwajcarii kurs waluty tego kraju poszybował w górę, wywołując powszechne przerażenie, zwłaszcza kredytobiorców.
Sektor bankowy jest odporny, ale czy osoby zadłużone w tej walucie również – tego z komunikatu się nie dowiedziałem.
Trochę mnie niepokoi takie podejście KNF, która jest przecież instytucją państwową, działającą za pieniądze podatników.
Czy państwo w sytuacji kryzysowej, w jakiej znalazły się setki tysięcy kredytobiorców, przez lata zachęcanych do brania kredytów w tej walucie bez wyraźnego wskazania ryzyka z tym związanego, powinno teraz ingerować? Bo przecież ktoś kiedyś wydał zgodę na udzielanie tak ryzykownych kredytów. Czy współodpowiedzialność za tę sytuację powinny wziąć na siebie same banki? Czy może bardziej prawdziwe jest założenie, że każdy dorosły człowiek ma wolną wolę i rozum i jest w pełni odpowiedzialny za swoje decyzje, również te, które w konsekwencji okazują się dla niego niekorzystne?
Te pytania zaczynają padać coraz częściej.